Wytwórnia: GAD Records CD 153

Bebopem go
Słupy milowe
Tryb życia hulaszczy wśród skurczy nadnerczy
Czarna Chandra from Calcutta
Rower z dębu czyli Dąbrower
Ugryściorba
Dykteryjka
Ciurka z rurki


Muzycy:
Jan Ptaszyn Wróblewski - saksofon tenorowy
Marek Bliziński - gitara
Zbigniew Wegehaupt - kontrabas
Andrzej Dąbrowski - perkusja

Recenzja opublikowana w Jazz Forum 6/2021


Słupy milowe

Jan Ptaszyn Wróblewski Quartet

Kiedy lata temu słuchało się opowieści o kasowaniu taśm radiowych „w celu ponownego ich wykorzystania” – działo się tak ponoć w tzw. okresie minionym – włos stawał na głowie. Jeśli te historie były prawdziwe, okazuje się, że coś jednak w archiwach Polskiego Radia przetrwało, czego dowodem jest niniejszy album.

Nie chcąc zanudzać czytelnika detalami – te doczyta w notce na okładce – wspomnę tylko, że na krążku znalazł się materiał z dwóch sesji zarejestrowanych w studiu PR wiosną 1979 i jesienią 1980. W nagraniu wziął udział odświeżony Kwartet lidera ze Zbigniewem Wegehauptem, który właśnie wtedy debiutował jako muzyk jazzowy. Wydawca zgrabnie zamieszał utworami z obu sesji, koniec końców, słuchacz otrzymuje osiem numerów – pięć „właściwych” i trzy bonus tracki. Nie do końca rozumiem, z czego wynika ten podział i co próbuje sugerować.

Album otwiera Bebopem go, dynamiczny kawałek utrzymany w klimacie radosnego mainstreamu z przyległościami, zwieńczony bluesującą kadencją. Pokazuje on ogólną stylistykę całości, typ brzmienia i rozdysponowanie sił w zespole. Co prawda, dominuje w nim saksofon, jednak równie ważna jest gitara, pełniąca tu jednocześnie rolę instrumentu melodycznego (wprowadza temat z liderem) i harmonicznego. Wykorzystanie jej zamiast fortepianu sprawiło, że faktura utworów stała się bardziej przejrzysta, a brzmienie lżejsze. Wyeksponowanie gitary – dzieje się tak we wszystkich utworach – przesunęło tym samym Marka Blizińskiego z pozycji członka sekcji do funkcji drugiego frontmana. Realizator mocno uwypuklił bas Wegehaupta – w nagraniu słychać każdy detal, na czym traci perkusja, która schodzi na dalszy plan.

Słupy milowe to spokojna ballada z kantylenowym tematem opartym na ciekawych harmoniach. Tutaj również prym wiedzie sak­sofon, grający temat i obszerne solo wspierane przez gitarę. Marek Bliziński – w tym i innych nagraniach – używa efektu flanger, który nadaje brzmieniu bardziej nowoczesny charakter, ale nie do końca współgra z akustyczną konwencją muzyki. Bas jest już mniej szczegółowy i dobrze wtapia się w całość.

Utworem najbardziej przykuwającym uwagę jest Tryb życia hulaszczy wśród skurczy nadnerczy. To kawałek z gatunku epickich. Mimo żartobliwego tytułu jest to muzyka na serio i nasycona ogromną ekspresją. Ptaszyn gra w sposób absolutnie porywający, jego solo, perfekcyjnie zbudowane, krążące wokół pentatoniki, jest majstersztykiem w zakresie formy i operowania środkami wyrazu. Z podobnym oddaniem działa gitarzysta, grając na przemian linie i skomplikowane akordy. W tle słychać miło pomrukujący bas Wegehaupta i dyskretne bębny Dąbrowskiego. Warto również wspom­nieć o dość nietypowym dla Ptaszyna utworze Czarna Chandra from Calcutta. Jest on oparty na funkującej figurze (gitara, bas) i prostym przebiegu harmonicznym, co daje liderowi nieograniczone pole do improwizacji. Z tej możliwości ochoczo korzysta również Bliziński.

Generalnie, cały materiał jest interesujący, wszystkie utwory zostały doszlifowane pod każdym względem. Dostajemy kawał znakomitej muzyki skrojonej według najlepszych wzorców jazzu opartego na solidnych filarach.

Praca poszukiwaczy archiwalnych perełek nie poszła na marne – płyta będzie nie tylko ważnym uzupełnieniem dyskografii Ptaszyna, ale też rarytasem dla fanów nieodżałowanego Marka Blizińskiego, pierwszego polskiego gitarzysty jazzowego światowego formatu, który nie pozostawił zbyt wielu nagrań.

Autor: Bogdan Chmura

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm