Aktualności
Ashley Slater

Ashley Slater
18 stycznia 2014
Jazz Cafe POSK
Londyn




Ashley Slater w Jazz Café POSK

Tomasz Furmanek



Popularny wokalista i puzonista wystąpi w londyńskim klubie w sobotę 18 stycznia.

Ashley Slater zasłynął wielkim hitem jazzującej muzyki tanecznej „Turn On, Tune In, Cop Out”, który napisał razem z Normanem Cookiem (zespół Freak Power). Flirtujący obecnie z electro-swingiem jako Kitten and The Hip, Ashley zaśpiewa i zagra na puzonie zarówno swoje własne utwory, jak i ulubione standardy.

Z artystą rozmawia Tomasz Furmanek:

Tomasz Furmanek: Urodziłeś się w Kanadzie, dorastałeś w Kalifornii, a w wieku 16 lat zmieniłeś kontynent i sam wyjechałeś do Edynburga! Jaki miałeś wtedy plan i dlaczego właśnie do Szkocji?

Ashley Slater: Miejscem w którym dorastałem była mała górska wioska na odludziu, w której mieszkało zaledwie 300 osób. Nie stać nas było na posłanie mnie do szkoły muzycznej, ale mój ojciec, który jest Anglikiem, zasugerował żebym wyjechał do Wielkiej Brytanii i zaciągnął się do wojska jako junior bandsman. Mówiąc w skrócie – miałem opłacana szkole muzyczną a wszystkim co musiałem w zamian zrobić było pozostanie w wojsku przez kilka lat, aby odpracować koszta mojej edukacji.

TF: W efekcie pozostałeś w Armii przez sześć i pół roku. Jak dużo muzyki było wokół ciebie w tamtym okresie?

AS: Będąc w wojsku prowadziłem bogate i zróżnicowane życie muzyczne. Dużo śpiewałem z licznymi  zespołami oraz grałem z wieloma „cywilnymi” grupami, nawet gdy przebywałem w Irlandii Północnej. Nie było to dla nikogo problemem, prawdopodobnie dlatego, że mianem bardzo silny amerykański akcent i ubierałem się dość ekscentrycznie. Nie jak żołnierz. Mój pierwszy koncert z zespołem miał miejsce w Belfaście.

TF: Jako puzonista grałeś z tak znakomitymi jazzowymi artystami jak George Russell, Carla Bley, Django Bates, Andy Sheppard czy Hugh Masakela... a nawet z tak wyjątkowymi przedstawicielami sceny rockowej jak The The, Julia Fordham czy Rolling Stones... Jak natomiast potoczyła się dalej twoja kariera wokalisty?

AS: Wspomniany przed chwilą zespół nazywał się Otis and The Elevators, była to grupa rhythm and bluesowa. Zawsze lubiłem śpiewać, przyznam się, ze moim marzeniem było wylądowanie w grupie The Manhattan Transfer i wykonywanie tam partii basowych. Byłem wielkim fanem śpiewania w ścisłej harmonii i jeszcze w domu, razem z moim ojcem, słuchałem dużo tradycyjnego jazzu dixielandowego, moje ucho było dobrze przystosowane do tego typu muzyki. Moja kariera wokalna rozpoczęła się, kiedy założyłem swój pierwszy zespół Microgroove. Rob Partridge związany z Antille/Island widział mój występ z Loose Tubes w klubie Ronnie Scott’s i w efekcie zaproponował mi kontrakt. Nagraliśmy razem płytę, na której role wokalisty objąłem automatycznie, jako ze nie wyobrażałem sobie, żeby ktokolwiek inny chciał śpiewać moje głupie piosenki (śmiech)!

TF: Z biegiem lat kolaborowałeś z wieloma różnymi artystami i brałeś udział w wielu projektach wyrażając siebie poprzez różnorakie style muzyczne. Jak ważny był jazz na twojej muzycznej drodze i ile miejsca zajmuje on w chwili obecnej?

AS: Obecnie jazz jest jedynie częścią mojego muzycznego języka, mojego muzycznego DNA. Często mówię rozmówcom, ze jestem raczej puzonista, który potrafi improwizować w jazzowym stylu niż puzonista jazzowym.

TF: Ty i Norman Cook a.k.a Fatboy Slim założyliście razem w 1993 roku grupę Freak Power z która mieliście 3 przebojowe single w tym wielki hit, który zajął 1 miejsce na listach nie tylko w Wielkiej Brytanii „Turn On, Tune In, Cop Out”! Jak zapamiętałeś tamten okres w swojej karierze i jak potoczyły się później losy grupy Freak Power?

AS: To był wspaniały czas – oczywiście była to kompletna zmiana, coś zupełnie innego niż granie jazzu, gdzie praktycznie wszystkim, o co chodziło była muzyczna perfekcja. W rock and rollu natomiast, główna rzeczą potrzebną na scenie jest nastawienie, odpowiednia postawa. Wiem, że to co teraz powiem może zabrzmieć dziwnie w ustach osoby, która gra jazz, ale pamiętam jak kiedyś podczas próby dźwięku, kiedy byłem mocno sfrustrowany brzmieniem wokalu wydobywającym się z głośników odsłuchowych, Norman powiedział do mnie „nikogo nie będzie obchodziło czy śpiewasz czysto, chcą cię po prostu zobaczyć”. Miał rację. Po wyciągnięciu wniosków z tej lekcji zacząłem się dużo lepiej bawić i czuć na scenie. Było to totalne dostosowanie się, zmiana nastawienia, dość odległa od tego jakie miałem gdy pracowałem jako muzyk sesyjny i jazzowy! Ale zadziałało. Każdy z nas później skupił siś na własnych projektach.

TF: Kiedyś wystąpiłeś na London Jazz Festival z Elvisem Costello i Debbie Harry... Co to był za projekt i w jakim stopniu jazzowy, biorąc pod uwagę ten nietypowy skład?...

AS: Cóż... być może wtedy właśnie Elvis zaczął się spotykać z Diana Krall, wiec w sposób szczególny zainteresował się jazzem? Myślę, że każdy wokalista, który chce być coraz lepszy, w końcu zwróci się ku jazzowi, gdyż, mówiąc najkrócej, śpiewanie jazzu jest najbardziej wymagającą formą wokalistyki jakiej można się podjąć. Wystarczy spojrzeć na takie osoby jak Kurtis Stigers, Debbie właśnie, Robbie Williams (którego osobiście naprawdę nie lubię słuchać, gdy śpiewa jazz), a nawet Rod Steward, aby znaleźć „dowody” potwierdzające moja teorię.

TF: „The Big Launge” to tytuł twojego doskonałego solowego albumu z 2002 roku, na którym m.in. znalazła się piękna ballada twojego autorstwa „My Private Sunshine”. Ostatnio wydajesz sie byś poważnie skupiony na swoim najnowszym projekcie, electro-swingowej grupie Kitten and The Hip, która stworzyłeś razem z wokalistką Kitten Quinn. Czy myślisz też o nowym albumie Ashleya Slatera?

AS: Tak naprawdę to nie, jestem zbyt skoncentrowany na Kitten and The Hip aby myśleć o moim solowym albumie. Odciągnął by on jedynie uwagę od Kitten and The Hip, a jest to coś na co nie mogę sobie w tej chwili pozwolić. Ostatnio często pojawiam się gościnnie na płytach z muzyką klubową i to zadowala moje ego obecnie. W zeszłym roku miałem duży przebój „Why Did You Do It” z Terrym Ultraa, tego typu działania dają mi satysfakcję.

TF: Znając twoje różnorakie inkarnacje muzyczne i ekspresyjna osobowość, możemy spodziewać się po twoim koncercie w Jazz Cafe POSK praktycznie...wszystkiego!

AS: Wykonam kilka moich własnych kawałków i parę standardów, trochę pogram na tubie i trochę pośpiewam. Myślę, że jestem jednym z lepszych wokalistów scatujących żyjących obecnie, więc będę sięgał również po to.

TF: Jak zarekomendowałbyś swój koncert naszej publiczności?

AS: Będzie świetnie, świetni ludzie będą świetnie grali świetną muzykę.

TF: Dziękuję ci więc za świetną rozmowę i do zobaczenia za tydzień w świetnym Jazz Cafe POSK!

Ashley Slater z zespołem wystąpi w Jazz Cafe POSK w sobotę 18 stycznia w ramach cyklu koncertów „Tomasz Furmanek przedstawia...”

Drzwi otwarte: 20.00
Rozpoczęcie koncertu: 21.00
Bilety: £7 przy wejściu  lub na  www.wegottickets.com

www.jazzcafeposk.org
www.myspace.com/biglounger

 




  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm