Aktualności
Big Band Ryszarda Borowskiego i Atom String Quartet
fot. John Guillemin



SKANDAL NA PRIMA APRILIS

JF



Zamieszczona wczoraj przez nas informacja o „Skandalu na Uniwersytecie Muzycznym” była oczywiście żartem primaaprilisowym. Odzew, z jakim się spotkała, przeszedł nasze oczekiwania. W środowisku jazzowym zagotowało się.

Na naszej stronie internetowej i facebooku odnotowaliśmy ponad 700 kliknięć „lubię to” i kilkadziesiąt komentarzy. Opisane zdarzenie nie miało miejsca, sensacyjna informacja była jednak na tyle prawdopodobna, że wiele osób dało wiarę, wśród nich znani muzycy, profesorowie, a nawet i politycy.

Oburzeni internauci komentowali w emocjonalnym tonie, biorąc w obronę lidera big bandu i atakując rektora, który miał nie dopuścić do „profanacji”:

 „Skandal!!! Cofamy się do komuny!!! Panie Ryszardzie – jesteśmy z Panem. Będziemy walczyć o miejsce muzyki jazzowej i rozrywkowej na poziomie akademickim. Utworzymy Jazzowy Uniwersytet Muzyczny na światowym poziomie. Jeszcze pokażemy światu!!!! I będziemy grać Chopina na jazzowo!”

„Jeśli to nie żart (głupi zresztą), to jedynym sensownym rozwiązaniem byłaby zmiana rektora.”

„Rektor Moryto takim postępkiem złożył dymisję. To niespotykane, aby rektor uczelni wzywał policję PRZECIW WŁASNYM STUDENTOM I ABSOLWENTOM UCZELNI ! W dodatku – z powodów artystycznych! Można się spodziewać bojkotu kołtuńskiej obsesji skostniałego umysłu przez wszystkich studentów i pedagogów. Profesorze Moryto – HAŃBA!”

Tej wypowiedzi wtórował zaintrygowany znany polityk: „O co chodzi? To brzmi jak głos z zaprzeszłej epoki. Nie rozumiem. Policja? Na Okólniku?”

„W tym kraju wszystko jest możliwe! Już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć w Polandii”. „Koszmar! Jak za najgorszych czasów PRL-owych. Zgroza i wstyd! Rysiu, trzymaj się smile

Niektórzy z internautów gotowi byli przyznać rację prof. Moryto: „Chopin to przecież świętość, jak hymn narodowy”. „Przerabiać Chopina na małe combo, to jeszcze ujdzie, ale aranżować na big band? To wieje grozą!”. Podejrzewamy, że wielu purystów i strażników tradycji miałoby ochotę zastosować jeszcze bardziej drastyczne środki prewencyjne niż rektor!

Oczywiście cała ta absurdalna sytuacja została przez nas zmyślona na użytek żartu. Przepraszamy pana rektora, prof. Stanisława Moryto, że wystąpił tu w roli negatywnej. Jest przecież powszechnie szanowanym autorytetem, człowiekiem o szerokich horyzontach i tolerancyjnym podejściu do różnych gatunków muzycznych. Swemu zatroskaniu o Wydział Jazzu na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie dał wyraz w wywiadzie, jakiego udzielił na łamach JAZZ FORUM w numerze JF 7-8/2011 (Maria Peryt).

Primaaprilisową informację uprawdopodobniały niektóre jej elementy. Po pierwsze, big band jazzowy p/k Ryszarda Borowskiego rzeczywiście istnieje i działa na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie od sześciu lat. Koncert, z którego pochodzi zamieszczona fotka, faktycznie odbył się na Uniwersytecie Muzycznym, lecz nie w sobotę 31 marca, a w poniedziałek 16 stycznia br. Przyświecało mu hasło „Just Friends”. Obok tytułowego standardu big band wykonał utwory młodych kompozytorów, jak Bartosz Smorągiewicz, Sebastian Lewicki, Przemysław Florczak i Piotr Wróbel. W części drugiej, po przerwie do orkiestry dołączył we własnym repertuarze Atom String Quartet, w kilku utworach zaśpiewała Nika Lubowicz. Preludia Chopina nie były tym razem wykonywane, ale rzeczywiście Big Band Ryszarda Borowskiego prezentował ten program z powodzeniem na kilku koncertach w roku 2010. 

Primaprilisową sensację uwiarygadniała fotografia. Uchwycone przez kamerę zdarzenie miało faktycznie miejsce. To był żart zainscenizowany przez samego Ryszarda Borowskiego. Jego „przeciągające się” słowne wprowadzenie do koncertu przerwał „policjant”, który siłą oderwał dyrygenta od mikrofonu i ściągnął ze sceny. W mundurze policjanta wystąpił jeden z członków big bandu. Sala pękała ze śmiechu.

Pod naszą relacją figuruje nazwisko „Kazimierz Kowal”. To zbitka imienia i nazwiska dwóch znakomitych, nieodżałowanych krytyków: Kazimierza Czyża i Romana Kowala, którzy niekiedy pisali w tandemie; zdarzało się, że recenzowali koncerty, na których nie byli (sic!).

Dodajmy jeszcze, że wyimaginowane zdarzenie ma jednak historyczny precedens. Jak przypomina w swojej książce „Historia Jazzu w Polsce” Krystian Brodacki, już na początku 1922 roku (a więc dokładnie 90 lat temu!) ukazała się w prasie polskiej bodaj pierwsza napaść na nową muzykę i to w piśmie dla muzyków „Rytm”, pt. „Profanacja sztuki: Przeróbki Chopina przez Jazz-Bandę”:

„Kilka dni temu z oburzeniem stwierdzono, że jazz-band w Wielkiej Ziemiańskiej wygrywał foxtrotta, na którego trzy części składają się przeróbki Chopina Fantasie-Impromptu cis-moll (op. 66), walc Des-dur (op. 64 No 1) i Marsz żałobny! Jak to wyglądało przy porykiwaniu trąbek, wyciu gwizdków, warczeniu rozmaitych bębenków, kastanietów, ksylofonów i innych nieodzownych dodatków tej murzyńskiej muzyki, można sobie wyobrazić. A wszystko przy burzliwych oklaskach i wyrazach uznania niewybrednej publiczności. Wypadek powyższy zainteresował Zjednoczenie Związków Muzyków Pol. i na najbliższym posiedzeniu Rada Główna przedsięweźmie odpowiednie kroki celem zapobieżenia na przyszłość podobnej profanacji”.

Jak się właśnie przekonaliśmy, 90 lat później kontrowersje nie do końca wygasły.

Redakcja „Jazz Forum”

 

 

 




  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm