Aktualności

Emilia Martensson
31 maja 2014
Jazz Cafe POSK
Londyn
Wlk. Brytania




Emilia Martensson wystąpi w POSK

Tomasz Furmanek



Urodzona w Szwecji wokalistka zaśpiewa 31 maja w JazzCafe POSK w Londynie.

O Emilii Martensson mówi się i pisze w Londynie coraz więcej. Brytyjski „Observer” okrzyknął ją „nową twarzą brytyjskiego jazzu 2012 roku” a wydany właśnie drugi album tej artystki zatytułowany”Ana” zbiera wszędzie entuzjastyczne recenzje! Bardzo osobista to płyta, poświęcona dziadkom Emilii (Ana to imię jej babci), nie pozbawiona melancholii ale i radości podróż muzyczna zaśpiewana kryształowo czystym głosem pełnej czaru Szwedki, w której żyłach płynie również słowiańska krew, jako ze część rodziny tej artystki pochodzi ze Słowenii, a kraj ten stał się jakiś czas temu jej ulubionym miejscem na ziemi.

Z Emilią Matrenssson rozmawia Tomasz Furmanek:

Tomasz Furmanek: Piękny, osobisty album, który właśnie wydałaś łączy w sobie twoje różne muzyczne fascynacje i jest zadedykowany komuś kto był i jest dla ciebie bardzo wyjątkowy?

Emilia Martensson: Zadedykowałam ten album moim dziadkom ze strony mojej mamy, Alberto i Emilia Paliska, którzy obydwoje bardzo mnie wspierali i których zawsze uważałam za wyjątkowo inspirujących ludzi. Opuścili Słowenię z powodów politycznych w latach 50. i wyemigrowali do Szwecji. Jak na szwedzkie normy byli odrobinę inni, z czego jako dziecko tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, zawsze ich uwielbiałam!

TF: Odrobinę inni?...

EM: Tak. Mój dziadek, na przykład, robił swoją własną szynkę prosciutto u siebie w piwnicy, żaden inny dziadek zaprzyjaźnionych dzieci nic takiego nie robił!... Moja babcia miała zwyczaj wstawać o 4 rano aby zagnieść makaron!

TF: W pewien sposób bardzo ekologiczny styl życia.

EM: Absolutnie! Mieli po prostu swój świat, byli różni od wszystkich innych osób które znałam w Szwecji, i ich język – po prostu byli dla mnie ekscytujący. Byli też dla mnie drugimi rodzicami, praktycznie byłam z nimi cały czas, moi rodzice byli bardzo zajęci. Dziadkowie stanowią ogromną część mojego życia i w naturalny sposób stali się dla mnie inspiracją przy tworzeniu tego albumu i jest to bardzo miłe, że są częścią mojej muzycznej podróży i że mogę być w pewnym sensie  blisko nich nawet teraz, siedząc tutaj i rozmawiając o nich, gdyż stali się integralną częścią mojego projektu muzycznego...mam ich cały czas blisko siebie.

TF: Jak zapamiętałaś Szwecję i dzieciństwo? Wychowałaś się i dorastałaś w pięknej okolicy, otoczona nieskażoną przyrodą, jednak w miejscu bardzo oddalonym od miejskiego życia.

EM: Tak...jako dziecko byłam bardzo szczęśliwa mieszkając w takim miejscu. Pamiętam jak moi rodzice znaleźli ogłoszenie w  gazecie na temat tej farmy... Pojechali razem ze mną i z moją siostrą obejrzeć to miejsce, nic nam nie mówiąc o ewentualnym zamiarze kupna tej posiadłości. To było ich marzenie, pamiętam jak bardzo mój ojciec zachwycił się naturalnym pieknem tej okolicy! Pamiętam, że im powiedziałam, że ogromnie mi się tam podoba i że chcę tam mieszkać. Więc przeprowadziliśmy się. Później, jako nastolatce, było mi trochę trudniej, bycie z dala od miasta miało swoje ciezkie strony - każdego ranka musiałam wstawać o 6 rano, następnie dojechać taksówką do przystanku aby wsiąść w autobus, który jechał 45 minut i w końcu byłam w szkole na ósmą. Było to dość uciążliwe dla nastolatki, ale teraz, patrząc wstecz, uważam ze byłam bardzo uprzywilejowana dorastając w tak pięknym otoczeniu, to bardzo pobudza wyobraźnię.

TF: Czy muzyka i śpiewanie pociągały cię od zawsze?

EM: Właściwie tak, ciągle coś sobie śpiewałam i mama zapisała mnie do chóru kiedy miałam pięć lat, wtedy też zaczęłam pobierać pierwsze lekcje śpiewu. Jako nastolatka kontynuowałam naukę muzyki, moja rodzina bardzo mnie wspierała. Jeździłam na kursy muzyczne aż do Ystadt. Z kilkorgiem moich przyjaciół ze szkoły muzycznej założyliśmy grupę jazzową, zaczęliśmy grać w restauracji moich rodziców, staliśmy się naprawdę popularni, a w pewnym momencie moi rodzice zdecydowali się przemienić restauracje na klub jazzowy!

TF: Mając niewiele ponad 20 lat przeprowadziłaś się do Londynu – prosto z tego cudownego odludzia!

EM: Zawsze chciałam pojechać do Londynu, wiec zaczęłam szukać odpowiednich kursów i znalazłam taki w Colchester Institute. Miał to być jeden rok, ale miałam szczęście trafić na bardzo dobrą nauczycielkę śpiewu jazzowego, Trudy Kerr, która wzięła mnie pod swoje skrzydła, dzięki Trudy postawiłam swoje pierwsze kroki w Londynie.

TF: Ostatnio spędzasz sporo czasu w Słowenii, czym jest dla ciebie ten kraj?

EM: Pomimo, że cała moja najbliższa, ze strony mamy, Słoweńska rodzina mieszka w Szwecji, mam w Słowenii całe mnóstwo kuzynostwa i wujostwa. Kiedy miałam 23 lata, podczas rocznej przerwy w nauce w Trinity College chciałam trochę podróżować. Jeździłam po Europie i w końcu znalazłam się w Słowenii, gdzie spędziłam dobrych parę miesięcy, był to mój pierwszy pobyt tam od kiedy byłam dzieckiem! Było to cudowne doświadczenie, odnalazłam w Słowenii wszystkie zapachy, smaki a nawet kwiaty, które pamiętałam z dzieciństwa z domu moich dziadków! Było po prostu cudownie!

TF: To wtedy właśnie zaczęłaś odkrywać na nowo swój „słowiański spadek kulturowy” i słowiańską część swojej duszy?

EM: Tak! To właśnie było to uczucie, naprawdę niesamowite! Wracam do Słowenii raz po raz, znacznie częściej niż do Szwecji, ostatnio co trzy miesiące!


Tomasz Furmanek

 

Emilia Martensson wystąpi w Jazz Cafe POSK w sobotę 31 maja 2014.
Artystce towarzyszyć będą: Barry Green - piano, Sam Lasserson - kontrabas oraz Adriano Adewale - insrtumenty perkusyjne.

Drzwi otwarte: 19:30 - początek koncertu: 20:30
Bilety: £7 przy wejściu lub na www.wegottickets.com

www.emiliamartensson.com
www.beyondvocals.info
www.jazzcafeposk.org




  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm