Koncerty
Henry Threadgill
fot. Marek Romański

Henry Threadgill Zooid

Przemek Psikuta


24 listopada w Novym Kinie Praha wystąpiła formacja Zooid kierowana przez Henry’ego Threadgilla. Był to jednocześnie finał animowanego przez Mariusza Adamiaka festiwalu Jazzarium Fest! Z kolei dzień później – ten 67-letni dziś artysta otworzył VI edycję poznańskiego festiwalu Made In Chicago.

Threadgill to – z jednej strony – ulubieniec alternatywnej jazzowej młodzieży, ikona dla nowych twórców sceny nowojorskiej i chicagowskiej. Z drugiej strony to pupil prestiżowych magazynów, jazzowej krytyki – wielokrotnie nagradzany, doceniany, i to zarówno jako najlepszy jazzowy kompozytor, jak i instrumentalista (flet, saksofon altowy). Sam Henry Threadgill wydaje się nic sobie z tego nie robić – nagrywa kolejne znakomite płyty, gra świetne koncerty, czyli bardzo konsekwentnie robi swoje – no i trzeba przyznać, że robi to naprawdę perfekcyjnie.

Aktualnie formacja Zooid promuje swoje ostatnie, dwuczęściowe wydawnictwo „This Brings Us To” (Pi Recordings)
 i to właśnie materiał z tych dwóch płyt stanowił bazę do koncertu warszawskiego. Zespół Threadgilla wystąpił w następującym składzie: Liberty Ellman - gitara, Jose Davila - tuba, Christopher Hoffman - wiolonczela, Stomu Takeishi - gitara basowa, Elliot Humberto Kavee - perkusja, lider - flet i saksofon altowy.

Wystarczyło przez chwilę popatrzeć na ten sekstet i posłuchać jego brzmienia, aby w lot zrozumieć słowa lidera: „Tego, co robię – nie postrzegam w kategoriach skończonych dzieł, ale raczej jako nieustanną ewolucję, interesuje mnie sam proces komponowania. Na pewnej płaszczyźnie moja muzyka może być odbierana jako część continuum”. To opis twórczości, którą od lat bardzo konsekwentnie uprawia autor tych słów, muzyki, będącej niezwykle oryginalnym połączeniem tradycji Great Black Music, tradycji czarnego chicagowskiego grania z koncepcjami i ideami charakterystycznymi dla współczesnej muzyki kameralnej pomyślanej na małe akustyczne składy, jak kwintet (z którym mamy do czynienia na ostatnich płytach artysty) czy sekstet (na koncertach).

Threadgill, podobnie jak inni muzycy, którzy wyszli ze słynnej organizacji AACM (z tamtejszej filozofii muzykowania, improwizowania), jak An-thony Braxton, Roscoe Mitchell, Wadada Leo Smith – wypracował sobie własną indywidualną technikę, swój styl, swoją notację – dzięki którym jest natychmiast rozpoznawalny. Pod tym względem należy on do tej elitarnej, odchodzącej już trochę w cień grupy amerykańskich kompozytorów improwizujących, bez których dzisiejsza muzyka awangardowa byłaby z pewnością inna. Piszę te słowa tuż po śmierci innego Wielkiego, należącego właśnie do tego „klubu”. 26 grudnia ub.r. odszedł Sam Rivers…

Przemek Psikuta

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 1-2/2012




 


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu