Aktualności




JAZZ Z GRUZJI – NINO KATAMADZE & INSIGHT

JF



Gruzińska wokalistka jazzowa Nino Katamadze wystąpi 27 grudnia w Teatrze Roma w Warszawie i 28 grudnia w Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku.

Nino Katamadze urodziła się 21 sierpnia 1972 roku w Kobuleti. Śpiewała na scenie w wieku czterech lat! W 1990 roku dostała się na studia wokalistyki Uniwersytetu w Batumi, od 2000 roku rozpoczęła profesjonalną karierę przy współpracy z liderem grupy Insight Goczejem Kaczeiszwili. Z zespołem Insight wokalistka nagrała juz cztery płyty: „Black”, „White”, „Blue i najnowszą „Red”. Wielokrotnie premiowana nagrodami muzycznymi w Rosji – ma tam już status gwiazdy.

Nino Katamdze & Insight
Warszawa Teatr Roma 27.12.2010 godz. 19.00
Białystok Filharmonia Podlaska 28.12.2010 godz.19.00

Oto fragment recenzji koncertu Nino Katamadze, jaki miał miejsce 28 czerwca br. w Krakowie. Pisał Jacek Chudzik:

W ostatni poniedziałek Nino Katamadze, zjawiskowa gruzińska wokalistka, zawitała wraz z zespołem Insight do krakowskiej filharmonii. Koncert miał miejsce w ramach, zorganizowanych przez miasto Kraków, Dni Tbilisi. Aby załapać się na ten wyjątkowy występ wystarczyło być tylko czujnym i w odpowiednim momencie zatroszczyć się o ogólnie dostępną (czytaj: darmową) wejściówkę. Po raz kolejny potwierdza się nieśmiała hipoteza, że nie za wszystkie wartościowe rzeczy trzeba płacić. Czasem wystarczy tylko chcieć.

Koncert był jednak fenomenalny. Obawiałem się go trochę, bowiem trzy ostatnie płyty Nino Katamadze, prezentowały gruzińską artystkę za każdym razem z innej strony. Równolegle z dobrą, utrzymaną w jazzowej stylistyce (z domieszką rocka i soul) płytą „Black” (2006), na rynek trafił bardziej popowy album „White” (2006), po nich zaś przyszła kolej na najbardziej nijakie dzieło artystki: „Blue” (2008). W poniedziałek Katamadze przygotowała dla wszystkich fanów niespodziankę – postawiła na wyraziste i mocne rockowe brzmienie swych utworów. Czyżby to była zapowiedź mającego się ukazać, kolejnego „kolorowego” krążka, tym razem zatytułowanego „Red”? Oby!

Koncert rozpoczął się z lekkim poślizgiem wywołanym przez niesforną publikę, która mimo zgaszenia świateł, zachowywała się jak na pikniku. Dopiero pojawienie się na scenie zespołu Insight (Gocha Kacheishvili - gitara, Ucha Gugunava - bas, David Abuladze - perkusja) i zagranie przez nich krótkiego instrumentalnego utworu uciszyło gawiedź i zmusiło ostatnich spacerowiczów do zajęcia miejsca (niestety, tylko na chwilę).

Katamadze powitana została chłodno. Niskich lotów gryps Bałtroczyka wywołuje zazwyczaj większą burzę oklasków. Artystka nie zrażała się jednak, bądź też jako profesjonalistka nie dała tego po sobie poznać. Są rzeczy, które artysta może ukryć, czy zamarkować, ale pewnego rodzaju zachowań na scenie nie da się podrobić. Nie można udawać radości i pogody ducha, nie można być wulkanem energii przez blisko dwie godziny tylko na pokaz, nie można tak spontanicznie, niemal desperacko, szukać kontaktu z publicznością.
 
Muzycznie poniedziałkowy wieczór – w swojej idealnej, nieskażonej nieudolnością akustyka, formie – był bardzo udany. Usłyszeć można było najlepsze utwory z repertuaru artystki, włącznie z I Came, I Will Come as a Snow, Suliko, czy Olei. Dla kogoś, kto nie miał przyjemności poznać fenomenu Nino Katamadze, w dużym skrócie powiem, że podczas koncertu mogliśmy usłyszeć jazzową wokalizę (i to wybitną), wspieraną przez rockowe trio, w repertuarze, który stanowił odpowiednio przearanżowany gruziński folk. Co ciekawe, Insight okazał się zespołem nie tylko akompaniującym, ale też potrafiącym przejąć kontrolę nad sceną. Nino zaś... Klasa sama w sobie. Przedziwnie słucha się śpiewu, gdy nie można zrozumieć nawet pół słowa, gdy w ogóle nie sposób odróżnić słów, od scatu. W takich sytuacjach pozostaje tylko podziwiać sam wokal i przeżywać muzykę w jej najczystszej postaci.

Nino przez cały wieczór po prostu szalała. Biegała po scenie tam i z powrotem, biegała wśród publiczności, próbując zmusić ją a to do klaskania, a to do śpiewania (a jeden pan był do tego wielce skory) – słowem, wszędzie jej było pełno. Cały czas uśmiechnięta Katamadze zapewniała, że chce zrobić wszystko, abyśmy się w ten wieczór poczuli lepiej. Wielokrotnie dziękowała Polakom za wsparcie i wspominała osobę prezydenta Lecha Kaczyńskiego, któremu zresztą zadedykowała jedną z kompozycji. Niestety Nino wypowiadała się w języku rosyjskim, co stanowiło pewną barierę dla przyzwyczajonej do pospolitego „thank you” publiczności.

Czy gruzińskiej artystce udało się podbić Kraków? Jeśli się zestawi chłodne przyjęcie z owacją na stojąco na zakończenie koncertu, to odpowiedź wyda się oczywista. Mimo bolesnych błędów akustyka, koncert należy zaliczyć do udanych, a nowe, rockowe, oblicze wokalistki jest, trzeba to przyznać, niezwykle intrygujące. Cóż mogę rzec więcej? Nino Katamadze – zapamiętajcie to nazwisko.

 




  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm