Wytwórnia: 4ever Music 171

Okruchy życia

Martyna Jakubowicz & Żona Lota

  • Ocena - 4

Li Bai; Niech płonie; Ten wieczór spędzę w domu; Śpiewam, lecz brak mi słów;
Mam dary boże; Pan Kasa; Nie tylko ja jedna; Anty-kolęda; Co znaczy osobno; Awram, ojciec twój; Lorca jest snem; Handel słowami
Muzycy: Martyna Jakubowicz, śpiew, gitara; zespół Żona Lota w składzie: Dariusz Bafeltowski, gitary, banjo, mandolina; Łukasz Matuszczyk, akordeon, instrumenty klawiszowe; Paweł Mikosz, bas; Przemysław Pacan, perkusja.
Gościnnie: Jan Gałach, skrzypce; Thomas Sanchez, instr. perkusyjne; Dawid Kostrzewa, waltornia; Marcin Pospieszalski, skrzypce, cymbały oraz Kwartet smyczkowy „Kwadrat”: Grzegorz Lalek, Marta Orzęcka, Sergiusz Pinkwart, Patryk Rogoziński

Martynę Jakubowicz od początku jej artystycznej drogi krytycy szufladkowali jako polską odpowiedź na Joan Baez i Joni Mitchell. Wymykająca się etykietom balladzistka współpracowała z wieloma muzykami blues-rockowymi (Jerzy Styczyński z Dżemu, Skiba z Kasy Chorych, Andrzej Nowak z TSA, Rafał Rękosiewicz) i z jazzowymi (Aleksander Korecki). Od kilku lat artystce podczas koncertów towarzyszy formacja Żona Lota, z którą właśnie nagrała najbardziej udany album od czasu swego debiutu.

Opiniotwórcze media ekscytują się co rusz adeptkami sztuki estradowej wykonującymi własne teksty, lecz gdy tylko zanurzam się w te śpiewanki, to przychodzi mi się babrać w grafomańskiej kałuży. W przypadku Okruchów życia finezyjne teksty Andrzeja Jakubowicza pozwalają przeżyć fascynującą przygodę. W Niech płonie ewakuujemy się z domów pod medialnym ostrzałem masowego ściemniania, płynąc z piosenką opartą o najlepsze wzory ballady francuskiej (Ten wieczór spędzę w domu), by dotrzeć do podskórnego nurtu muzyki klezmerskiej (Nie tylko ja jedna), a potem do morza poetyki Dylana (Pan Kasa) oraz kanadyjskiego barda w słynnym prochowcu (Anty-kolęda).

Nie ma mowy o dysonansie między tekstami a muzyką Martyny Jakubowicz. Gdy słyszę, jak „duch uleciał nagle od kozackiej szabli” staje się jasne, że historia Awrama, który z bratankiem Lotem wyruszył do ziemi Kanaan, jest tylko wehikułem umożliwiającym wejście w grozę pogromu narodu wybranego. Wprawdzie nazwa Żona Lota nawiązuje do mieszkanki Sodomy zamienionej w słup soli, ale zawartość albumu trudno porównać do słonej rzeźby, bowiem od pierwszych taktów muzyka wlewa miód na serce, pulsując ze zgraną sekcją rytmiczną i przybierając zaskakujące oblicza stylistyczne. Aranżer Łukasz Matuszczyk i producent Marcin Pospieszalski z wielkim wyczuciem połączyli balladę z brzmieniem rocka, folku, smooth jazzu i jazz-rocka (solo skrzypiec Gałacha w Mam dary boże). Majstersztykiem jest przedostatni na płycie utwór Lorca jest snem, gdzie muzycy wyczarowują poetycki klimat zrazu z użyciem hiszpańskiej gitary i instrumentów perkusyjnych, by w kulminacji z kwartetem smyczkowym i waltornią Kostrzewy odpalić rockową gitarę Bafeltowskiego. Te metamorfozy spaja stonowany głos Martyny. Jej się po prostu wierzy.

Autor: Marek Zawadka

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm