Wytwórnia: Soliton SL 802-2


CD 1:
(Sing, Sing, Sing) – Air Mail Special
And the Angels Sing
Benny Goodman Medley
Cherokee
Duke Ellington Medley
Harry James Medley
Hey-Bob-A-Re-Bop
King Porter Stomp
Sing, Sing, Sing
Tico Tico

CD 2:
(Love Talk) – Love Talk
Stardust
Bye Bye Blackbird
Smoke Gets in Your Eyes
Lush Life
Shiny Stockings
(Bye the) Sleepy Lagoon
Besame Mucho
Forever You
Stars Fell on Alabama


Muzycy:
Gary Guthman, trąbka i różne składy


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 6/2018

Salute To Swing!

Gary Guthman

  • Ocena - 4

Sygnowany nazwiskiem osiadłego w Polsce trębacza Gary’ego Guthmana dwupłytowy album to z jednej strony mała encyklopedia klasycznego jazzu ery swingu, dopełniona autorskimi kompozycjami lidera, z drugiej zaś wielka radość muzykowania, która udziela się od pierwszej nuty. On sam podzielił album na dwa krążki nadając im stosowne podtytuły, zaś pierwszy dodatkowo ma rozdziały dedykowane gigantom jazzu. Są to Benny Goodman, Glenn Miller, Duke Ellington i Harry James. Guthman jawi się jako solidny kustosz w muzeum jazzu. O ile jednak wielu słuchaczom takie spojrzenie na estetykę kojarzy się z wygodnymi, filcowymi kapciami, to u Amerykanina swingująca klasyka ma cały czas to „coś”, co w jazzie niezbędne – lwi pazur.

Pierwsza płyta to wyłącznie aranżacje lidera, na dysku drugim Guthman podzielił się tym zajęciem z Rickiem Wilkinsem. I chyba właśnie aranżacja stanowi najmocniejszy atut albumu. O ile jako nienaganny, stylowy trębacz Guthman ma wielu konkurentów, to jednak dobrze rozpisać standard w sposób, który nie obrazi stuletniej historii gatunku i jednocześnie w kontekście setek już dokonanych aranżacji, zaintryguje, to dar trudny do przecenienia. Tej muzyki słucha się z wielką przyjemnością, oczywiście jeśli tylko od jazzu oczekujemy wyłącznie stylistycznej klarowności. To nie jest propozycja dla wytrawnych jazzfanów-erudytów, oczekujących od każdej nowej pozycji fonograficznej nowego spojrzenia na kanon, twórczego przetworzenia, czy progresji. Nic z tych rzeczy! Guthman przypomina nam, że jazz w takim wydaniu był muzyką rozrywkową. U swego zarania – o czym zapominamy – był muzyką taneczną, a dopiero z czasem wypłynął na filharmoniczne salony.

Reasumując, to znakomity album nie tylko dla tych, którzy chcą rozpocząć przygodę z jazzem, albo chcą kogoś do tej pięknej podróży ze swingowaniem zaprosić. 


Autor: Piotr Iwicki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm