Aktualności
Leszek Możdżer

Leszek Możdżer i Orkiestra MACV

Trasa
Łódź (4 listopada, klub Wytwórnia)
Warszawa (5 listopada, Teatr Polski)
Poznań (19 listopada, Aula UAM)
Katowice (27 listopada, NOSPR)
Wrocław (28 listopada, NFM)
Bielsko-Biała (29 listopada, Cavatina Hall)
Kraków (30 listopada, ICE)

Bilety: www.bilety.operakameralna.pl/




Leszek Możdżer & MACV „Composites” on tour



Za nami Łódź i Warszawa, kolejne koncerty w Poznaniu, Katowicach, Wrocławiu, Bielsku-Białej i Krakowie.

O fascynującym projekcie Leszka Możdżera pisze Marek Dusza w relacji z koncertu, który miał miejsce 5 listopada 2023 roku w Teatrze Polskim w Warszawie:

Prapremiera nagrania z Orkiestrą Instrumentów Dawnych MACV Warszawskiej Opery Kameralnej odbyła się już 5 czerwca br. w Poznaniu podczas Enter Enea Festival. Wtedy też ukazał się kolekcjonerski box zawierający kolorowy winyl w biało-błękitne paski i kasetę magnetofonową w nakładzie 500 szt. Pomysł wręcz ekstrawagancki, bo kto dziś słucha kaset? Tylko ci szukający ciekawego brzmienia, oryginalnej formy, ci, którzy chcą wyróżnić siebie i muzykę, której słuchają. Sprawić sobie frajdę.

Możdżer jest oryginalny. Zawsze był. Był i jest inny. Kroczy własną drogą. Zaskakuje. Pomysł na połączenie jazzowych improwizacji z orkiestrą nie jest nowy, ale z orkiestrą grającą na dawnych instrumentach w barokowym stylu, już nie taki zwykły. Jest niezwykły, jak obniżony strój instrumentów, w którym dźwięk A nie ma powszechnie stosowanych 440 Hz a 432 Hz. Wydaje się cichszy, zaś muzyka jest zrelaksowana, oddycha razem ze słuchaczem, brzmi tak, jak natura, z którą obcujemy, jak ziemia, po której stąpamy. My w butach, Leszek boso. Chce mieć lepszy kontakt z drewnianymi deskami sceny, z Ziemią, z jej wibracjami. Bo wszystko wokół wibruje właśnie w częstotliwości 432 Hz. Od zawsze i chyba już na zawsze tak zostanie. Posłuchajmy, jak brzmi fortepian tak nastrojony, nadstawmy ucha, jak brzmią inne instrumenty, poczujmy, jak na nas oddziałuje muzyka tworzona w takim stroju.

Możemy sięgnąć po płytę. Niekoniecznie tę w wersji kolekcjonerskiej (ostatnie egzemplarze można kupić za 777 zł), a na płycie CD, bo właśnie ukazała się taka „normalna” wersja dostępna dla wszystkich. Dla posiadaczy gramofonów jest błękitny winyl. Szczęśliwcy mogą posłuchać muzyki na żywo, jeśli odpowiednio wcześniej kupili bilety na jeden z siedmiu koncertów.



Szczęśliwcy, bo bilety rozeszły się szybko. Po koncercie można zdobyć autograf swojego ulubionego artysty. Zamienić kilka słów, podziękować za chwile uniesienia, za bezmiar intrygujących dźwięków, za prawdziwie pozytywne wibracje. W Łodzi Leszek podpisywał płyty przez godzinę. W Warszawie trochę krócej i pospieszył na spotkanie z przyjaciółmi Warszawskiej Opery Kameralnej, której Pani Dyrektor Alicja Węgorzewska-Whiskerd wymyśliła cykl nagrań i koncertów orkiestry Musicae Antiquae Collegium Varsoviense MACV z jazzmanami. Zagrali już i nagrali swoje albumy: Krzysztof Herdzin i Marcin Masecki. Teraz dołączył Możdżer. Wielka Trójka naszych jazzowych pianistów, kompozytorów i Orkiestra Instrumentów Dawnych WOK założona w 1957 r.

W czasie komponowania Leszek Możdżer odkrył, że najłatwiej jest mu wymyślać nową muzykę, kiedy siada do fortepianu i po prostu improwizuje, bez planu, bez formalnych zamierzeń. Wymyślił pojęcie „improwizującej świadomości”, o czym powiedział Aleksandrze Andrearczyk w rozmowie dla JAZZ FORUM. Tak stworzył „kompozyty”. Są rezultatem spontanicznych improwizacji ozdobionych przez skomponowane później partie orkiestrowe. Te powstały już z rozmysłem, były udoskonalane.

Efekt? Zanim posłuchałem płyty, miałem przyjemność wysłuchać koncertu z bogatszym programem. Występ Leszka Możdżera z orkiestrą MACV pod kierunkiem Marcina Sompolińskiego i grającą na instrumentach perkusyjnych Patrycją Betley poprzedziła zapowiedź, a właściwie opowieść Pani Dyrektor WOK Alicji Węgorzewskiej o tym projekcie. Zwróciła uwagę, że barok i jazz od dawna mają się ku sobie, a dzieło Leszka Możdżera jest mistrzowskim połączeniem kompozycji i improwizacji. Zapowiedziała program wieczoru. Z czterech części „Kompozytów” wybrane zostały dwie: Compositum I i Compositum IV. Z albumu usłyszeliśmy jeszcze Ballad for Lars napisaną dla szwedzkiego kontrabasisty i wiolonczelisty Larsa Danielssona, z którym pianista gra w duecie i w trio (plus Zohar Fresco), a także zamykającą album i koncert Natalladię.


Patrycja Betley

Leszek Możdżer zagrał na fortepianie koncertowym Fazioli o stroju obniżonym A = 432 Hz, za niewielkim zestawem instrumentów perkusyjnych stanęła Patrycja Betley. Grała przede wszystkim na czynelach zawieszonych i stojących, jak w jazzowym zestawie perkusyjnym. Ciekawie zabrzmiał wielki tamburyn, ale taki bez brzęczących blaszek.

Nastrojowe, spokojnie płynące melodie Compositum I ożywiły się w drugim utworze o pogodnym charakterze i mocniejszym rytmie instrumentów perkusyjnych. Przerwy pomiędzy utworami nagradzanymi oklaskami Leszek wykorzystał do żartobliwych uwag, choć jest w nich dużo mądrych przemyśleń: „Język muzyki jest jedynym, w którym nie można kłamać” – podkreślił. Zabawnie opowiadał o „sektach” orkiestry. Cierpkie uwagi o kulturze skwitował zdaniem: „Kultura przestanie być potrzebna, kiedy zniknie”.

W kompozycji Larsa Danielssona Nikita’s Dream koncertmistrz Grzegorz Lalek wykonał partię solową. Wstępem do Compositum IV był duet fortepianu z tamburynem w szybkim tempie, który następnie orkiestra złagodziła słodyczą smyczków.

Na bis, o który publiczność nie musiała długo prosić, Leszek Możdżer i orkiestra przygotowali przebój Don’t Give Up. – Peter Gabriel zgodził się, żebyśmy go dla Państwa zagrali – zapowiedział pianista. Interpretacja była zadziwiająco długa, aż bohater wieczoru powiedział, że jakoś trzeba skończyć ten utwór i powierzył tę operację dyrygentowi, który jednym ruchem batuty zatrzymał orkiestrę.


Leszek Możdzer, Patrycja Betley i Marcin Sompoliński

Owacje publiczności były najlepszym podziękowaniem za ten wyjątkowy wieczór, za muzykę kojącą nerwy i spowalniającą rytm serc, tak by był czas wsłuchać się we własne myśli, snuć refleksje. Przy takiej muzyce łatwiej się zadumać. Najprościej byłoby powiedzieć, że jest idealna na długie jesienne wieczory, ale to zbyt banalne. To muzyka sięgająca do głębokich pokładów naszej wrażliwości, z których istnienia nawet sobie nie zdawaliśmy sprawy. Niech pozostanie z nami na wszystkie pory roku.

Marek Dusza

Fotografie: Warszawska Opera Kameralna





  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm