Koncerty
Johnny Winter

Johnny Winter - zimowy koncert

Andrzej Dorobek


„Second Winter”, tytuł największego bodaj arcydzieła w bogatej dyskografii Johnny’ego Wintera, a zarazem jego drugiej dużej płyty dla Columbia Records, dosłownie wykłada się po polsku jako „druga zima”. W odniesieniu do obecnej wizyty artysty w Polsce, tym razem w Łodzi i Bielsku-Białej, wypadałoby mówić już o „zimie trzeciej” – skoro gościł on u nas, też na dwa koncerty, już dwukrotnie, w 2009 i 2010 roku.

Na pozór – sądząc po występie w łódzkim klubie Wytwórnia 3 marca br. – wszystko pozostało bez zmian. Ten sam skład grupy towarzyszącej: Paul Nelson - gitara, Scott Spray - gitara basowa, Vito Luzzi - perkusja, śpiew. Ten sam, rzecz jasna, lider, w drugim numerze wchodzący na estradę, by, ze względów zdrowotnych, zasiąść na niej z gitarą. Ten sam pomysł, by mniej więcej w połowie koncertu jeden utwór (Tore Down) zaśpiewał perkusista. Ta sama zmiana głównego instrumentu trochę później, by na sławnym Firebirdzie tym bardziej efektownie zabrzmiały wirtuozowskie partie grane techniką slide w końcowym Highway 61 Revisited.

Program w dużej mierze też pozostał ten sam – naprzeciw Dylanowskiego „grande finale” Hideaway F. Kinga, otwierający zasadniczą część wieczoru, a między nimi – znane z wcześniejszych występów w Polsce Black Jack Raya Charlesa, Roadrunner Bo Didleya, Johnny B. Goode Ch. Berry’ego czy Boney Moroney L. Williamsa. Jedynymi bodaj tematami premierowymi (w rodzimym kontekście koncertowym) okazały się Got My Mojo Workin’ i Dust My Broom, przypomniane na najnowszym albumie „Roots”, oraz Gimme Shelter z kanonu The Rolling Stones – w ciągu prawie półwiecza działalności maestro najczęściej sięgał bowiem do utworów obcych, a produkcje spółki Jagger-Richards upodobał sobie szczególnie.

Te same były wreszcie niemal hardrockowa ostrość brzmienia zespołu oraz wokalne, „murzyńskie” pokrzykiwania tudzież klasa instrumentalna lidera – tutaj też jednak zaznaczyła się pewna jakość nowa. Otóż, w ciągu ostatnich dwóch lat, kondycja zdrowotna Wintera znacznie się polepszyła, a wydany około sześć miesięcy temu „Roots” przyniósł mu największy sukces od lat – tak dalece, że planowana jest kontynuacja pod tytułem „Roots 2”, gdzie jedną z gościnnie występujących gwiazd ma być Eric Clapton (może w rewanżu za udany udział gitarowego „czarodzieja z Teksasu” w Crossroads Guitar Festival, który „Slowhand” od kilku lat z powodzeniem organizuje).

Nie bez przyczyny zatem Dust My Broom albo Highway 61 Revisited pulsowały iście młodzieńczą werwą i najprawdziwszą radością wspólnego muzykowania, a w It’s All Over Now (także zresztą wylansowanym przez The Rolling Stones) polska publiczność – w Wytwórni przynajmniej dwakroć liczniejsza niż w listopadzie 2009 roku w stołecznej Progresji – po raz pierwszy ujrzała, jak wspomniany czarodziej czyni swe gitarowe cuda w pozycji stojącej.

„Trzecia zima” okazała się zatem nadspodziewanie łaskawa – co każe nam z niecierpliwością czekać na następne. Wszystkie dotychczasowe koncerty Johnny’ego Wintera w naszym kraju odbyły się staraniem poznańskiej agencji Ranus.

Andrzej Dorobek


Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 4-5/2012
 

 


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu