Wydaje mi się, że jesteśmy świadkami powstania bardzo interesującego zjawiska muzycznego. Zjawiska symptomatycznego dla współczesności. Przenikanie kultur i tradycji, łatwość poruszania się, dostęp do informacji i intelektualnej twórczości są z jednej strony uważane za osiągnięcia społeczno-polityczne, ale mogą być postrzegane jako zagrożenie kulturowe i bezwartościowy szum.
Grzech Piotrowski od kilku miesięcy bardzo intensywnie pracuje nad swoim kolejnym projektem o niezbyt dokładnej nazwie World Orchestra. Jest to eklektyczne połączenie gatunków muzyki z kilku krajów Euroazji. Nie jest to statyczny, ustalony z góry program. Pozostawiono sporo miejsca na eksperymenty i improwizacje. Pierwsze tournée orkiestry odbyło się w lipcu br. W Warszawie występ został trochę niefortunnie zorganizowany na otwartym powietrzu, w wyjątkowo upalny dzień, przy klasztorze i kościele Dominikanów na Służewie. Atmosfera była daleka od pasującej do tego typu muzyki. Kilka tygodni później mogłem obejrzeć nagranie koncertu na ekranie dużego monitora. Wrażenie było całkowicie odmienne i bardzo pozytywne.
Organizatorzy koncertów często zapominają o czynnikach, które wpływają na całość przeżywania muzyki. Muzyka trudniejsza, nastrojowa i subtelna przyciąga publiczność bardziej wrażliwą. Wrażliwą także na inne, niemuzyczne sprawy, takie jak wentylacja, oświetlenie sceny, niedoskonałości nagłośnienia, hałas, biegające dzieci itp.
W nawiązaniu do lipcowej trasy, World Orchestra zarejestrowała kilka godzin studyjnych nagrań i w przygotowaniu jest płyta, na którą czekam z niecierpliwością. Muzyczna intuicja Grzecha Piotrowskiego jest bardzo obiecująca. Połączył muzyków jazzowych z klasycznymi instrumentami smyczkowymi, a nawet z harfą, oraz z mistrzami ludowej muzyki od Norwegii do Bałkanów i Kaukazu. Sam Grzech ewoluuje bardzo szybko i jest elastyczny. Zupełnie nie znam jego wczesnych produkcji, ale na przestrzeni ostatnich dwóch lat widziałem i słyszałem go w kilku bardzo zróżnicowanych zestawach. Obecnie jest zaangażowany w coraz to nowe projekty, i nie bardzo wiem, skąd bierze na to wszystko czas i energię.
World Orchestra opiera się na muzykach polskich. Norwegia jest reprezentowana przez dwie wokalistki – Ruth Wilhelmine Meyer o korzeniach samickich i Sinnikę Langeland w stylu tradycyjnie fińsko-nordyckim, oraz bardzo oryginalnego perkusistę Terje Isungseta. Grupę drewnianych fletów reprezentują duduk, kaval i kurai. Są to instrumenty niemal nieznane u nas, ale popularne na Bliskim Wschodzie. Mołdawskie cymbały obsługuje Marcel Comendant, a na gitarze gra Bram Stadhouders z Holandii.
Na scenie jest około trzydziestu osób, rozmieszczonych trochę w inny sposób niż w tradycyjnej orkiestrze symfonicznej. Ambicją lidera jest tworzenie bogatego brzmienia, bliższego orkiestrze symfonicznej, ale o zupełnie innym kolorycie, tempie i nastroju. Jest to współczesna muzyka ozdobna, a jednocześnie uroczysta, bez pompatyczności i powagi muzyki symfonicznej. Idealnie nadaje się zarówno do ilustracji filmu lub spektaklu teatralnego, jak i do oficjalnej uroczystości. Muzyka, która pobudza wyobraźnię, ale jest też kojąca. Jest w niej miejsce dla improwizacji, co dodaje jej elementów niepowtarzalności i nieprzewidywalności.
World Orchestra, pomimo globalności w nazwie, jest bardzo europejska. W zamierzeniu Grzecha Piotrowskiego ma ona być antidotum na dominującą pozycję amerykańskiej muzyki rozrywkowej w europejskich mediach. W jakim stopniu to się uda? Miejmy nadzieję, że wymagającej publiczności będzie przybywać.
Następna trasa orkiestry planowana jest na przyszły rok i będzie też obejmować niektóre kraje, z których pochodzą soliści. Plany są ambitne i kosztowne.
Henryk Kotowski
Artykuł opublikowano w JAZZ FORUM 9/2010
Zobacz również
Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>
Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>
W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>
Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>