Wytwórnia: Audio Cave ACD-005-2017


Tvoor
Rybobon
Sophia
The Sorcerer’s Ball
Dialogues II
Udu
Cobra Blues

Muzycy: Cyprian Baszyński, trąbka; Bartek Prucnal, saksofony; Maciej Adamczak, kontrabas; Dawid Fortuna, perkusja; gościnnie: Dominik Wania, fortepian


Recenzja opublikowana w Jazz Forum 7-8/2017


The Look Of Cobra

NSI Quartet

  • Ocena - 5

Album ten miał być naturalną, twórczą  kontynuacją debiutanckiego krążka „Introducing”. W rzeczy samej tak się dzieje, tym bardziej że pozbawiony typowego instrumentu harmonicznego zespół zaprosił w charakterze gościa Dominika Wanię, pianistę, który zaczyna być firmą na naszym rynku. O tym, że formacja NSI ma świetną prasę, rzesze fanów (a może wręcz wyznawców), nie muszę pisać.

Muzycy wspaniale zbudowali dramaturgię płyty, a właśnie dobre ułożenie poszczególnych utworówto ciągle w naszym kraju problem. Przecież płyta jest jak książka. Nawet jeśli składa się ze zbioru nowel, to warto je tak poukładać, aby jak w „Szeherezadzie” chciało się czekać na kolejną opowieść. Otwierający całość demoniczny Tvoor jest uwerturą-wizytówką, a może wręcz zapowiedzią, jakie klocki będą nam układać wykonawcy. Polskim klimatem w Rybobon, pobrzmiewającym lekką nutą folkowej melancholii, robią coś, co w sporcie nazywamy rozbiegiem do skoku, którym okazuje się Sophia. Warto dodać, że zarówno Tvoor, Rybonon, jak i Sophia to kompozycje saksofonisty Bartka Prucnala.

Na kompletnie innym brzegu leżą utwory trębacza Cypriana Baszyńskiego. Jego świat roztacza się między post-coltrane’ow­ską niwą, a tym wszystkim, co kochamy we współczesnym mainstreamie, a może raczej zbudowanym na głównym nurcie straight-
ahead jazzie. The Sorcerer’s Ball to solidny fragment płyty. Zgodnie z tytułem Dialog drugi staje się swobodną rozmową między Baszyńskim a Prucnalem. Udu to najdłuższa pozycja albumu (w dodatku bez fortepianu), fajnie osadzona na groovie, solidnym fundamencie basu i perkusji, pokazująca wszystkich członków NSI Quartet (a czasem kwintetu) wyłącznie z dobrej strony. W takiej konwencji łatwo wpłynąć na rafy przegadanych improwizacji, a tu mamy powściągliwość godną mistrzów. Popisowa gra kontrabasisty Macieja Adamczaka oraz perkusisty Dawida Fortuny, który wyrasta na jednego z czołowych drummerów Rzeczpospolitej (kreatywnych brzmieniowców, a nie jedynie maszynek do trzymania time’u!).

Album zamyka Cobra Blues, rekapitulacja z Dominikiem Wanią przy instrumencie. Słowo blues należy tu traktować bardzo umownie. Za ten utwór całej piątce należy wystawić szóstkę. Solo Dominika Wani to Mt Everest! 


Autor: Piotr Iwicki

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm