Czy zawarte w tytule może mieć jakikolwiek sens w czasach zawłaszczenia twórczości i osoby naszego genialnego romantyka przez kulturę masową? Przez sprowadzenie go – zwłaszcza w jubileuszowym roku dwóchsetlecia urodzin – niemal do poziomu rapowych pokrzykiwań i uciesznych „gadżetów”?
W odniesieniu stricte muzycznym „Chopin inaczej” znaczy przede wszystkim „Chopin na jazzowo” – przynajmniej od historycznej już płyty Tria Andrzeja Jagodzińskiego „Chopin”, która w 1993 roku zapoczątkowała trwający praktycznie do dziś wysyp stosunkowo podobnie pomyślanych parafraz. Pamiętać jednak trzeba, że około dwadzieścia lat wcześniej prekursorami owego nurtu byli pianista Mieczysław Kosz i Novi Singers.
Do propozycji tego zespołu nawiązał trochę zapomniany w Polsce (od 1989 roku na stałe w Monachium) pianista Wojciech Gogolewski, angażując do swego chopinowskiego programu Lorę Szafran – jeden z najtęższych głosów rodzimej wokalistyki jazzowej doby obecnej. Jako lider tria fortepianowego (wcześniej współpracujący między innymi z Krystyną Prońko, Haliną Frąckowiak i zespołami Air Condition czy Ergo Band), okazał się zarazem naturalnym sukcesorem Jagodzińskiego et consortes – zwłaszcza że w dwóch wypadkach sięgnął po te same utwory (Preludium e-moll op. 28 nr 4 i Walc Des-dur op. 64 nr 1), prezentując je w analogicznie pomyślanych aranżacjach.
Tematy te zabrzmiały 27 listopada ub.r. na dziedzińcu Muzeum Mazowieckiego w Płocku w ramach rocznicowej serii koncertów „Chopin – inspiracje”, zainaugurowanej równo osiem miesięcy wcześniej występem... Tria Jagodzińskiego – serii będącej integralną częścią cyklu „Jazz w Muzeum” (który zainicjował ponad dwa lata temu tenże Andrzej Jagodziński w godnym towarzystwie Jan Ptaszyna Wróblewskiego i Pawła Tartanusa). Towarzysząca Gogolewskiemu i Szafran sekcja Adam Lewandowski (perkusja) i Dariusz Szymańczak (gitara basowa) była wprawdzie mniej renomowana, lecz doprawdy rzetelna.
W „jagodzińskim” kontekście novum stanowiły sygnatury kolejnych transkrypcji w postaci cytatów z odnośnych oryginałów (Gogolewskiemu bliskich choćby jako aranżerowi muzyki do filmu Jerzego Antczaka „Chopin. Pragnienie miłości”), użycie w jednym utworze fortepianu elektrycznego – głównie zaś scatowe partie Szafran, ujmujące zmysłowym ciepłem intonacji (Preludium A-dur op. 28 nr 7, Walc a-moll op. 34 nr 2) oraz wyczuciem swingu i naturalną swobodą frazowania (walkingowo rozwinięty Nokturn f-moll op. 55 nr 1). Znalazły one niezawodne oparcie w pomysłowych, zróżnicowanych artykulacyjnie i dynamicznie podkładach Gogolewskiego i kolegów – którzy, jako trio, potrafili snuć równie zajmujące, chwilami wręcz zaskakujące narracje („nokturnowo”, wyraźnie przy tym po „jagodzińsku” ujęty Polonez A-dur op. 40 nr 1).
Przedstawiony w płockim muzeum zestaw utworów doczeka się niebawem dokumentacji fonograficznej – co chyba nie będzie udziałem programu zaprezentowanego niespełna tydzień później, 3 grudnia, w sali koncertowej płockiej PSM właśnie pod tytułem „Chopin inaczej”. Znów był to zresztą „Chopin na jazzowo” - tyle że w sensie nieco szerszym. I tu wprawdzie w roli eksponowanej wystąpiła wokalistka, Anna Serafińska, laureatka prywatnej nagrody samego Quincy’ego Jonesa – towarzyszyło jej wszakże nie tylko trio jazzowe, tym razem w składzie Paweł Tomaszewski (fortepian), Adam Buczek (perkusja) i Dariusz Ziółek (gitara basowa), ale i miejscowa orkiestra symfoniczna pod batutą Stanisława Fiałkowskiego oraz soliści Zbigniew i Jacek Namysłowscy (pierwszy na saksofonie altowym i sopranowym, drugi – na puzonie).
Ten rozbudowany aparat wykonawczy pozwalałby oczekiwać propozycji w duchu tak zwanego trzeciego nurtu, dążącego ku fuzji improwizacji jazzowej oraz form i technik współczesnej muzyki zwanej poważną. Fiałkowski i Namysłowski-senior jako autorzy aranżacji okazali się mniej przewidywalni (choć niezbyt oryginalni w kwestii doboru tematów ) – i bardziej uniwersalni.
Tak więc na przykład Preludium e-moll op. 28 nr 4 i Etiudę c-moll op. 10 nr 12 zwaną „Rewolucyjną” rozpisano na orkiestrę i trio, Etiudę E-dur op. 10 nr 3 – na głos solowy, orkiestrę i trio, Preludium Des-dur op. 28 nr 15 zwane „Deszczowym”– na orkiestrę, trio i sax alt solo, Mazurka cis-moll op. 63 nr 3 – jak wyżej z dodatkiem puzonu w pierwszej linii, popularną pieśń Życzenie – na pełny garnitur wykonawców, podczas gdy Balladę g-moll op. 23 – zaledwie na trio, a Walca Es-dur op. 18 – już tylko na głos solowy z fortepianem.
Opracowania Fiałkowskiego nawiązywały do brzmieniowego emploi orkiestr rozrywkowych (Etiuda E-dur), ambitniejsze aranżacje Namysłowskiego poprzez swe zawiłości stały się natomiast istną pułapką dla orkiestry, częstokroć skuteczne zagłuszającej trio (Życzenie). Najciekawszym momentem „orkiestrowej” części programu okazał się oryginalnie, epicko rozwinięty Walc Des-dur op. 64 nr 1 zwany „Minutowym”, z niebanalnymi kulminacjami i dowcipną kadencją Ziółka, równie elokwentnego w improwizacji instrumentalnej i wokalnej.
Największą atrakcją całego wieczoru były zaś scatowe narracje Serafińskiej w duecie z fortepianem Pawła Tomaszewskiego, nieprzeciętnie uzdolnionego syna pobliskiej ziemi gostynińskiej. Imponując inwencją, swobodą i szerokością muzycznych odniesień (bluesowe akcenty w Walcu Es-dur), wskrzeszały one poniekąd właściwego Chopinowi ducha improwizacyjnej swady – a przez kameralny, akustyczny charakter celnie nawiązywały do wyrazowego tembru oryginałów.
Płocki finisz Roku Chopinowskiego trzeba bezwzględnie uznać za imponujący – nie tylko w skali lokalnej.
Andrzej Dorobek
Zobacz również
Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>
Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>
W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>
Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>