Koncerty
Brygida Turowska, Jarosław Tomica, Mariusz Bogdanowicz, Sebastian Frankiewicz, Włodzimierz Nahorny, Marcin Olak
fot. Marcin Ostaszewski

Być jak Frank Sinatra

Anna Bernat


W spektaklu muzycznym najważniejsza jest muzyka. Nie zawsze jest to takie oczywiste. Zdarzają się musicale-nieporozumienia. Spektakl „Być jak Frank Sinatra”, którego prapremiera odbyła się w warszawskim Teatrze Rampa w styczniu 2012 r., nie budzi żadnych wątpliwości – to bardzo dobre przedstawienie, wypełnione muzyką w najlepszym wyborze i wykonaniu. Sam temat zobowiązuje. Rzecz jest bowiem o Franku Sinatrze, a raczej o tęsknocie, marzeniu o tym, aby się do niego – znakomitego śpiewaka, gwiazdy Broadwayu i Las Vegas, uroczego uwodziciela kobiet
– upodobnić, aby zostać, jak on, królem życia, być „jak Frank Sinatra”.

Piosenki Sinatry, a jest ich trzynaście, śpiewają Brygida Turowska, Jarosław Tomica i Michał Zgiet. Cała aktorska trójka wypada bardzo dobrze. Efektownie prezentuje się Turowska; artystka ma znakomite przygotowanie muzyczne i bogate doświadczenie sceniczne, współpracowała też m.in. z zespołami jazzowymi w Gdańsku, Gdyni, Rzymie, Bolonii i Mediolanie.

Na scenie niemal cały czas jest obecny Jarosław Tomica w roli Sinatry. Aktor śpiewa jak wokalista jazzowy, swobodnie i pięknie frazuje. I w tym jest „jak Frank Sinatra”, ponieważ właśnie charakterystyczny dla Sinatry sposób interpretacji tekstu przyjęło się określać mianem frazowania. Amerykański piosenkarz odznaczał się świetną dykcją, precyzyjnym sposobem artykulacji. Mówiono, że Sinatra tu i ówdzie wstawiał kropkę, gdzie indziej przecinek, a wszystko po to, aby położyć nacisk na określony fragment tekstu. On po prostu w każdej piosence opowiadał jakąś historię i robił to w sposób, w jaki – według niego – słowa należało artykułować. Było to rewolucyjne podejście. Nikt przed nim – jak mówił inny piosenkarz Juliusz La Rosa – tego nie robił. Sinatra potrafił zamienić trzydziestodwutaktową piosenkę w trzyaktową sztukę teatralną”.

I było to widać też w Rampie, np. w scenie, gdy Jarosław Tomica rozpoczynał spektakl
interpretując Klaunów (Send in the Clown): „Śmiesznie nasz los / swą farsę gra / myślałem przecież, że pragniesz tego, co ja… / A klowni gdzie? / Ach, poproś ich / o uśmiech przez łzy…?

Klauni nie są przebojem od razu kojarzonym z Sinatrą; dobrze zatem, że ten utwór, podobnie jak How do You Keep the Music Playing został przypomniany w spektaklu. Poza tym były to – jak zaznacza autor wyboru piosenek i opracowania muzycznego spektaklu – Mariusz Bogdanowicz – „same znane evergreeny z najwyższej półki”. Publiczność mogła więc usłyszeć Cheek to Cheek, I’ve Got You Under My Skin, The Girl from Ipanema, czy My Way. Wszystkie utwory w przekładach Wojciecha Młynarskiego – wydobywają walory oryginału, a przy tym urzekają piękną polszczyzną.

Muzyka wykonywana jest na żywo przez zespół jazzowy pod kierownictwem muzycznym Mariusza Bogdanowicza z Włodzimierzem Nahornym przy fortepianie (na zmianę z Bogdanem Hołownią). Warto dodać, że Włodzimierz Nahorny ma swoją kwestię aktorską w spektaklu. Przy perkusji zasiadają Sebastian Frankiewicz i Krzysztof Szmańda. Co ciekawe, klasyczna sekcja rytmiczna – bas, fortepian i perkusja została wzbogacona o gitarę (Marcin Olak, Gabriel Niedziela).

Sinatra wpisuje się bardziej w broadwayowską niż jazzową tradycję, choć przecież występował z jazzmanami, np. z orkiestrą Counta Basie’ego. W spektaklu w Teatrze Rampa więcej niż połowa utworów ma charakter swingujący. Za każdym razem pięknie brzmi solo na kontrabasie Mariusza Bogdanowicza. Przedstawienie wyreżyserował Witold Mazurkiewicz, Szymon Bogacz napisał scenariusz, scenografię stworzył Jerzy Rudzki, a choreografię Jakub Grzybek.

To kameralne przedstawienie, muzyczno-teatralna opowieść o człowieku ogarniętym fascynacją, a nawet obsesją Franka Sinatry, skłania do pewnych przemyśleń. Konkluzja bowiem jest taka, że jednak warto przeżyć życie po swojemu, paradoksalnie właśnie tak, jak śpiewał Sinatra „I did it my way”.

Anna Bernat

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 3/2012 



 


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu