Koncerty
Wayne Shorter
fot. Henryk Malesa

Wayne Shorter Quartet – koncert roku nr 3

Bogdan Chmura


Występ Kwartetu Wayne’a Shortera na ubiegłorocznej Bielskiej Zadymce Jazzowej został uznany przez naszych czytelników w ankiecie Jazz Top 2008 za Koncert Roku Nr 3. Oto recenzja Bogdana Chmury opublikowana w JAZZ FORUM 4-5/2008:

Przed koncertem Shortera wystąpili – to się nazywa mieć szczęście – laureaci poprzed-nich edycji zadymkowych Konkursów. Usłyszeliśmy Przemysława Raminiaka, Macieja Garbowskiego, Krzysztofa Gradziuka, Jacka Namysłowskiego, Pawła Tomaszewskiego, Dominika Bukowskiego
i Maćka Obarę; ostatni z wymienionych – odkrycie poprzedniego konkursu – współpracuje obecnie z Tomaszem Stańką. Szkoda, że zabrakło Pawła Kaczmarczyka, którego „Audiofeeling” został uznany za płytę roku w ankiecie Jazz Top 2007.

Największym wydarzeniem całego festiwalu był niewątpliwie koncert Kwartetu Wayne’a Shortera, który zawitał do Bielska (i Europy!) na jeden jedyny koncert. Wieczór rozpoczął się od wręczenia Shorterowi statuetki Anioła Jazzowego – „Polska to kraj z sercem” – powiedział wzruszony laureat. Koncert gwiazdy tego formatu wymagał szczególnych warunków; w Klimacie zamknięto wszystkie bary, wyłączono klimatyzację, poproszono o absolutną ciszę na widowni, niepalenie, „niekonsumowanie” (czegokolwiek), zaś licznie zgromadzeni fotograficy mieli tylko 10 minut na wykonanie „zdjęcia życia”. Publiczność była tak przejęta tymi obostrzeniami, że przez pierwszą godzinę nikt nie śmiał nawet pisnąć. Ale potem atmosfera się rozluźniła.

Kwartet Shortera wykonał rodzaj rozbudowanej suity złożonej z mniej lub bardziej zamkniętych fragmentów, w których można było odnaleźć pojedyncze wątki i klimaty z jego ostatnich nagrań. Muzyka powstawała intuicyjnie, spontanicznie, rozwijała się w sposób trudny do przewidzenia; wystarczył jeden dźwięk, motyw, akord, by akcja zaczęła się koncentrować wokół niego, lub raptownie zmieniać kierunek. Może do końca był to przypadek work in progress, ale na pewno ramy całości, zasady organizacji materiału, sprawiały wrażenie jedynie naszkicowanych. W tyglu zdarzeń, spiętrzeń, dźwiękowych fluktuacji, trudno było czasem znaleźć jakieś stałe punkty zaczepienia, które umożliwiałyby śledzenie rozwoju utworu. Zresztą słowo „rozwój” nie bardzo przystawało do tej muzyki, podobnie jak inne określenia związane z formą („wstęp”, „temat”, „przetwarzanie”, „zakończenie”).

Shorterowi i jego muzykom udało się wydostać poza schematy architektoniczne, typowe rodzaje narracji i nawyki percepcyjne odbiorców, do których przyzwyczaił ich jazz i muzyka europejska. Shorter, inaczej niż muzycy free, nie tyle dekonstruował podstawowe elementy utworu (melodykę, harmonię, rytm), ile stwarzał możliwość niezależnego ich kształtowania (równoczesna improwizacja) i otwierania formy. Szybka wymiana myśli między muzykami, prowokowanie kolejnych wątków, otwieranie wciąż nowych furtek, jakby ciągłe oddalanie kulminacji, wymagało od słuchacza sporej koncentracji.

Shorter grał pięknym, lekko matowym dźwiękiem, snując długie skomplikowane linie, kontrastujące szybkimi biegnikami. W jego muzyce było sporo pauz, i nie chodziło tu tylko o świadome rozkładanie sił, ale raczej o momenty potrzebne do koncentracji, do znalezienia w sobie tych najważniejszych dźwięków i emocji, które pragnął przekazać słuchaczom.
Ważną osobą w zespole był pianista Danilo Perez, który chwilami wydawał się sterować akcją. Jednak jego „narcystyczna” postawa i kanciasty dźwięk po prostu mnie rozpraszały. Zachwycające wrażenie zrobił natomiast John Patitucci, artysta grający jednocześnie melodią (także arco), rytmem i barwą; pod jego palcami kontrabas stawał się instrumentem wirtuozowskim, zdolnym do przekazywania najbardziej subtelnych komunikatów. Podobnie Brian Blade, muzyk niekonwencjonalny, kreatywny, będący jednocześnie i członkiem sekcji, i solistą.

Jedynym utworem, w którym zespół zbliżył się do „oryginału”, był Joy Rider z „Beyond The Sound Barrier”. Kompozycja ta stanowiła kulminację koncertu; można było odnieść wrażenie, że cały występ powoli, różnymi, często bardzo krętymi ścieżkami, zmierzał właśnie do tego momentu. Shorter grał w stanie niezwykłego uniesienia, transu, jak gdyby potwierdzając, że odnalazł w sobie owe szczególne energie; ostatnie minuty utworu z nieprawdopodobnym zagęszczeniem dźwięków i emocji, wprowadziły słuchaczy w osłupienie. Na bis Kwartet zagrał fragment Prometheus Unbound.

Na ten koncert przyjechało specjalnie wielu fanów z Polski i Europy.

Bogdan Chmura
 


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu