Coda

Joe Lee Wilson

Janusz Szprot


W niedzielę 17 lipca br. zmarł w wieku 75 lat na zawał serca w swoim domu w Brighton w Wielkiej Brytanii Joe Lee Wilson, amerykański wokalista jazzowy, jeden z koryfeuszy loft jazzu w latach 70. ubiegłego wieku, kompozytor, pedagog. Trzykrotnie gościł jako wykładowca na Warsztatach w Puławach.

Obdarzony przez naturę soczyście brzmiącym barytonem, podobnym do Billy’ego Ecksteina, był wokalistą wszechstronnym i swobodnie wykorzystywał różne stylistyki. Mocno zakorzeniony w bluesie, śpiewał standardy jazzowe, bebop, soul, gospel, funk, a także free jazz. Improwizował scatem tak jak jego mentor Eddie Jefferson, w balladach przypominał Johnny’ego Hartmana, a w awangardowych „odjazdach” – Leona Thomasa. Joe Lee Wilson występował z największymi gwiazdami jazzu. Byli wśród nich Miles Davis, Freddie Hubbard, Sonny Rollins, Archie Shepp i Sunny Murray. W ostatnich latach jego częstym partnerem był pianista Kirk Lightsey. Owocem tej współpracy są nieliczne nagrania: „Attica Blues” (z Archie’m Sheppem), „Joe Lee Wilson & the Great City” z triem Normana Simmonsa, „Feelin’ Good” i „Acid Rain” (z Kirkiem Lightseyem), a ostatnio „Ballads For Trane” (z Giannim Basso).

Dla Joe Lee Wilsona popularność i sława nie były nigdy celem. Prowadził życie kota, który chodzi własnymi drogami, zagłaskać się nie da, choć lubi. Był wspaniałym gawędziarzem, sybarytą, smakoszem rumu, z upodobaniem grywał na wyścigach. I właśnie wielka wygrana w takich zakładach pozwoliła mu na ryzyko zainwestowania w klub jazzowy.

Na początku lat 70. otworzył w Nowym Jorku, na Dolnym Manhattanie, tuż obok słynnego loftu Rivbea Sama Riversa, Ladies’ Fort – który natychmiast stał się „fortecą” nowego nurtu w jazzie, azylem dla muzyków uprawiających alternatywny wobec mainstreamu, bardziej eksperymentalny typ jazzu. Odbywały się tam nie tylko koncerty, ale także workshopy, nieformalne spotkania, jam sessions, próby nowych zespołów, zaś muzycy, którzy tam koncertowali, godzili się na 2/3 wpływów od biletów.

Ruch loft jazzu i klub Ladies’ Fort przetrwał prawie dekadę. Joe Lee pomagała żona – Jil Christopher; wkrótce pojawiła się też córka – Naima, nazwana tak od słynnej kompozycji Johna Coltrane’a. Wśród artystów związanych z tym klubem byli m.in. Frank Toliver, Eddie Jefferson, Stanley Cowell, Gil Scott Heron, Rashied Ali, John Hicks, Chicago Art Ensemble, Arthur Blythe, David Murray i inni; Frank Foster trenował tu swój big band, częstymi gośćmi byli też „sojusznicy” awangardy jazzowej – Amiri Baraka, Frank Kofsky i Valerie Wilmer.

Mógłbym wiele napisać o Joe Lee Wilsonie. Miałem szczęście współpracować z nim przez cztery lata w Turcji. Był dla mnie źródłem, wzorem, pobłażliwym mistrzem, mentorem, przyjacielem. Od nikogo, może wcześniej poza Tomkiem Szukalskim, tak wiele się nie nauczyłem. Nb. już od pierwszego spotkania Joe Lee i Tomek natychmiast znaleźli wspólny język. Na efekty ich działań nie trzeba było długo czekać, zwłaszcza w trakcie puławskich Warsztatów. Ale to już inna opowieść.
Na koniec przypomniałem sobie niepowtarzalne wykonanie słynnego songu Jima Peppera Witch-Tai-To, który Joe Lee Wilson nagrał na płycie „Feelin’ Good”. Afro-Amerykanin Joe Lee był także półkrwi Indianinem Cree.

Zacytujmy jedną zwrotkę:
Witchi-Tai-To gim-mie-rah
Water spirit feelings, Springin’ round my head
Whoa ron-nee ka Whoa ron-neeka
Makes me feel glad that I'm not dead
Hey-ney hey-ney no wah


You’re still alive and your music will live on, Joe Lee. RIP

Janusz Szprot

 


 


Zobacz również

Georg Riedel

Legendarny szwedzki kontrabasista i kompozytor zmarł 25 lutego 2024. Więcej >>>

Janusz Nowotarski

Saksofonista, klarnecista, założyciel i lider Playing Family, zmarł 23 lutego 2024. Więcej >>>

Stanisław Zubel

Kontrabasista zespołu Flamingo zmarł 26 stycznia 2024 w Żukowie. Miał 77 lat. Więcej >>>

Dean Brown

Jeden z najwybitniejszych gitarzystów fusion jazzu zmarł 26 stycznia 2024 w Los Angeles. Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu