Wytwórnia: ECM 1877

Prezens

David Torn

  • Ocena - 3

Ak, Rest & Unrest; Structural Functions of Prezens; Bulbs; Them Buried Standing; Sink; Neck-Deep in the Harrow; Ever More Other; Ring for Endless Travel; Miss Place, the Mist; Transmit Regardless
Muzycy: David Torn, gitary, elektronika, sampling; Tim Berne, saksofon altowy; Craig Taborn, pianino Rhodes, B3, melotron, elektronika; Tom Rainey, perkusja; Matt Chamberlain, perkusja (9)

David Torn to wszechstronny gitarzysta, ale jego dokonania niemal zawsze odznaczają się pewną „impresyjnością” czy też „pejzażowością”, a z drugiej strony eksperymentalnym zacięciem. Estetyka Torna zahacza o styl Billa Frisella, Nikiego Skopelitisa czy Roberta Frippa. Z partnerami tego ostatniego – Tonym Levinem i Billem Brufordem – niejednokrotnie zresztą współpracował. Na „Prezens” (album jest powrotem na łono ECM po 21 latach) towarzyszą mu Tim Berne i doskonali muzycy znani z jego zespołów – Craig Taborn oraz Tom Rainey (wszyscy trzej należą do najściślejszego grona moich faworytów na współczesnej jazzowej scenie), a także (obecny w jednym utworze) Matt Chamberlain.

Płytę otwiera blues, początkowo leniwy, roztaczający refleksyjną i zrelaksowaną atmosferę. Po chwili do sennie snujących się dźwięków gitary dołącza hammond, potem saksofon, perkusja i utwór nabiera większej dynamiki. W końcu przygniata ciężkim, rockowym riffem – co wydaje się patentem tyleż efekciarskim, co płytkim.

W dalszej części albumu roi się od eksperymentów, w których niebagatelną rolę odgrywają samplery, elektronika i studyjna robota. Panowie momentami dość radykalnie przetwarzają brzmienia, a czasem zarzucają linearną narrację, na rzecz swoistej „kolażowości”. Nieraz melancholijne, powłóczyste frazy gitary czy altu kontrapunktowane są przez neurotyczne, rozgorączkowane tła i podkłady rytmiczne. I tak, np. w stosunkowo prostolinijnym i zaskakująco lirycznym Them Buried Standing muzycy przywołują ducha Frisellowskiej zadumy, by w kolejnym kawałku – Sink zaatakować przesterowanym soundem i ciężkim funkowym rytmem. Z kolei Neck-Deep in the Harrow ..., oparty na swobodnym dialogu kąśliwej gitary, elektrycznego piano oraz saksofonu i konwulsyjnej, rozpędzonej perkusji, odświeża najlepsze tradycje fusion przełomu lat 60. i 70., a w Miss Place, the Mist wprowadzają nas solenne smyczki, które po chwili ustępują miejsca orientalizującemu motywowi granemu przez lidera techniką slide.

Generalnie, pomimo ciekawych momentów, ten miszmasz zbyt często wypada chaotycznie, bełkotliwie i przez to jałowo. Wygląda na to, że autorowi (tylko cztery utwory są firmowane przez Torna, a reszta podpisana jest kolektywnie, jednak nie ulega wątpliwości, że to on, także jako producent, odpowiedzialny jest za ostateczny kształt muzyki) zabrakło inwencji, by nadać swym pomysłom przekonującą formę.

Autor: Łukasz Iwasiński

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm