Fryderyki 2012

Łukasz Hernik

Gala wręczenia nagród Akademii Muzycznej, która się odbyła 26 kwietnia, obfitowała w wyjątkową liczbę wpadek i potknięć. Na ogół komicznych, choć nie obyło się bez wtop i większego kalibru. Jedną z najpoważniejszych, przynajmniej z jazzowej perspektywy, była zadziwiająca nieobecność albumu „Komeda” Leszka Możdżera wśród nominowanych pozycji.

Industrialne wnętrza Fabryki Trzciny zamieniono na nobliwy anturaż warszawskiego Teatru Dramatycznego. Było dość ciasno, a przy tym pośpiesznie (bo telewizyjnie), choć wcale przyjemnie. Gafy Grzegorza Markowskiego (wręczając zespołowi Coma nagrodę za Rockowy Album Roku nie zauważył, iż ex aequo otrzymała ją także formacja Luxtorpeda) oraz Kory (o zwycięstwie Kuby Badacha w kategorii Wokalista Roku poinformowała przed prezentacją nominacji) sprawiły, że niejedna osoba na widowni uśmiała się do łez.

Lecz były także łzy szczęścia – najwięcej uroniła ich chyba Ania Rusowicz, która okazała się niekwestionowaną królową wieczoru. Zanurzony w big-bitowej stylistyce fonograficzny debiut młodej piosenkarki przyniósł jej aż cztery statuetki – dla Wokalistki Roku, za Popowy Album Roku, Fonograficzny Debiut Roku oraz najlepszą Produkcję Muzyczną Roku (razem z Kubą Galińskim). W dość nietypowej dla siebie kategorii, bo tej zwanej Piosenką Poetycką, odebrała statuetkę Aga Zaryan. Doceniona przez słuchaczy „Księga olśnień” zdobyła również uznanie członków Akademii.

Krzysztof Herdzin, którego wielu typowało jako zwycięzcę w kategorii Jazzowy Muzyk Roku, rzeczywiście został nagrodzony – lecz jako kompozytor. Pianista zabłysnął zgrabnym bon motem, ganiąc (na prośbę organizatorów gali) muzyczne piractwo, lecz nie zostawiając suchej nitki także i na tych, którzy w ocenie artysty odpowiedzialni są za zbyt wysokie ceny płyt. Tytuł Jazzowego Muzyka Roku wywalczył Marcin Wasilewski. Prześcignął on tym samym prawie wyłącznie starszych od siebie kolegów po fachu – Grzegorza Nagórskiego, Krzysztofa Herdzina, Jerzego Małka i Roberta Majewskiego. Ten ostatni miał jednak własne powody do radości – „My One And Only Love” uznano bowiem za najlepszy Jazzowy Album Roku (na krążku oprócz lidera pojawili się także Bobo Stenson, Palle Danielsson i Joey Baron). Cieszy także sukces muzyków z Atom String Quartet, których doceniono nagrodą w kategorii Jazzowy Fonograficzny Debiut Roku za wydany przez Polskie Radio Katowice w nagrodę za zwycięstwo w konkursie Bielskiej Zadymki Jazzowej krążek „Fade In” (doskonale znany czytelnikom JAZZ FORUM). Warto też wspomnieć o ciągle aktywnej formacji Krzak, która zgarnęła statuetkę na najlepszy bluesowy album roku („4 basy”).

Niewątpliwie najbardziej wzruszającym momentem wieczoru było wręczenie Złotego Fryderyka Markowi Karewiczowi (muzyka rozrywkowa). Nestor polskiej fotografii muzycznej odebrał statuetkę z rąk prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, a zgromadzona w Teatrze Dramatycznym publiczność nagrodziła laureata długą owacją na stojąco. „Przyglądam się młodym ludziom, którzy interesują się fotografią i cieszy mnie to, że tak wielu z nich ma ochotę wyglądać na starość tak jak ja” – skwitował z właściwym sobie dowcipem Karewicz. W tym roku Złote Fryderyki także otrzymali nieobecni na gali Tomasz Stańko (muzyka jazzowa) i Wojciech Kilar (muzyka poważna).

W części artystycznej zaprezentowali się m.in. Monika Borzym z zespołem (American Boy), Trio Włodzimierza Nahornego ze śpiewającym Wojciechem Cugowskim (Jej portret) oraz zamykający galę Marek Tomaszewski.

Łukasz Hernik