Wytwórnia: Mystic 294

Laughing Quarter;
Goz Quarter;
Cichli;
Basscadet;
Pule;
Bike;
Montreal;
Eggshell

Muzycy: Wojtek Mazolewski, gitara basowa; Karol Gola, saksofon barytonowy; Adam Milwiw-Baron, trąbka, elektronika; Rafał Klimczuk, perkusja

Recenzję opublikowano w numerze 3/2016 Jazz Forum.

Pink Freud Plays Autechre

Pink Freud

  • Ocena - 5

Jeśli nastawicie się na słuchanie stricte jazzowego albumu, to przeżyjecie konsternację pewnie nie mniejszą niż ja. Przyznam się, takie nastawienie, oczywiście błędne, sprawiło, że nie dało się „rozgryźć” tego grania idąc tropem typowej jazzowej percepcji. Myślę nawet, że stosując klucz „jazzowości” sami zapędzamy się w ślepy zaułek bezsensownego i nietrafionego „szufladkowania”.

Dlaczego? Licząca sobie rok rejestracja z katowickiego klubu Hipnoza to wejście na grunt muzyki improwizowanej, w której nie jazzowe standardy, a tematy manchesterskiej formacji Autechre stają się kanwą do dalekich wycieczek w świat swobodnej interpretacji. Jedni z klasyków-prekursorów IDM (intelligent dance music) nie od dziś inspirują całą rzeszę muzyków, poszukujących skomplikowanych struktur rytmicznych i niecodziennych brzmień. Tym razem ich dokonania zostały przełożone na gitarę basową, trąbkę, saksofon barytonowy i perkusję. Oczywiście szczodrze przetworzone live elektronicznie.

Sam Mazolewski zdradza, że od lat 90. był zafascynowany dokonaniami Brytyjczyków, jak mówi: „Mimo futurystycznych brzmień, w nagraniach manchesterskiego duetu można znaleźć wiele elementów stanowiących podstawę jazzowej tradycji, obecnych na płytach największych mistrzów tego gatunku, takich jak Coltrane czy Pharoah Sanders, a ich pozbawiona hamulców wyobraźnia muzyczna, może stanowić wzorzec dla każdego muzyka”.

Czy mówimy o graniu dotykającym break­beatowych klimatów sceny elektronicznego dance (Cichli), solidnego techno-dance (Basscadet), czy też transowej estetyki Nilsa Pettera Molværa (Goz Quarter), Pink Freud porywa energią, potwierdzając każdą nutą, że to jest estradowe zwierzę. Nieposkromione i nieprzewidywalne. Dla mnie istotne jest to, że nie ma tutaj za grosz koniunkturalizmu, za to jest idąca wciąż do przodu wizja budowania z nawet małej cząsteczki (krótkiego tematu) formy, przenikające się wątki, odbierane wzajemnie przez muzyków motywy.

Lider zdradza genezę tego grania: „Lubimy wyzwania, więc w końcu się udało. Robiąc swoje (regularne płyty, trasy, koncerty itd.) jednocześnie pracowaliśmy nad Autechre. Nie mieliśmy żadnych materiałów, nut, tabulatur bądź wave’ow. Całą muzykę spisywaliśmy ze słuchu z albumów, jakie są w naszej płytotece. Jedynym paliwem był nasz zapał i miłość do muzyki.

Rozszyfrowanie, spisywanie i składanie po naszemu tej muzyki to był fascynujący proces. Chciałem udowodnić, że świat muzyki jest połączony. Nie istnieją style, podziały, a jedynie inne wykształcenie i wrażliwość. Być może czasem trzeba poświecić się poznaniu jakiegoś nowego świata wiele czasu, ale zawsze przyniesie to nam pożytek, wiedzę i satysfakcję”.

To musiało wypaść bezkompromisowo, tak jak za bezkompromisowe uchodzi źródło, czyli dokonania duetu Autechre – jednej z najbardziej radykalnych formacji w muzyce elektronicznej.

Granie Mazolewskiego i jego kompanów, mimo konotacji oryginału, nie jest mroczne i klaustrofobiczne, nabiera energii za sprawą kolejnych warstw – basu w konwencji funky i fusion, podpartego demonicznie rockową perkusją (Bike), elektronicznymi pejzażami trąbki i riffami saksofonu i może pozyskać nowych fanów dla dorobku Autechre.


Autor: Piotr Iwicki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm