Wytwórnia: Nonesuch 548920 (dystrybucja Warner)
As the Moment Slips Away;
Beauty Has It Hard;
County Seat;
The Mending;
Dirty Blonde;
Faith Through;
Error;
Lack the Faith
But Not the Wine;
Friend Or Foe;
Silence Is the Question
Muzycy: Joshua Redman, saksofon tenorowy; Ethan Iverson, fortepian; Reid Anderson, bas; David King, perkusja
Recenzję opublikowano w numerze 7-8/2015 Jazz Forum.
Historia jazzu uczy, jak fantastyczne efekty daje zaproszenie mocnego i inteligentnego solisty do istniejącego i utytułowanego tria, bądź na odwrót. Na ogół powstaje wtedy na dłużej lub krócej – kwartet. Najlepszym przykładem z naszego podwórka jest zaproszenie niegdyś Simple Acoustic Trio przez Tomasza Stańkę (trio to z kolei zapraszało m.in. Tomasza Szukalskiego). Świetna, choć mniej owocna czasowo była także fuzja RGG z Maćkiem Obarą. Nie dziwi zatem, że gdy spotykają się artyści tej miary kreacji co Joshua Redman z trójką The Bad Plus, efekt jest przesądzony.
Najfantastyczniejsza radość, jaką przeżywam słuchając tej płyty, to konstatacja pokory, szacunku, miłości muzyków do muzyki i siebie nawzajem. Joshua Redman, wirtuoz, lider, stylotwórca osadzony w bluesie i swingu jak mało kto, nagle zachwyca wielkim know-how muzyki Bad Plus, a ci z kolei włączają rytmiczny i idiomatyczny nadbieg, który najprościej zatytułować możnaby „Bill Bailey Want You Please Come Back Home Indiana Again, Baby”.
Cała
płyta jawi mi się jako nowy kwartet, gdzie synkretyzm idei
uczestników-założycieli jest tak znakomitym amalgamatem uczuć i emocji, że
trudno o analizę i zaczyna się tego groźnego chłamu słuchać
wrażeniowo, czyli tak jak trzeba. Czyli The Bad Joshua Redman, Ethan Iverson, Reid Anderson, David King
Plus Their Music. Czy jakoś podobnie. Poza kompozycjami kwartetu, gdzie
w The Mending aż ocieka Monkiem, gdzie inne skrzą się polimetrią
i polirytmią (Brubeck? Ornette?), gdzie grzmiący tenor, a raczej
tenorzysko Redmana nie pozostawia wątpliwości co do jakości, na płycie słyszymy
dwa new-standardy-nie-z-jazzu-rodem. oj nie, czyli Dirty Blonde i Silence
Is the Question, które brzmią podobnie do Paranoic Android
(Radiohead) granego niegdyś przez Brada Mehldaua. A na dodatek nieustanna
referencja świadomości, skąd przychodzimy (Bill Evans, Keith Jarret, Brad
Mehldau, Esbjorn Svensson, Dewey Redman, Joe Lovano) i żarłocznego
oczekiwania nieznanego – dokąd idziemy.
Płyta mocna, wyraźna, sygnał dla świata – jesteśmy! Pozostaje mieć jedynie wielką nadzieję, że to nie chwilowe, i że jesteśmy świadkami tworzenia się historii, dobrej, jazzowej historii. A to dopiero historia!
Autor: Piotr Baron