Samuel Blaser to jeden z najbardziej wszechstronnych i kreatywnych puzonistów europejskich. Pochodzi ze Szwajcarii, studiował muzykę klasyczną, grał m.in. z Clarkiem Terrym, Philem Woodsem, Buddym De Franco. Występuje w kwartetach, triach, duetach i solo. W 2010 r. nagrał w Nowym Jorku album z Paulem Motianem („Consort In Motion”), gdzie połączył muzykę wczesnego baroku (Monteverdi, Frescobaldi, Marini) z różnymi odmianami jazzu.
Czy można sobie wyobrazić bardziej ascetyczną propozycję niż solowy koncert na puzonie? I w dodatku bez grama elektroniki czy choćby mikrofonu? Puzon to instrument monofoniczny, trudny w „obsłudze”, wymagający od muzyka żelaznej kondycji i sprawności manualnej; jego największymi atutami są barwa i „siła rażenia” – to najgłośniejsza „blacha” w orkiestrze. Dla Samuela Blasera wspomniane ograniczenia są czystą teorią.
Podczas koncertu w klubie Piec Art 13 maja br. pokazał, jaki potencjał drzemie w puzonie, gdy zadmie weń prawdziwy mistrz. Część utworów granych przez Blasera była utrzymana w konwencji łagodnego free i koncentrowała się wokół solowych możliwości puzonu. Artysta chętnie stosował technikę multifoniczną (były to konsonujące lub dysonujące dwudźwięki, czasem wzbogacane o kolejny składnik generowany przez głos artysty), tworzył szereg efektów szmerowych, które łączyły się z jego metodą „głośnego wdechu”, wprowadzał bogatą artykulację, m.in. efekt wah-wah (powstający podczas operowania tłumikiem), rozległe glissanda, growl i ozdobniki (m.in. tryle podwójne). Muzyka miała swobodną formę, płynne tempo; warto podkreślić, że Blaser ani razu nie zagrał „wbrew” instrumentowi, nie stosował dźwięków agresywnych, co bywa główną „bronią” muzyków free. Drugim wątkiem koncertu były utwory oparte na bluesie. Tutaj mieliśmy bardziej wyrazisty puls (Blaser tworzył go, używając własnej stopy), klarowniejszy ton i „piętrową” budowę utworów: bas, harmonię, linię melodyczną. Oczywiście, elementy te nie brzmiały jednocześnie, ale przenikały się wzajemnie w „domyślnym” kontrapunkcie.
Na bis artysta wykonał własną wersję Mood Indigo Ellingtona, a po przerwie zainicjował jam session.
Samuel Blaser w dn. 7 - 10 maja koncertował u nas z kwartetem basisty Michaela Batesa; między 12 - 15 V odbył solowe tournee, grając w Składzie Butelek na warszawskiej Pradze, w krakowskim Piec Arcie i podczas Easy Jazz Festival w Żorach. Organizatorką obu tras była dobrze już u nas znana producentka Izumi Uchida-Guillemin.
Bogdan Chmura
Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 6/2011
Zobacz również
Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>
Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>
W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>
Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>