Wytwórnia: Polskie Radio PRCD 2167
Powróćmy jak za dawnych lat
Czerwony autobus
Pójdę na
Stare Miasto
Ach, jak przyjemnie
Miłość ci wszystko wybaczy
Tych lat nie
odda nikt
W małym kinie
Jak pani się ten pan podoba
Ach, śpij kochanie
Nie wierzę piosence
Na pierwszy znak
Sex appeal
Deszcz
Jutro będzie dobry dzień
Muzycy: Joanna
Knitter, śpiew; Wojciech Staroniewicz, saksofon tenorowy i sopranowy;
Artur Jurek, fortepian; Janusz „Macek” Mackiewicz, kontrabas; Roman Ślefarski,
perkusja; Polska Filharmonia Kameralna Sopot pod dyr. Wojciecha Rajskiego
Recenzja opublikowana w Jazz Forum 7-8/2018
Uwielbiam kojące brzmienie orkiestry smyczkowej. Uwielbiam
stare numery. Uwielbiam elegancję płynącą wraz z dźwiękami swingujących
piosenek. Materiał który właśnie „kręci” się w moim odtwarzaczu jest
gatunkiem wymierającym. I wcale nie mam na myśli potencjału wykonawczego,
drzemiącego w naszych genach. My – Polacy – rodzimy się jako ludzie
utalentowani. Jednak pomysł na płytę w ponadwymiarowej oprawie wymaga
często środków... pozamuzycznych – i dodajmy jeszcze – niemałych.
Pytanie brzmi: „Czy nagranie płyty z dużym rozmachem, której zawartość
stanowić będą ‘piosenki sprzed lat’, wplecione w anturaż orkiestry
smyczkowej, to dobra inwestycja?
Odpowiedź: „Tak, ale pod warunkiem, że posiada się zgrany zespół”. A taki
właśnie można odnaleźć na północy kraju – w Sopocie.
Ale po kolei. Każda poważna inwestycja wymaga planu działania. Głównym planistą i pianistą w ekipie jest Artur Jurek. Ponieważ aranżer Jurek jest w branży muzykiem uznanym i człowiekiem dojrzałym, nie odczuwa on już „ciśnienia środowiskowego” nakazującego udowodnić wszystkim wokół, jak „trudne nuty” potrafi napisać. Dzięki temu stworzył on brzmiące i wysmakowane aranże, napisane w starym, dobrym stylu, które z kolei znakomicie zrealizowali Sopoccy Filharmonicy poprowadzeni przez Wojciecha Rajskiego. Ten ostatni zdaje się świetnie rozumieć rolę, jaką odgrywają (nomen omen) „smyki” osadzone w swingującym jazz combo, bo na nagraniu słychać wyraźnie, że dla muzyków-filharmoników podziały muzyki synkopowanej to nie pierwszyzna. Grają przepięknie i punktualnie.
Wokalistka, Joanna Knitter swoimi interpretacjami znakomicie wpisuje się w ogólną old-schoolową kolorystykę albumu nad którą panuje Rajski. Sposób kształtowania przez nią barwy, oraz prowadzenie frazy jest spójny z całością brzmienia „smyczków” i z pulsem dyktowanym przez jazzowe combo. Nie zawsze jednak swinguje. Szczególnie słychać to, kiedy combo przestaje generować wyraźne podziały trójdzielne (rhumba, samba, ballada). Ten stan rzeczy nieco poprawia się, kiedy w sekcji akompaniującej na powrót pojawia się „swing”. Trzeba jednak przyznać, że ten gatunek nie stanowi jej głównego atutu. Piszę o tym, gdyż dobrze pamiętam wyśrubowany poziom jej poprzedniej „bluesowej” płyty, którą recenzowałem dla JAZZ FORUM w roku 2017. W tamtym przypadku nie miałem najmniejszych wątpliwości.
Jak w każdym projekcie, zazwyczaj jedne rzeczy udają się nieźle – a inne znakomicie! Spośród wszystkich 14 utworów zamieszczonych na krążku, do tych mniej swingujących zaliczam Czerwony autobus, Miłość ci wszystko wybaczy, Na pierwszy znak, Małe kino. Na szczęście przeważają jednak te, które kołyszą się bardzo dobrze. Wśród nich należy wyróżnić Pójdę na stare miasto, Ach jak przyjemnie, Nie wierzę piosence, czy zaśpiewany z niezwykłą lekkością (i swingiem) Jak pani się ten pan podoba.
Płytę dedykuję wszystkim tym, którzy bezskutecznie kręcą gałką w samochodowym radioodbiorniku w poszukiwaniu chwili wytchnienia od współczesnego bełkotu. Odłożony na taką okazję w samochodowym schowku krążek, w razie nagłej potrzeby stanowić będzie prawdziwe antidotum.
Autor: Janusz Szrom