Snakeoil

Tim Berne

  • Ocena - 4

Tim Berne to artysta aktywny na jazzowej scenie od długiego czasu, jego muzyka wciąż jednak potrafi młodzieńczo zaskoczyć, nadal jest w stanie zabrzmieć świeżo i zagadkowo. Artysta przypomina nam o sobie albumem „Snakeoil” – materiałem, który powstał w Nowym Jorku w styczniu ubiegłego roku i który pojawia się na rynku nakładem wytwórni ECM. Mamy tu jednocześnie do czynienia z debiutem Tima Berne’a w roli lidera pod skrzydłami oficyny Manfreda Eichera, choć pamiętamy także wyjątkowo udany udział saksofonisty w projekcie kontrabasisty Michaela Formanka („The Rub And Spare Change”, 2010 – również ECM).

Berne na swoim ECM-owskim debiucie w ogóle zrezygnował z udziału basisty, co oczywiście w znaczący sposób wpłynęło na brzmienie jego nowego zespołu. Lider tłumaczy to w ten sposób: „zdecydowałem się na taki właśnie zestaw instrumentów (saksofon altowy, klarnet, fortepian, perkusja), aby ominąć wszelkie oczywiste odniesienia stylistyczne i aby móc skupić uwagę słuchacza przede wszystkim na naszych nowych koncepcjach brzmieniowych i pomysłach aranżacyjnych”.

Nowych pomysłów akurat temu saksofoniście nie brakuje. Tim Berne umieszcza tu swój saksofon altowy w bardzo ciekawie pomyślanym, całkowicie akustycznym środowisku, dbając przy tym o niezwykle klarowne, czyste, niczym nie upiększone brzmienie tego nowego kwartetu. Brzmienie, w którym mądre, oszczędne partie fortepianu Matta Mitchella pięknie równoważą i kontrapunktują dialogi dęciaków – klarnetu i altu.

„Snakeoil” to sześć rozbudowanych, wielowątkowych utworów lidera, najczęściej opartych na niezwykle charakterystycznych dla Berne’a krótkich, otwartych tematach, które pozostawiają poszczególnym muzykom sporo miejsca na indywidualne improwizacje. Recepta ta chyba najlepiej sprawdza się w zamykającej całość świetnej kompozycji Spectacle.

Tych, którzy znają wcześniejsze dokonania wychowanka Juliusa Hemphilla – ta kolejna wolta w jego karierze nie powinna dziwić. Tim Berne zawsze przecież chadzał własnymi drogami, niejednokrotnie sam wydając czy produkując własne nagrania. Pierwszy album sygnowany jego nazwiskiem ukazał się w roku 1979. Od tamtej pory można mu wierzyć.

Autor: Przemek Psikuta

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm