Koncerty
Piotr Damasiewicz, Sven Decker, Tobias Klein
fot. Sven Thielmann

JazzPlaysEurope

Monika Okrój


Ilość festiwali ze słowem „jazz” w nazwie bądź w domyśle przerasta oczekiwania melomanów i wprowadza przynajmniej w stan dezorientacji. Program artystyczny kilkudniowych wydarzeń zazwyczaj tworzony jest tak, aby przyciągnąć jak największą publiczność i skupić uwagę mediów. Jak się to robi? Wrzuca największe nazwiska światowego jazzu i miesza ze sceną lokalną muzyków, którzy regularnie pojawiają się na jednym festiwalu, co rok, w różnych konfiguracjach, aż – proszę wybaczyć śmiałość – do znudzenia. Doszło do mnie wiele głosów ze strony młodych muzyków, że w Polsce nie ma gdzie grać, że nawet do małych klubów niechętnie zapraszają nieznanych i
młodych artystów, a jeśli już, to za marne grosze. Taka jest prawda i to nie tylko o naszym kraju.

Nad alternatywą dla takiej sytuacji pomyśleli młodzi ludzie, którzy postawili sobie za cel skupienie w międzynarodową siłę europejskich muzyków dopiero wypływających na scenę i pomoc im w wymianie kontaktów, współpracy i organizowaniu koncertów. Nadin Deventer i Piotr Turkiewicz musieli bardzo uwierzyć w te fantazje, które jednak szybko przeobrazili w czyn. Plaftorma JazzPlaysEurope miała być ciekawą alternatywą dla festiwalowych wydarzeń i wielką szansą dla młodych artystów z siedmiu współpracujących ze sobą krajów Europy: Niemiec, Francji, Holandii, Belgii, Luksemburga, Słowacji i Polski.

W ciągu ostatnich lat doszło do trzech laboratoriów. Wybrani muzycy, przedstawiciele swoich krajów spotykali się docierając swoje pomysły i osobowości na kilka dni przed planowaną trasą koncertową po rodzimych krajach. Za każdym razem z tych połączeń wynikało coś nowego i zaskakującego, czego świadkiem mógł być m.in. wrocławski festiwal Jazztopad, prezentujący wynik tych zderzeń przez trzy kolejne edycje. Co najważniejsze – pomysł okazał się trafiony, projekt JazzPlaysEurope wrósł na stałe w ramówkę festiwalu i za każdym razem cieszył się kompletem publiczności.

Hats off!

Od początku realizowania tego przedsięwzięcia przez grupę szalonych ludzi, byłam obserwatorem i niejako łącznikiem z czytelnikami JAZZ FORUM. Niedawno, 28 lutego, spotkał mnie zaszczyt uczestniczenia w obchodach pięciolecia inicjatywy i podłączenia się do dyskusji podsumowującej działalność platformy, z zaangażowaniem głosów krytyki oraz sugestii na kolejne lata działalności. Gospodarzem wydarzenia była scena Flagey w Brukseli, gdzie odbyły się koncerty laboratoriów z trzech kolejnych lat i tym samym wpisały w program festiwalu Winter Jazz 2012. Wraz z Piotrem Turkiewiczem wspierałam dumnie naszych muzyków: Piotra Damasiewicza, Macieja Garbowskiego i Michała Bryndala.

Europe – that’s us!

Nie ma chyba lepszego celu jak wspólne muzykowanie i czerpanie z tego jednoczesnej radości i korzyści. Uczestnicy przedsięwzięcia wypowiadali się w superlatywach o tych spotkaniach.

Niektórzy podkreślali, jak dużą wagę miały te międzynarodowe spotkania w ich życiu, pomagając się im otworzyć, zyskać znajomości, ale też stworzyć zespoły, które okazały się w wielu przypadkach funkcjonować i rozwijać się po dziś dzień. Tym większy szacunek dla pomysłodawców!

Nawiązała się również dyskusja wokół mediów i ich roli w promowaniu nowych brzmień i nieznanych dotąd nazwisk. Jest to zapewne koło, w którym obracają się organizatorzy nastawieni na zysk oraz media im wtórujące, które niestety ciągle słabo nagłaśniają takie wydarzenia.

Trudno znaleźć idealną receptę na zmianę sytuacji, droga do sukcesu nie zawsze jest prosta, ale należy brać pod uwagę to, że muzycy zwykle nie mają zbyt wiele czasu, aby poświęcić się załatwianiu koncertów, autopromocji i jednocześnie ciężkiej pracy nad własnym rozwojem. Druga sprawa to miejsce muzyki improwizowanej na rynku muzyki w ogóle. Nie można liczyć na zainteresowanie popularnych mediów czymś, co jest niepewne i istnieje wyłącznie na marginesie. Sztuka elitarna rządzi się swoimi prawami i taki jej urok, że dociera tylko do wtajemniczonych.

24 Hour Run

Jednym z ostatnich szalonych pomysłów organizatorów JazzPlaysEurope był maraton jazzowy, który wpisał się w finał wrocławskiego festiwalu Jazztopad 2011. Co najważniejsze, wydarzenie spowodowało spore poruszenie w mediach, choćby ze względu na jego formę i to, że do uczestnictwa w nim zostali zaproszeni muzycy reprezentujący okręg Nadrenii Północnej Westfalii oraz dziennikarze z Niemiec, Francji, Belgii, Wielkiej Brytanii i Polski. W sumie trzydziestu muzyków, czterdzieści koncertów i instalacji multimedialnych w piętnastu różnych miejscach Wrocławia – mieszkaniach prywatnych, klubach, wydawnictwach i w Filharmonii Wrocławskiej (tam maraton zwieńczył Uri Caine grający z Kwartetem Lutosławskiego swoje kompozycje napisane specjalnie na tę okazję). W mniej więcej połowie tej „bieganiny” odbyło się śniadanie jazzowe „What’s in the fridge?” w towarzystwie zagranicznych gości i muzyków z dyskusją prowadzoną przez Kevina Le Gendre – prezentera radia BBC, znakomitego krytyka muzycznego.

Organizatorzy JazzPlaysEurope pokazali tym samym jak ważne są międzynarodowe wymiany i udowodnili, że najbardziej zwariowane pomysły najlepiej skupiają uwagę publiczności, kształtują wrażliwość, są szansą dla lokalnej sceny i zdecydowanie warte zaangażowania i wspierania przez lokalne władze.

Monika Okrój

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 3/2012

 


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu