Owijas (sieradzkie);
Kowal (łęczyckie);
Oberek (sieradzkie);
Kujon (łęczyckie);
Żebyś nie chodziła (sieradzkie)
Muzycy: Witold Janiak, fortepian; Rafał Różalski, kontrabas; Kamil Miszewski, perkusja
– Z powstaniem tej płyty wiąże się pewna opowieść. Historia ta wydarzyła się naprawdę i stała się przyczyną nagrania tego materiału. Otóż na pewnej polskiej uczelni odbywały się jazzowe warsztaty z udziałem znakomitych, czarnoskórych muzyków. W pewnym momencie jeden z nich, lekko już znużony doskonale znanym repertuarem, powiedział do studentów: „Słuchajcie, ta muzyka pochodzi ze Stanów i jej historię każdy z nas dobrze zna. Wszyscy ją gramy i to jest super. Ale my chcielibyśmy poznać trochę lepiej Was i Wasze korzenie. Zagrajcie swoją muzykę!” Zapadła cisza…
„Zagrajcie swoją muzykę” to dziewięć autentycznych, ludowych melodii w autorskim opracowaniu. Fryderyk Chopin, zafascynowany bogactwem polskiej muzyki ludowej, nie cytował dosłownie ludowych motywów, ale na ich kanwie stworzył nową jakość, głęboko przenikniętą duchem polskiej wsi. My proponujemy nieco inne ujęcie – na bazie tradycyjnych melodii budujemy bardzo subiektywną, energetyczną, chwilami nostalgiczną, opowieść o naszej kulturze, tradycji i tożsamości. Po prostu „Polish Jazz”.
Prenumeratorzy
JAZZ FORUM otrzymują specjalną, promocyjną edycję najnowszej płyty Witolda
Janiaka „Zagrajcie swoją muzykę...”, jest na niej pięć utworów. Jednocześnie do
ogólnej sprzedaży komercyjnej skierowany został album z pełnym
zestawieniem 9 utworów.
* * * * *
1. Owijas, sieradzkie
2. Kowal, łęczyckie
3. Oberek, sieradzkie
4. Kujon, łęczyckie
5. A dzień dobry, radomskie
6. Krzysztofie, Krzysztofie, łęczyckie
7. Kujawiak, łęczyckie
8. Żebyś nie chodziła, sieradzkie
9. Pojadę ja do roboty, radomskie
Uwielbiam takie płyty! Sam nie wiem (co prawda), czy tytuł traktować jako manifest, swoiste wezwanie, asumpt do eksploracji naszej wspaniałej muzyki ludowej, nadawania jej nowego oblicza, reinterpretacji, czy też zwyczajnie, do grania tego, co wykonawcom w duszy gra? Ale odstawmy dywagacje na bok. Album, który dociera do naszych czytelników jako płytowy bonus, to coś w rodzaju rekapitulacji, czy raczej wyboru z pełnowymiarowego wydawnictwa, dopełnionego w stosunku do zawartości jazzforumowej o tytuły Pojadę ja do roboty (radomskie); A dzień dobry (radomskie); Krzysztofie, Krzysztofie (łęczyckie).
Słuchanie naszych polskich muzycznych korzeni w konwencji, która jest najważniejszym wykwitem kultury amerykańskiej (mowa oczywiście o jazzie), sprawia mi każdorazowo wielką radość. To osadzenie w jazzowej konwencji fraz, motywów, które przez wieki improwizowane były w naszej nadwiślanej formie przez jarmarcznych grajków, weselne i dożynkowe kapele, wszelkich prymistów czy zapiewajłów, jak Polska długa i szeroka. A muzyka ludowa, ta podawana przez dziada z przekazu pradziada synowi, aby ten nauczył kiedyś wnuka, to nic innego, jak sztafeta pokoleń. I tak, jako kolejną zmianę w tej sztafecie, odczytuję działanie znakomitego pianisty i jego nie mniej wybornych kompanów.
Witold Janiak - p, Rafał Różalski - b, Kamil Miszewski - dr
fot. Aleksandra Korszuń
Mając w uszach wcześniejszy,
równie udany album Witolda Janiaka z klasyczną muzyką filmową przełożoną
na język jazzu, wiedziałem, że to nie będzie sztampowa muzyka w konwencji:
weźmy jakiś ludowy temacik, coś tam się zaimprowizuje, potem koda i do
kasy. Janiak i jego koledzy uchwycili w każdym z tematów jego
taneczność, rytmiczną transowość wynikającą z niemal minimalistycznej sekwencyjności
(Owijas), ale podszyli to iście ludycznym ogniem (Oberek powiewający
odrobinę Witoldem Lutosławskim, z rewelacyjnym następstwem akordów
fortepianu po 30 sekundzie kompozycji), czyli tym wszystkim, co tak typowe dla
naszego folkloru.
Nie chcę wyróżniać któregokolwiek z tematów, bo są one samoistnie piękne, a sposób podania arcyciekawy. Owszem, jest to łączenie żywiołów (choćby opatrzenie motywów sieradzkich czy łęczyckich stosowną harmonią rodem z okolic Nowego Orleanu czy nowojorskiego Harlemu), mieszanie w tyglu śpiewności tematów (Owijas) z liryzmem, ale i romantyczną afektacją (Kowal). Wszystko nad wspólnym mianownikiem, którym jest jazz. Oczywiście prymistą w tej trójosobowej kapeli bezsprzecznie jest Janiak, ale obok jego porywających improwizacji, każdy z pozostałych członków tria ma swoje miejsce dla autorskiej wypowiedzi (szczególne brawa za kontrapunkty kontrabasu).
„Zagrajcie swoją muzykę” nie ma w sobie za grosz jazzowej cepelii. Tutaj ludowe frazy to pretekst do pięknych i dalekich wycieczek. Piękna jest muzyka polska. Polski jazz też.
Piotr Iwicki