Urbański

Krzysztof Urbański

  • Ocena - 5

Szarmancki lawirant; Giant Steps, Touch Her Soft Lips and Part; Your History; You Must Dance to My Music; When Frank Dances Funk; B.H. Blues
Muzycy: Krzysztof Urbański, saksofon tenorowy i sopranowy; Paweł Tomaszewski, fortepian; Michał Barański, kontrabas; Tomasz Torres, perkusja






Wędrowaliśmy sobie z Heniem Miśkiewiczem po sopockim molo, a z oddali dobiegały dźwięki Molo Jazz Festiwalu, nie pamiętam już której edycji, bo to było dawno temu. I nagle te dźwięki osadziły nas w miejscu. A któż to taki – zaczęliśmy się zastanawiać – czyżby przyjechał jakiś niezapowiedziany Amerykanin? Popędziliśmy pod scenę, a tam szalał właśnie jeszcze szerzej nieznany Mid West Quartet, przechrzczony później na Kwartet Krzysztofa Urbańskiego. Pozostaliśmy pod tą sceną z otwartymi gębami, a potem i inni otwierali gęby, kiedy Mid West ruszył w Polskę zdobywając laury na wszelkich konkursach, chyba tylko z wyjątkiem Bielskiej Zadymki Jazzowej, bo tam wpłynęło zgłoszenie w postaci dysku, który dzięki dziwnemu chochlikowi okazał się pusty i Jury nie mogło go wziąć pod uwagę.

Kiedy w Polsce zabrakło już nagród, ekipa Urbańskiego ruszyła w Europę i tam brała co tylko było do wzięcia zarówno w zespołowych, jak i solistycznych kategoriach. Nic dziwnego, że na ich płytę czekałem z coraz większą niecierpliwością, ale ona nie chciała się ukazać – taki to zakichany mamy rynek, ale to już problem na inną okazję. Gdyby Krzysztof miał posturę Dody, może byłoby inaczej, ale używając modnej wspaniałej polszczyzny – póki co to kicha.

Teraz nareszcie tę płytę mamy, po trzech blisko latach. Po niniejszym wstępie nie sądzę, aby dalej trzeba było zachęcać potencjalnych nabywców, jednak powinni oni wiedzieć, z jaką muzyką mamy do czynienia.

A więc pure jazz, fantastyczny, zdrowy i współczesny, wywodzący się z tradycji Coltrane’a i pomnożony o wszelkie dalsze osiągnięcia z wyjątkiem fryt, przepuszczony przez filtr własnej osobowości. Zespół przez te trzy lata zmieniał swój personel, teraz grupa dobrała się w korcu maku. Tacy wykonawcy po prostu nie mogą zawieść. Od pierwszych dźwięków wirtuozeria i dynamit, i dopóki ten dynamit odpala nie Osama Bin Laden, a Krzysztof Urbański, takie eksplozje można tylko pokochać.

Autor: Jan Ptaszyn Wróblewski

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm