Koncerty
Artur Dutkiewicz

Fortepian na skrzyżowaniu ulic

Iwona Kusiak


W ostatnią sobotę lipca, w Gorzowie Wlkp. na zakończenie Festiwalu Teatrów Ogródkowych Scena Letnia z Eneą, który w tym roku nosił tytuł „Chopin-Garten”, odbył się wyjątkowy koncert. Wyjątkowy, ponieważ pianista Artur Dutkiewicz grał na fortepianie ustawionym na... głównym skrzyżowaniu ulic, w pobliżu Katedry, która jest znakiem rozpoznawczym tego miasta. Dutkiewicz grał autorskie mazurki, nawiązujące do chopinowskiej tradycji oraz polskiej muzyki ludowej.

Skąd pomysł, aby wyciągnąć ze statecznego budynku teatralnego zasłużoną Yamahę i postawić ją na podświetlanym podeście, w miejscu, gdzie krzyżują się linie tramwajowe? Dyrektor Teatru im. Juliusza Osterwy, Jan Tomaszewicz, z uśmiechem tłumaczył widzom, dlaczego właśnie ten koncert fortepianowy odbywa się na ulicy. Z tego skrzyżowania można wyruszyć w każdą stronę świata i wszędzie tam, znana jest muzyka Fryderyka Chopina, któremu poświęcona była tegoroczna Scena Letnia. Recital był hołdem dla twórczości najwybitniejszego polskiego kompozytora, choć Dutkiewicz grał własne mazurki, nie chopinowskie. W ten sposób tradycja i nowoczesność znalazły wspólne brzmienie, którego świadkami były setki gorzowian.

Drugie skrzypce podczas tego koncertu paradoksalnie grało światło, choć impreza zaczęła się po zmroku. Firma Enea zapewniła pokaz iluminacji świetlnych na budynkach otaczających skrzyżowanie, z których najważniejsza jest katedra. Na czas trwania koncertu miasto na chwilę wstrzymało swój pospieszny oddech: zamknięto ulice, nie jeździły tramwaje. Ale wraz z pierwszymi dźwiękami okazało się, że Gorzów wcale nie zasnął, nie stłumił swojego głosu, a wręcz przeciwnie: muzyka i miasto stały się jednością.

Wydawałoby się, że taka muzyka wymaga akustycznej sterylności i skupienia sali koncertowej. Nic bardziej mylnego. Klimatyczne, jazzowo-groove’owe melodie Dutkiewicza, z wyraźną inspiracją chopinowską, wtopiły się w przestrzeń miasta, zawieszoną nad głowami widzów, budynkami domów. Każda nuta, jakby od niechcenia, zdawała się być odpowiedzią na wielogłosowość ulicy. Z fortepianu płynęła frapująca swoją delikatnością opowieść o miejscu, w którym krzyżują się nie tylko ulice, ale też myśli, emocje, wrażenia, idee. Ubrane w dźwięki, pod palcami artysty zmieniały się w prawie zmysłową, namacalną energię, która przepływała przez publiczność.

Część widzów siedziała na przygotowanych przez organizatorów krzesłach, ale prawdziwa melodia miasta zaczynała się za barierkami ochronnymi, gdzie tłum przypadkowych widzów poruszał się w swoim własnym rytmie. To oni tak naprawdę stanowili najlepsze tło dla fantastycznych dźwięków, które rozbrzmiewały na cztery strony świata. To właśnie ci ludzie, pchający przed sobą wózki z dziećmi, trzymający w rękach lody, zimne piwo lub psa na smyczy, niespokojni, ciekawi, zaintrygowani tym, co widzą i słyszą, poruszali się w tempie muzyki. Jazzowe nuty idealnie współgrały z głosem miasta, tym potężnym, niejednorodnym chórem, którego zazwyczaj się nie słyszy. Najpiękniejsza muzyka widoczna była na twarzach ludzi, którzy choćby na chwilę przystawali, żeby odetchnąć powietrzem przesyconym dźwiękami.  Jedynym biletem wstępu była własna wrażliwość.

Iwona Kusiak

 


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu