Wytwórnia: ECM 2577 (dystrybucja Universal)


And a Day...
Thirteen
Romaria
Pop
They Came from the North
With Every Flower That Falls
All Becomes Again
Forever... 


Muzycy:
 Andy Sheppard, saksofon sopranowy i tenorowy; Eivind Aarset, gitara, Michel Benita, bas; Sebastian Rochford, perkusja


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 9/2018


Romaria

Andy Sheppard Quartet

  • Ocena - 5

ECM to brzmienie, podobno najpiękniejsze powyżej ciszy. To styl. To filozofia. Łatwo wysnobować się na ECM, znacznie trudniej pojąć oczekiwania Manfreda Eichera, który zmienił oblicze jazzu poprzez europejską estetykę każąc ją realizować największym tego świata, w tym Amerykanom, zazwyczaj uzurpującym sobie decyzyjność w tej kwestii. Podczas słuchania płyty „Romaria” nie ma żadnej wątpliwości co do bycia otoczonym przez strefę wpływu wzruszenia przynależnego wyłącznie ECM-owi, bez jakichkolwiek wycieczek w stronę innej, niekiedy nawet bardziej jazzowej stylistyki.

Drużyna, jaką zebrał na tę okazję Andy Sheppard, to (także wedle niego samego) dream band. Nie mam zamiaru z tym polemizować, to słychać. Słychać było już na płycie z roku 2015 („Surrounded By The Sea”, ECM), która zachwyciła mnie pięciogwiazdkowo.

W wywiadzie dla „London Jazz News” Sheppard zdradził, że jego zamierzeniem było zaproponowanie słuchaczom suity, całości z zaznaczonymi częściami, a nie kolejnychpieśni. Efekt uzyskany. Sukces odniesiony. Słuchacz uwiedziony. Gdybym miał opisać tę muzykę, nazwałbym ją przewiewną. Dużo tu powietrza, oddechu, pauz. Ale także wiatru, lekkiego, ciepłego podmuchu nienachalnej i niekoniecznie morskiej, ale bryzy, na którą nikt nie czeka, a która cieszy, gdy jest.

O tym, jak doskonale grają na swoich instrumentach uczestnicy panaszepardowej kompanii, nie mam zamiaru pisać, bo to fakt zastany i zachwycający. Wystarczy zauważyć, że jest cicho, ale sprężyście. Energia aż kipi, a nikt nie podnosi głosu. Wielkie emocje w niewielkiej dynamice. Gentlemani nie krzyczą. To pogawędka arcymistrzów retoryki jazzu stosowanego, wciągająca niepostrzeżenie i do końca płyty. Proszę mi zaufać i zestawić sobie (po kilkukrotnym wysłuchaniu całości) pierwszy i ostatni utwór, a potem ostatni i pierwszy. I jeszcze raz. I na odwrót, i znowu. Fantastyczna gra grą. Zachęcam.

Warto zwrócić uwagę, że nie wszystko na tej płycie jest autorstwa Pana Dyrektora. Tytułowy utwór to brazylijska piosenka pop z lat 70. autorstwa Renato Teixeiry, śpiewana m.in. przez Elis Reginę, co nie zmienia faktu, że słucha się tego wszystkiego bajecznie gładko, a płyta jest fantastyczną feerią bezstopniowo następujących po sobie wzruszeń.


Autor: Piotr Baron

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm