Wytwórnia: Decca 2725550-86

The Pursuit

Jamie Cullum

  • Ocena - 3.5

Just One of Those Things; I’m All Over It; Wheels; If I Ruled the World; You And Me Are Gone; Don’t Stop the Music; Love Ain’t Gonna Let You Down; Mixtape; I Think, I Love; We Run Things; Not While I’m Around; Music Is Through
Muzycy: Jamie Cullum, śpiew, fortepian; inni muzycy







Mimo iż Jamie Cullum tkwi po uszy tkwi w jazzie, rozsadza go miłość do popu. Stan ów znakomicie ilustruje fortepian wybuchający na okładce jego najnowszej płyty. I choć jest to miłość szczera, ultralekki, pop-jazzowy charakter poprzednich krążków akompaniującego sobie wokalisty zjednał mu tyluż zwolenników, co wrogów. „The Pursuit” może jednak zmienić te proporcje na lepsze – nowa propozycja Anglika jest bowiem dużo bogatsza od swoich poprzedniczek, a zarazem bardziej spójna.

„Pościg”, zaczerpnięty z tytułu powieści Nancy Mitford „The Pursuit of Love”, to nie tylko pogoń zakochanego Culluma za narzeczoną Sophie Dahl (której głos pojawia się na Mixtape), ale także – jeśli nie przede wszystkim – pogoń za miłościami muzycznymi – soulem, power-popem i rockiem. A skoro każdy, najmniejszy nawet pościg wymaga odwagi, odważna jest też i ta płyta. Wszechpanujący eklektyzm jawi się tu bardziej jako przemyślany zabieg aniżeli dzieło przypadku, choć niewykluczone, że dałem się omotać dobrej produkcji.

Rozpoczynający całość Just One of Those Things, ograny do bólu standard Cole’a Portera, zrobiony na big-bandowo i pełen solistycznych manieryzmów Culluma, wypada nad wyraz dobrze. Niczego sobie jest też autorska I’m All Over It – mocno McCartneyowska, bez ozdobników, szczera wokalnie i tekstowo. Nieprzypadkowo to właśnie ją wybrano na pierwszy singiel. Równie pozytywnie zaskoczył mnie (i to za pierwszym razem) If I Ruled the World – evergreen z musicalowego „Pickwicka”, zbudowany na przeciągłych, wolno wybrzmiewających akordach. Nie lada niespodzianką okazał się natomiast Don’t Stop the Music z repertuaru Rihanny – urozmaicony harmonicznie, z ciekawie uwypukloną rytmiką – znakomity dowód na to, jak można zrobić coś z niczego.

Ale są i słabsze momenty: pseudorockowego Wheels, który, nomen omen, kręci się bezcelowo w kółko niczym pierwsza lepsza piosenka U2, mogłoby na krążku nie być. Nie przekonuje mnie też Not While I’m Around, zapożyczony ze ścieżki dźwiękowej filmu „Sweeney Todd”, zniszczony przez nadmiar cukru i patosu. Niedociągnięcia bledną jednak przy ostatnim, z górą siedmiominutowym Music Is Through, który, choć wyraźnie ociera się o stylistykę dance, nie pozwala nam zapomnieć, że słuchamy artysty a capite ad calcem jazzowego.

Podsumowując: mimo iż „The Pursuit” nie jest pozycją wybitną, Jamie Cullum jest na dobrej drodze, by ze słodkiego chłopczyka z czasów „Pointless Nostalgic” przeistoczyć się w poważnego artystę. Oby tylko, próbując zadowolić wszystkich, nie stał się brytyjskim Michaelem Bublé.

Autor: Łukasz Hernik

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm