Aktualności

Trombone Shorty & Orleans Avenue
24.03.2019 (niedziela), godz. 19:30
Klub Palladium
ul. Złota 9
Warszawa

Bilety: 
https://tiny.pl/tgqkx

110 zł (miejsca stojące) 130 zł (balkon) – przedsprzedaż, 130 (miejsca stojące) 150 zł (balkon) – w dniu koncertu





Trombone Shorty w Warszawie



Rewelacyjny puzonista i wokalista wystąpi ze swoim zespołem Orleans Avenue 24 marca w klubie Palladium

Tych, którzy jeszcze się wahają, zapraszamy do przeczytania relacji z jego krakowskiego koncertu autorstwa Bogdana Chmury

Tekst opublikowany w Jazz Forum 12/2017



Trombone Shorty & Orleans Avenue

Jeśli ktoś w Krakowie szukał miejsca, gdzie mógłby podleczyć jesienną deprechę, a 8. listopada trafił przypadkiem do sali koncertowej ICE, na pewno poczuł się lepiej – potężna dawka energii i optymizmu zaserwowana przez zespół amerykańskiego puzonistybyła w stanie postawić na nogi nawet najbardziej beznadziejny przypadek.

Trombone Shorty naprawdę nazywa się Troy Michael Andrews, ma 31 lat, pochodzi z Nowego Orleanu, gra na puzonie, trąbce, klawiszach, komponuje, śpiewa, tańczy. Już jako dzieciak imponował umiejętnościami (w Sieci krążą filmiki z nastoletnim Andrewsem, ostro wymiatającym na puzonie), szybko zdobył uznanie, współpracując z Lennym Kravitzem, grupami U2 i Green Day, a nawet Erikiem Claptonem. Obecnie jest jednym z najpopularniejszych artystów z kręgu szeroko rozumianego R&B; w Polsce wystąpił tylko raz, co nie oznacza, że jest tu postacią anonimową. Do Krakowa, będącego przystankiem na jego europejskiej trasie, przybył ze swoją wystrzałową formacją Orleans Avenue, którą tworzą: BK Jackson - ts, Dan Oestreicher - bars, Pete Murano i Josh Connelly - g, Mike Bass - bg, Joey Peebles - dr.

Koncert rozpoczął się od „górnego c”, tj. od Backatown, bodaj najsłynniejszego kawałka Shorty’ego/Andrewsa – potężne wejście gitary Pete’a Murano od razu wytyczyło poziom dynamiki i ekspresji, w jakiej miał się rozegrać ten niecodzienny spektakl. Potem było jeszcze głośniej i jeszcze szybciej.

Występ promował najnowszy, doskonale przyjęty album Shorty’ego „Parking Lot Symphony”, który jest debiutem artysty w barwach Blue Note. W rzeczywistości otrzymaliśmy wybór najbardziej dynamicznych utworów z tego krążka (m.in. hit Here Come the Girls, Tripped Out Slim, Where It At) wzbogacony numerami z wcześniejszych płyt. Repertuar i dramaturgia koncertu zostały tak pomyślane, by z jednej strony pokazać całą paletę możliwości Shorty’ego i członków Orleans Avenue, z drugiej – nie dać ani przez moment odetchnąć publiczności. Znamienne, że przez cały wieczór nie pojawił się ani jeden wolny kawałek.

Podczas koncertu Trombone Shorty pozostawał na pierwszym panie, doskonale wcielając się w role solisty i lidera. Grał na puzonie, śpiewał, rapował, kilka razy błysnął solówką na trąbce, toczył muzyczne boje z kolegami z zespołu, a wszystko to z kocią gracją Michaela Jacksona. Szybko też udowodnił, że nie ma w sobie nic z gwiazdy – jest zwyczajnym chłopakiem z Nowego Orleanu, kochającym muzykę, granie i fanów, dla których może zrobić dosłownie wszystko (o czym dalej). Styl Shorty’ego i jego bandu to nie dająca się rozebrać na czynniki pierwsze fuzja funku, jazzu, popu, rocka, rapu, hip-hopu i soulu; ponoć on sam określa tę mieszankę jako supafunkrock – nic dodać, nic ująć. Wszystkie utwory zostały zagrane z ogromną pasją – Orleans Avenue okazała się idealnie zintegrowaną maszynką, pracującą non stop na najwyższych obrotach. Każdy z muzyków miał swoje pięć minut, a tym najbardziej eksponowanym był wspomniany Murano, młody gitarzysta o rockowej orientacji, grający na przemian ciężkie jak ołów riffy i obłędne solówki; podobał mi się też, zdradzający podobne upodobania, drummer Joey Peebles.

Jednym z kluczowych momentów koncertu była mocno niestandardowa interpretacja On the Sunny Side of the Street, w której Trombone zaprezentował technikę okrężnego oddechu. Kto obserwował to zadziwiające zjawisko z zapartym tchem, mógł mieć problemy z powodu niedotlenienia, bo dźwięk trąbki wydawał się trwać wieki. Po tym wyczynie, bohater padł na kolana, wprawiając fanów w osłupienie – trudno dociec, czy był to efekt wyczerpania, czy raczej teatralny gest.

W pewnym momencie show przeniósł się poza scenę. Trombone i część jego muzyków ruszyła w stronę widowni, gdzie rozpoczęło się „przybijanie piątek” i strzelanie wspólnych fotek, czemu towarzyszył niesłabnący background sekcji oraz wyraziste, wrzucane „z marszu” wstawki lidera – energia i napięcie nie opadły ani przez chwilę. Nie mogę napisać, że występ został przyjęty owacją na stojąco, gdyż fani stali (lub podrygiwali) mniej więcej od połowy koncertu. Nie zabrakło obszernego bisu; jego fragment wypełnił When the Saints wykonany przez sekcję dętą przy wsparciu heavy metalowej gitary – duża sprawa!

Dzień wcześniej Trombone Shorty zagrał w sali NOSPR w Katowicach, gdzie również wywołał sensację. Organizatorem obu imprez była Cracovia Music Agency; krakowski koncert odbył się w ramach 62. Zaduszek Jazzowych i cyklu „Świat wielkiej muzyki”.

Bogdan Chmura





  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm