Wytwórnia: ECM 2053

Rabo de Nube

Charles Lloyd Quartet

  • Ocena - 5

Prometheus; Migration Of Spirit; Booker’s Garden; Ramanujan; La Colline de Monk; Sweet Georgia Bright; Rabo de Nube.
Muzycy: Charles Lloyd, saksofon tenorowy, flet altowy, tarogato; Jason Moran, fortepian; Reuben Rogers, kontrabas; Eric Harland, perkusja, instr. perkusyjne

O tym, że Charles Lloyd to estradowe zwierzę, nie trzeba przekonywać tych, którzy choć raz widzieli mistrza „na żywo” jak i tych, którzy słyszeli przynajmniej jeden jego koncertowy krążek. Jednak zakładając, że niniejsze pisanie trafia również do rąk tej grupy czytelników JAZZ FORUM, która w niniejszych kwestiach winna nadrobić tę istotną zaległość, spieszę zakomunikować, że wydany właśnie sumptem słynnej monachijskiej wytwórni album, to genialne podsumowanie nie tylko tego wszystkiego, co mistrz Charles poczynił już, ale również swoisty prezent dany nam przez jubilata (Lloyd skończył 15 marca 70 lat!). I tu kryje się sedno oceny tego albumu.

Słuchając lidera (dodam, że nagranie popełniono w Bazylei w minionym roku), czy to gra nam na saksofonie czy ludowym węgierskim instrumencie tarogato (piękna dźwiękowa medytacja w Ramanujan niosąca ducha natchnionego Coltrane’a), czyni to z pasją godną nastolatka! Zaś mając wsparcie takiego wirtuoza jak Jason Moran (to jego eceemowski debiut), którego klimaty balansują gdzieś między konwencją Theloniousa Monka a zaśpiewem Buda Powella, szef wykracza poza granice uznawane za sztampę jazzu. To, co zdumiewa najbardziej, to ruchliwość i rytmika tej muzyki.

Charakterystyczny styl Morana (pianista bardzo perkusyjnie traktuje instrument, wchodząc gdzieś w rejony klasyki XX wieku spod szyldu Beli Bartoka) dopieszczony interakcjami perkusji Erica Harlanda (drummer nie trzyma się kurczowo klasycznych bębnów, sięgając też – gdy trzeba – po barwowe ozdobniki perkusjonaliów), a wszystko to w stylowej oprawie kontrabasisty (Reuben Roger), tworzy konglomerat, który ostatecznie można wręcz nazwać mieszanką wybuchową! Artyści – co słychać – bawią się rytmem, jak choćby w Sweet Georgia Bright, oryginalnej kompozycji Lloyda, która w zamyśle lidera jest błyskotliwą, zagraną w oszałamiającym tempie trawestacją słynnego standardu o niemal bliźniaczym tytule. Na przeciwległym biegunie leży gra szefa w tytułowej balladzie kubańskiego pieśniarza Silvio Rodrígueza Rabo de Nube („ogon chmury”), zamykającej album. Tu perliste pasaże-ozdobniki, dopełniają soczyste, raptem kilkudźwiękowe frazy, a powściągliwość Morana – kontrastująca z rozdygotanym saksofonem lidera, tworzą genialną całość, godną polecenia największym jazzowym malkontentom.

Reasumując, Charles Lloyd jak wielkie wino – w miarę upływu czasu, coraz wyśmienitszy.

Autor: Piotr Iwicki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm