Wytwórnia: Universal Music Polska

Studio Wąchock

Stanisław Soyka Sextet+

  • Ocena - 4

CD  – Anybody; Co dnia; Każdy kochać się chce; Który skrzywdziłeś...; To Love and Lose; Monolog pajaca; Stary człowiek ogląda TV; Tiemna noczka; Pay Attention; Zobacz (we mnie człowieka); Czułość
DVD – Pay Attention; Love Is Crazy; Cud niepamięci; Są na tym świecie rzeczy; To Twoja droga; Nim przyjdzie wiosna; Allegro ma non troppo; Sonet 33; Sonet 66; Który skrzywdziłeś...; No Place for Poetry; Hard to Part; Absolutnie nic; Życie to krótki sen; Tango Memento Vitae; Czas nas uczy pogody; Tolerancja; Moja rzeczywistość; Monolog pajaca; Modlitwa
Muzycy: Stanisław Sojka, śpiew, fortepian; Przemek Greger, gitara; Marcin Gęborek, Mateusz Pospieszalski, saksofon;Rafał Gęborek, Antoni Gralak, trąbka; Paulina Przybysz, Natalia Przybysz, śpiew; Jakub Sobaszek, instr. klawiszowe; Mario Matysek, bas; Michał Zduniak, Kuba Sojka, perkusja; Zbyszek Uhuru Brysiak, instr. perkusyjne; i inni

Klimat nowej płyty Stanisława Sojki najlepiej charakteryzuje słowo „luz”. I nie mam tu na myśli sztubackiej swobody, za którą zwykle kryje się brak muzycznych konkretów. Wprost przeciwnie: chodzi o luz, na który mogą pozwolić sobie jedynie nieliczni. Sojka, który już dawno wzniósł się na wyżyny – jeśli nie kompozytorskie, to z pewnością wykonawcze i interpretacyjne – płynie na nowym krążku niemal bez wysiłku, wyrzucając z siebie od niechcenia pierwszorzędne songi. Jak gdyby śpiewał je co rano do śniadania, przegryzając co drugi jajecznicą.

Ale Sojka nie gra sam. Ten krążek to zwieńczenie pięcioletniej działalności formacji Soyka Sextet +, która mimo śmierci perkusisty Michała Zduniaka ciągle tworzy i koncertuje (obecnie jako Kwintet +). Zmarły w maju ubiegłego roku Zduniak – nieodżałowany współautor sukcesów grupy Labirynt, absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach – pod wpływem impulsu zaprosił Sojkę i współpracujących z nim młodych instrumentalistów na wspólne jam session do Wąchocka. Nim zdążyli się obejrzeć, stanowili zgrany muzyczny kolektyw. Na gitarze zagrał Przemek Greger, na basie – Mario Matysek, a sekcję uzupełnili dwaj perkusiści: Kuba Sojka i Zbigniew Brysiak (przeszkadzajki). Dwóch muzyków za bębnami to nie przypadek: Sojka i Zduniak obsługują odrębne części zestawu, wydobywając zeń dużo więcej, niż można by się spodziewać. „Wielobarwna muzyka pełna różnorodności, jednak z bardzo wyraźnym mianownikiem. Ten mianownik to nas sześciu. Miałem przekonanie, że to najlepszy zespół w moim życiu” – tak ocenił ów wyjątkowo udany skład sam Sojka.

Na album trafiły aż trzy utwory z jego młodzieńczego okresu. „To jedne z moich pierwszych kompozycji, które doczekały się kiedyś jakichś tam nagrań, ale nigdy nie zaistniały na scenie. Najwyraźniej czekały właśnie na ten zespół” – mówi wokalista. Spośród nich najlepiej wypada ociekający czarnym, emocjonalnym soulem Pay Attention, napisany jeszcze w latach 70. pod wpływem fascynacji postacią Donny’ego Hathawaya. Utwór otwiera zresztą dołączony do płyty koncertowy krążek DVD zarejestrowany we wrocławskim klubie Ośrodek (2008). Ten żywiołowy występ, prezentujący improwizatorskie umiejętności muzyków Sextetu +, stanowi nie lada konkurencję dla premierowego, studyjnego materiału formacji. Ale to już inna para kaloszy.

Niektóre piosenki są może banalne. Ale u Sojki nawet banał zyskuje nowy wymiar. Zresztą, jak pisał Emil Cioran, „artysta za wszelką cenę i stale szukający niezwykłości prędko nuży, bo nic bardziej nieznośnego od monotonii niezwykłości. Nie ma prawdziwej sztuki bez minimum – co mówię! – bez sporej dozy banału”. Tak jest w wypadku frywolnego Każdy kochać się chce – głupawej, choć niepozbawionej uroku piosenki do słów Bukartyka, zrobionej na modłę „pseudoklasycystyczną”. Również z Tiemnej noczki, ludowej melodii ukraińskiej zmyślnie podkoloryzowanej akordeonem Mateusza Pospieszalskiego, udało się wydobyć drzemiący w nutach potencjał, mimo iż na płaszczyźnie harmonicznej rzecz pozostała niemal nietknięta. 

Ale na płycie nie brak też numerów explicite Sojkowych. Zanurzony w tradycji reggae Co dnia, z oszczędną sekcją dętą braci Gęborków, przywołuje na myśl nieskrępowaną radość krążka „Radical Graża”. Miłośników „wczesnego” Sojki ucieszy natomiast otwierający album Anybody – przypadkiem odnaleziony skarb sprzed ćwierć wieku. Sojka jawi się tu nie tylko jako dojrzały kompozytor, ale i niezgorszy tekściarz, świadomy rytmiki wiersza niemal na każdym kroku (w chórkach Paulina i Natalia Przybysz). Kontynuując tradycję udźwięczniania strof wielkich poetów, artysta tym razem bierze na warsztat Staffa (To Love and Lose), Miłosza (Który skrzywdziłeś…, Stary człowiek ogląda TV), a także Herberta, którego Czułość – do muzyki Turnaua, zaśpiewana jedynie z akompaniamentem fortepianu – zamyka album.

Są na naszej rodzimej scenie jazzowej muzycy, nierzadko bardzo cenieni, których czterdziesty w karierze album brzmi tak samo jak pierwszy czy dziesiąty. Sojka do tej grupy nie należy. Bo choć obsesyjnie kontroluje przebieg twórczy i proces rejestracji własnej muzyki, jako człowiek obdarzony jest olbrzymią dozą fantazji. „Studio Wąchock” stanowi tejże fantazji odzwierciedlenie i niezbity dowód. To także najszczersza brzmieniowo płyta w studyjnej dyskografii artysty. A szczerość – jak wiemy – zazwyczaj popłaca.

Autor: Łukasz Hernik

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm