Wytwórnia: Polskie Radio

Muzycy:
Studio Jazzowe Polskiego Radia p/d Jana Ptaszyna Wróblewskiego (CD 1 - 4)
Kwartet i Sekstet Jana Ptaszyna Wróblewskiego (CD 5)

Recenzja opublikowana w Jazz Forum 1-2/2021

Studio Jazzowe Polskiego Radia 1969-78

Jan Ptaszyn Wróblewski

Ukazanie się pod koniec grudnia 5-płytowego setu z nagraniami Studia Jazzowego Polskiego Radia było niewątpliwie najbardziej doniosłym wydarzeniem na naszym rynku fonograficznym w ubiegłym roku. Zestaw został wyprodukowany z materiałów wydobytych z najbardziej przepastnych archiwów PR i choć zawiera „nagrania historyczne”, same utwory wcale historycznie nie brzmią. Zachowały nowoczesny charakter, a jakość dźwięku z płyty na płytę staje się coraz lepsza. Całość to nie tylko muzyka, ale też kopalnia wiedzy o ludziach, uprawianych stylach i poziomie polskiego jazzu w jego najjaśniejszym okresie.

Młodemu odbiorcy nazwa orkiestry chyba niewiele mówi – teraz to z pewnością się zmieni. Natomiast starsi fani doskonale kojarzą Studio Jazzowe Polskiego Radia, wszak w latach 70. miała ona status formacji wyjątkowej. Była poligonem doświadczalnym, miejscem zdobywania jazzowych szlifów przez młodych muzyków i naszym najlepszym towarem eksportowym (koncerty w Skandynawii, Niemczech, na Węgrzech). Do Studia nie zapraszano przypadkowych muzyków, tworzyła je elita – najlepsi z najlepszych. Na czele zespołu stała właściwa osoba – nie tylko wybitny artysta, ale też sprawny organizator, potrafiący sterować tą, czasem niesforną, gromadką indywidualistów.

Studio Jazzowe nie było typowym big bandem, grającym amerykańskie gotowce, Ptaszyn od początku postawił na repertuar rodzimy, tworzony przez krajową czołówkę: Trzaskowskiego, Stańkę, Jarczyka, Seiferta, Namysłowskiego, Karolaka; zespół często wykonywał również kompozycje lidera i Komedy. Ptaszyn w roli szefa okazał się niezwykle elastyczny i otwarty na światowe trendy, w tym również te awangardowe. Nieustannie podnosił poprzeczkę zespołowi (i sobie!), co owocowało muzyką na najwyższym poziomie – nawet w tamtych czasach produkcje Studia Jazzowego uchodziły za niezwykle wyrafinowane.

Nie będę próbował przedstawiać meandrycznych losów tej orkiestry – zrobił to wspaniale sam Maestro w dołączonej do zestawu książeczce. Gorąco polecam ten fascynujący tekst, napisany charakterystycznym, Ptakowym językiem – żywym, dowcipnym, kolorowym.

Cztery pierwsze płyty zestawu obejmują nagrania z lat 1969-78. W sumie znalazło się na nich 56 ze 187 kompozycji zarejestrowanych w tym okresie. Wyboru utworów dokonał sam lider, co daje gwarancję, że otrzymujemy repertuar najbardziej wartościowy i zarazem reprezentatywny dla Studia Jazzowego. Zaledwie kilka numerów zostało wydanych wcześniej, cała reszta jest publikowana po raz pierwszy. Ostatni, piąty krążek, to miły appendix, zawierający muzykę nagraną przez Kwartet i Sekstet Ptaszyna w latach 1979, 2006 i 2017.

Nagrania z pierwszego CD nie sprawiają wrażenia, że Studio Jazzowe dopiero się rozkręcało, był to już ukształtowany organizm, działający precyzyjnie i z rozmachem. Od pierwszej płyty zaskakuje poziom gry wykonawców, śmiałość koncepcji kompozytorskich (Kontrasty, Kompozycja na małą orkiestrę jazzową, trąbkę, kontrabas i perkusję solo Akwarium 1 Stańki) i aranżacyjnych (m.in. Collection – Wersja 1 Trzaskowskiego). Mamy tu także utwory lżejszego kalibru, w tym te z udziałem grupy Novi Singers.

Drugi krążek rozpoczyna utwór Ptaszyna Podpunkty, w którym minimalistyczny, zbudowany z dwóch motywów temat tworzy stabilną podstawę dla obłędnej partii Namysłowskiego. Utwór ma moc, napięcie i żywioł. Na płycie pojawiają się po raz pierwszy nazwiska nowych twórców piszących dla SJPR – Jana Jarczyka i Zbigniewa Seiferta, choć główny jej kierunek nadal wyznaczają awangardowe kompozycje Stańki, m.in. Kilka odcieni szarości, Muzyka drewniana NR 50. Są to utwory zróżnicowane pod względem formy, faktury i kolorystyki, łączące elementy bardziej zachowawcze ze środkami z katalogu free i Trzeciego Nurtu (kolektywne improwizacje, punktualizm, aleatoryzm, rozwiązania sonorystyczne). W roli kompozytora wcale nie gorzej wypada Seifert. Jego muzyka brzmi równie nowocześnie, lecz jest nieco bardziej zdyscyplinowana. Klasyczne bigbandowe granie pojawia się tylko raz, w kawałku Low Down Dirty Blues Jona Hedricksa, gdzie śpiewa Andrzej Dąbrowski. Krążek zamyka rzadko wykonywany temat Komedy (w oryginale walczyk, tu „na cztery”) z „Matni” Polańskiego (na płycie utwór nosi tytuł Matnie).

Trzeci CD (1973-74) zawiera muzykę dość stonowaną; nawet „groźny” Flair Stańki z „Purple Sun” brzmi tu w sposób mocno uładzony. Jest sporo ballad (Epitafium dla Krzysztofa Trzaskowskiego, Wkrótce razem Jarczyka, Szakal i ciele, czyli zagrożenie bezpośrednie Ptaszyna), a nawet piosenka – Umarłe krajobrazy Janusza Komana z Krystyną Prońko. Nadal obowiązuje reżim aranżacyjny, czego świadectwem są m.in. Nie mniej niż pięć procent Namysłowskiego oraz BożenaLasse Lysted And All That Jazz Karolaka. Słychać też, że zespół poszerzył skład o instrumenty na prąd (Fender, Hammond, wzmocnione skrzypce) i śmiało zerka w stronę jazzu elektrycznego – warto zwrócić uwagę na Pół żartem, pół serio Trzaskowskiego, wystrzałową mieszankę funkowych ostinat, fusion i ostrego free z przyległościami.

Wątek okołoelektryczny kontynuowany jest na czwartej płycie zestawu. Polecam Mahavishnu Rocktime Band Ptaszyna oraz utrzymany w podobnej konwencji (plus nuta ludowa) Wyskrobek tegoż autora, znakomicie napisany i zaaranżowany kawałek o zaskakujących zwrotach akcji. W repertuarze znalazł się też wielki hit lidera Mól koński, prawdziwa perełka, temat, który od zawsze kojarzy mi się z Ptaszynem i Studiem Jazzowym. We wszystkich utworach zespół gra jak w transie, pokonując bez najmniejszego wysiłku trudności nagromadzone w utworach – wystarczy posłuchać Marsza do krainy ad libitum Namysłowskiego czy mocno zakręconej Kurzawki Ptaka.

Ostatni krążek zawiera utwory nagrane przez zespoły lidera w 1979 i czasach nowożytnych. Jest to muzyka nieco lepiej znana, gdyż przed, w trakcie i po okresie działalności SJPR Ptaszyn realizował się w składach kameralnych, na bieżąco rejestrując i wydając swe dokonania (tu drobna korekta do tekstu w książeczce: Jazz Believers nie powstał w 1978, lecz 20 lat wcześniej). Słuchacz znajdzie tu nie tylko kompozycje lidera, ale też Komedy, Trzaskowskiego, Weilla i Moniuszki.

Jak ogarnąć ten bezmiar muzyki? Tu z pomocą spieszy Tomasz Tłuczkiewicz, autor drugiego, wielce kompetentnego tekstu w książeczce. Uważa on – słusznie zresztą – iż każdy fan powinien znaleźć własny sposób na słuchanie albumu. Generalnie metody są dwie – płyta po płycie (tak uczynił, bynajmniej nie z powodu lenistwa, niżej podpisany) lub wg klucza. Tłuczkiewicz proponuje pięć playlist-przewodników, ułatwiających poruszanie się po obszernym materiale ponad kolejnością i zawartością krążków. Metodę tę polecam szczególnie tym, którzy na postawie nagrań chcieliby uzupełnić brakujące puzzle portretu konkretnego artysty, np. Tomasza Stańki. Warto, bo w biografiach niektórych muzyków fakt współpracy ze Studiem Jazzowym Polskiego Radia bywał marginalizowany lub pomijany.

Wszystkie utwory zostały detalicznie opisane. Mamy daty i miejsca rejestracji, składy, a nawet nazwiska solistów. Pod względem staranności opracowania set, mimo drobnych wpadek, zdecydowanie przebija wcześniejszą produkcję PR – dość niechlujnie wydaną serię Polish Radio Jazz Archive (tu podziękowania dla redaktora-producenta z Agencji Muzycznej Polskiego Radia – Wojciecha Kwapisza).

Box Ptaszyna adresowany jest do fa­nów muzyki wielkoorkiestrowej, miłośników twórczości lidera i polskiego jazzu. Powinien stać się również lekturą obowiązkową dla studentów wydziałów jazzowych, historyków, badaczy i publicystów, słowem wszystkich tych, którzy profesjonalnie zajmują się jazzem.

Autor: Bogdan Chmura

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm