Książki

DARIUSZ MICHALSKI: Piosenka przypomni ci… Historia polskiej muzyki rozrywkowej, lata 1945-1958

Adam St. Trąbiński


Czy Wąsate Słoneczko lubił jazz? Prawdopodobnie – nie. Chociaż raz zażyczył sobie, by Pierwszy Białoruski Jazz Band Adiego Rosnera zagrał mu. Było to wiosną 1941 r. w Soczi, kiedy orkiestra zagrała dla pustej sali – w loży za firankami siedział On, jedyny widz. Spodobało się.

Cień Słoneczka unosi się nad 800 stronicową pracą Dariusza Michalskiego „Piosenka przypomni ci… Historia Polskiej Muzyki Rozrywkowej lata 1945-1958”, która ma stosowną czerwoną okładkę, ulubiony kolor tamtych lat. Historia ta, podobnie jak tom poprzedni, to 25 esejów tematycznych pozornie niepowiązanych ze sobą. Tylko pozornie – gdyż losy muzyków, śpiewaków i orkiestr przeplatają się. Trudno tu też z menzurką oddzielać ilość jazzu w poszczególnych rozdziałach, cały opasły tom jest nim wypełniony. Sześć rozdziałów w całości zajmują jazzmani i w tym sensie jest to bogaty przyczynek do historii tej muzyki w Polsce.

Zaletą autora jest pracowite zebranie i usystematyzowanie chronologiczne olbrzymiej ilości faktów i wypowiedzi. Bowiem Michalski rzadko sam komentuje czy ocenia daną postać, posługuje się cytatami prasy i wypowiedziami artystów. Więcej, stara się być rzetelny w weryfikowaniu danych – bowiem muzyków zawodzi pamięć (upływ czasu), lub, po prostu lubią konfabulować. Ot, bogaty (ilość faktów narzuciła skrótowość) rozdział o Tyrmandzie, gdzie prostuje głosami przyjaciół jego megalomanię. Podobnie rzecz ma się z Lechem Terpiłowskim. Nawiasem mówiąc, omawiając bogate życiorysy artystów autor nie unika ich żydowskich często korzeni, ale też specjalnie nie podkreśla (np. 90% artystów z tzw. czołówek armii Andersa miała żydowskie pochodzenie).

Praca nabiera cech źródłowych dzięki dokładności autora, jego licznym przypisom, powoływaniu się na głosy prasy, wypowiedzi, rzadziej – dokumenty. Drobny przykład: Carmen Moreno skarży się, że w Rumunii musiała śpiewać Johnny Is the Boy for Me po... rumuńsku. Z przypisu dowiadujemy się całej historii utworu. Okazuje się, że był to międzynarodowy przebój rumuński, który po niemal 20 latach tam wrócił.

Wstęp historyka, prof. Jerzego Eislera (PAN i dyr. warszawskiego IPN) jest wprowadzeniem Czytelnika w zawiłości polityczno-społeczne lat 40. i 50. Książkę rozpoczyna bogaty szkic o radiu, jako medium niezwykle istotnym dla jazzu (i rozrywki). Po wojnie jazz do kraju trafiał: na płytach (rzadko – bo ciężkie!), w liczniejszych orkiestrówkach, poprzez kino (do lat 1948-49 grano znaczną ilość amerykańskich filmów) oraz przede wszystkim za pośrednictwem radia. Kto miał odbiornik kręcił gałkami wyłapując jazz z berlińskiego RIAS i wielu innych.

Głos Ameryki audycje „Jazz Hour” emitował dopiero od stycznia 1955 roku. Mateusz Święcicki (rok 1949): „Co noc do godziny drugiej słuchałem bebopu (z klubów szwedzkich) i audycji Historia Jazzu z Niemiec Zachodnich”. Jeśli będziecie czytać rozdziały o Haraldzie, Kazaneckim, Wicharym czy Walasku – to wszyscy oni, choćby trochę związani ze Śląskiem, zwracali uwagę na fakt powszechnego słuchania tam niemieckich (czeskich – też) stacji i domagania się polskich wersji usłyszanych przebojów.

Niezwykle cenne są rozdziały traktujące o rodzącej się fonografii, kompletnie zniszczonej w czasie wojny, co się z wysiłkiem odbudowało to po paru latach upaństwawiano (ta część pracy niekompletna – mimo szczerych chęci niektóre fakty są nie do otworzenia); o organizacji showbiznesu – upiornych Artosach dowodzonych przez hochsztaplerów rodem z UB zamienionych w tzw. Estrady Państwowe, prowadzonych także przez różnej maści byłych pracowników wiadomych urzędów.

Nie przypominam sobie (za wyjątkiem „Fruwa twoja marynara” Marka Gaszyńskiego) zwartej książkowej publikacji o katakumbowym jazzie, kazusie pn. Orkiestra Błękitny Jazz, o orkiestrze Zygmunta Wicharego czy też o Janie Walasku. Tym bardziej o „egzotycznych” wokalistkach: Polce – Carmen Moreno, Angielkach – Jeanne Johnstone-Schiele i Elizabeth Charles. Mamy tu ich wszystkich! Rozdział o jazzie katakumbowym nie wnosi w zasadzie nic nowego poza uporządkowaniem naszych wiadomości, ale podkreśla znaczenie możliwości startu zespołów w terenowych klubach YMCA. Wyznacza moment (partyjny Kongres Zjednoczeniowy, deklaracje Walnego Zjazdu Kompozytorów i Konferencji Krytyków i Kompozytorów w Łagowie) w przykręceniu śruby, wynikiem czego „jazz stał się nielegalny”. 

Fascynująco brzmi story o rasowym band-leaderze Zygmuncie Wicharym, królu polskich klezmerów (Michalski daje tu mini wykład o klezmerach), pianiście, co ponoć nie znał nut, ale był rzutki (np. patrz angaż Wyrobka). Tragiczne losy Zygi opisał basista Czesław Gładkowski, praca jego nie jest szerzej znana. Wichary zmarł po pobiciu go przez wojskowego w kasynie pod Opolem, o czym doniósł usłużny „Express Wieczorny” trzy lata potem, jesienią 1969 r. Z przyjemnością czyta się opowieść o niezwykle udanym i przez to nieczęstym małżeństwie „muzycznym” – tenorzyście Janie Walasku i  śpiewaczce Carmen Moreno. To dziadkowie Anny Serafińskiej!

„Czerwony jak cegła” tom kończy opowieść o pierwszym rock’n’rollowcu – Zbigniewie Kurtyczu, wprawdzie „nierasowym” – ale jednak. Tym samym autor stawia cezurę czasową – 1958 roku – dla tomu trzeciego. To moment startu Kabaretu Starszych Panów, przeddzień debiutu gdańskiego Rhythm & Bluesa i zespołów kolorowych, zakończenie gomułkowskiej odwilży – „Nie będzie etapu, towarzysze!”. Bo polityka i silna łapa towarzyszy miały wpływ na rozrywkę, o tym przekonuje „Historia …” wg Michalskiego.

Adam St. Trąbiński

Dariusz Michalski „Piosenka przypomni ci… Historia polskiej muzyki rozrywkowej, lata 1945-1958” Iskry, Warszawa 2010; str. 824, obwoluta, ilustracje; cena 95 zł
 


Zobacz również

Komeda On Records

Książkę Dionizego Piątkowskiego o ikonie polskiego jazzu recenzuje Tomasz Gregorczyk. Więcej >>>

Michaś

Biografia Michała Urbaniaka – rozmowa-rzeka z Jackiem Góreckim. Recenzuje Łukasz Maciejewski Więcej >>>

Quo Vadis

Transkrypcje solówek Zbigniewa Seiferta spisane przez Macieja Afanasjewa. Recenzuje Krzysztof Lenczowski. Więcej >>>

Grając na własną nutę

Niezwykła książka amerykańskiego trębacza Gary’ego Guthmana. Recenzja Piotra Iwickiego. Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu