Wytwórnia: Fundacja Słuchaj! FSR 13


Rafa 1-5


Muzycy:
 Trevor Watts, saksofon altowy i sopranowy; Łukasz Ojdana, fortepian; Maciej Garbowski, kontrabas; Krzysztof Gradziuk, perkusja


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 3/2019

Rafa

RGG & Trevor Watts

  • Ocena - 4

Ostatnie kilka lat muzycy tria RGG wykorzystali do nawiązywania licznych kontaktów artystycznych z rozmaitymi postaciami sceny improwizowanej. Grali z takimi artystami jak Evan Parker, Verneri Pohjola, Samuel Blaser, Marcin Hałat, współtworzyli też kwartet trębacza Piotra Schmidta i grupę wokalistki Ani Gadt. Wszystkie te wymienione kolaboracje zostały udokumentowane płytami.

Wśród wybitnych improwizatorów, z którymi grali, znalazł się też brytyjski saksofonista Trevor Watts. I to właśnie on jest jednym z bohaterów albumu „Rafa”. Warto w tym miejscu przypomnieć, że to jeden z najważniejszych muzyków w ramach wspólnoty europejskiej muzyki improwizowanej. Członek prekursorskiego Spontaneus Music Ensemble perkusisty Johna Stevensa oraz słynnej London Jazz Composer’s Orchestra basisty Barry’ego Guya. Ważnym etapem muzycznej biografii Wattsa jest też grupa Amalgam, której był współzałożycielem w 1967 r. Zespół ten przeszedł dość długą i obfitą w doskonałe płyty drogę – od free jazzu po specyficznie pojmowany jazz-rock.

„Rafa” to dokumentacja koncertu, który miał miejsce w gdańskim klubie Żak w marcu ub.r. podczas festiwalu Jazz Jantar. Choć mamy tu formalnie pięcioczęściową kompozycję tytułową, to muzyką rządzi niepodzielnie żywioł nieskrępowanej i wielopoziomowej improwizacji. Bynajmniej nie oznacza to dźwiękowego chaosu i „wolnej amerykanki”. Muzycy słuchają się bardzo uważnie, błyskawicznie reagują na swoje pomysły, nieustannie się przy tym kontrolują. Improwizacja jest tu raczej pojmowana jako „kompozycja w czasie rzeczywistym”. Bodaj najlepiej to słychać w Rafa 3, otwiera ją przepiękna partia fortepianu, której towarzyszy jedynie delikatnie szemrząca perkusja i pojedyncze dźwięki kontrabasu. Później pałeczkę przejmuje saksofon Wattsa i to on prowadzi muzyczną akcję.

Nieco podobny schemat mamy w Rafa 4 tylko tutaj po subtelnej jak wiosenna bryza solowej introdukcji fortepianu włącza się saksofon i prowadzi długi i przejmujący dialog. W jego trakcie dołączają kolejne instrumenty, ale czynią to delikatnie i na paluszkach, aby tylko nie rozbić tego wzruszającego nastroju. Trwa to tak mniej więcej osiem minut, gdy stopniowo robi się coraz ostrzej, bardziej dramatycznie, brzmienie saksofonu staje się drapieżne, dosadne, pojawiają się przedęcia, faktura gęstnieje, a dzięki technice circular breathing Wattsa przestaje ograniczać konieczność wzięcia oddechu. Album zamyka Rafa 5 – najkrótszy na płycie, ale jednocześnie bodaj najintensywniejszy i odlegle przywodzący na myśl bebopową motorykę.

Ta płyta to przykład muzyki, w której to, co najważniejsze dzieje się pomiędzy instrumentami, na styku trzech równoległych myśli. Istotne jest to, co muzycy grają, jak siebie wzajemnie słyszą, ale też i to, czego nie grają, od czego potrafią się powstrzymać. 


Autor: Marek Romański

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm