Wytwórnia: Blue Note Records 00602557649888 (dystrybucja Universal)


Dream Weaver
Part 5, Ruminations
Nu Blues
How Can I Tell You
Tagore on the Delta
Passin’ Thru
Shiva


Muzycy
: Charles Lloyd, saksofon, flet; Jason Moran, fortepian; Reuben Rogers, kontrabas;, Eric Harland, perkusja


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 10-11/2017


Passin’ Thru

Charles Lloyd New Quartet

  • Ocena - 5

Z kilku powodów jest to album znaczący (w sensie: wydarzenie sezonu) i wybitny (w sensie: dzieło artystyczne). Mistrz z Big Sur ponownie prowadzi do boju kwartet, który mniej niż dziesięć lat temu był (pod auspicjami ECM Records) sensacją światowych festiwali i dorocznych zestawień fonograficznych. Tym razem zespół, w niezmienionym składzie (Jason Moran - p, Reuben Rogers - b, Eric Harland - dr), jest flagowcem Blue Note Records, ale tak naprawdę – jeśli spojrzy się na to nagranie w szerokiej, historycznej perspektywie – to pod niemal każdym względem mamy do czynienia z powrotem do koncepcji, dzięki której ponad pół wieku temu Charles Lloyd niemal z dnia na dzień stał się bożyszczem tłumów i jazzmanem o popularności gwiazdy rocka.

Tak, tak, to jest właśnie ten moment, żeby przypomnieć sobie, ile w drugiej połowie lat 60. znaczył kwartet Lloyda z udziałem Keitha Jarretta, Jacka DeJohnette’a i Cecila McBee, a później Rona McLure’a. To jest ten moment, żeby – słuchając „Passin’ Thru” – sięgnąć po wydawane przez Atlantic Records w kilkumiesięcznych odstępach albumy „Forest Flower”, „Dream Weaver”, „The Soundtrack”, no i legendarny, nagrany w Tallinie, „Charles Lloyd In The Soviet Union”, może nie najwybitniejszy spośród nich, ale z oczywistych powodów ważny dla słuchaczy z Europy Wschodniej. W dostępnym w Polsce na DVD filmie dokumentalnym „Arrows Into Infinity” Lloyd opowiada, dlaczego musiał rozwiązać legendarny kwartet, przerwać karierę, i z jakim oporem ją wznawiał w latach 80. i 90. Opowiada też o tym, jak powstał zespół, z którym występuje obecnie i dobrze widać, że od sukcesu do sukcesu pcha go to samo, co kiedyś: z jednej strony jest to wiara w muzykę, jako uświęconą sferę duchową, ale z drugiej – frajda, jaką daje spędzanie czasu i tworzenie z fajnymi ludźmi u boku. Lloyd, będąc poetą, filozofem i mistykiem, jest przecież także przeżywającym właśnie drugą (trzecią? czwartą?) młodość gwiazdorem, w którego wpatruje się młodzież.

Nowa płyta Lloyda została nagrana w 2016 r. Pierwszy, najdłuższy (ponad 17 minut) utwór to Dream Weaver, zarejestrowany podczas Montreux Jazz Festival. Zaczyna się tak samo, jak 50 lat temu: po trwającym kilka minut majestatycznym, coltrane’owskim wstępie ad libitum, konstytuują się charakterystyczny, rozbujany rytm i pogodna melodia, przejęta w pewnym momencie przez pianistę i przez jakiś czas będąca podstawą bardzo swobodnej improwizacji. Około 10 minuty następuje hałaśliwa kulminacja, a później zespół stopniowo wyhamowuje i wycisza. Utwór kończy się cichą (i fascynującą) kodą zagraną przez basistę i perkusistę.

Niemal wszystkie pozostałe utwory (nagrane podczas festiwalu w Santa Fé w Nowym Meksyku) mają luźną strukturę, balansującą między refleksyjnym free jazzem, a mainstreamową modalnością; bardziej zwarte są dwie kompozycje: balladowa How Can I Tell You i soulowo-folkowo-bluesowa Tagore on the Delta, gdzie Lloyd sięga po flet, a Moran (usiłując imitować gitarę?) preparuje fortepian. Kompozycja tytułowa to utwór z mocnym, latynoskim akcentem. Nawet finałowy Shiva Prayer – choć to przecież modlitwa – zachwyca lekkością.
Wielki album! Wspaniała, emocjonująca muzyka!


Autor: Adam Domagała

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm