Koncerty
Kurt Elling
fot. Aneta Stosor

Kurt Elling w Gorzowie

Vanessa Rogowska


W ramach trasy promującej najnowszy album „The Gate” amerykański wokalista nr 1 wystąpił 29 marca w Gorzowie Wielkopolskim. Teatr im. J. Osterwy wypełniony był po brzegi, aż po proscenium. Koncert otworzył z nieukrywaną radością witając gości z różnych stron kraju szef klubu Pod Filarami Bogusław Dziekański. Na scenę wkroczyli pianista Laurence Hobgood, perkusista Ulysses Owens i kontrabasista Harish Raghavan, a po chwili również sam Kurt Elling, finezyjnie interpretując swoim barytonem Steppin’ Out Joe’ego Jacksona.

W Dedicated to You, tytułowym utworze poprzedniej płyty, dołączył do nich z gitarą John McLean, długoletni współpracownik Grażyny Auguścik. Po popisowym Samurai Cowboy, który Elling nagrał pewnie z myślą o szerszej publiczności, usłyszeliśmy Beatlesowski Norwegian Wood.

Kurt Elling nie zapomniał o nieszczęściu mieszkańców Japonii i Libii. Poprosił o solidarną pamięć i gest, który wesprze poszkodowanych, bo „czasami wszystko, co można zrobić, to czekać”. I to właśnie ten moment koncertu – połączenie Matte Kudasai („proszę czekaj” po japońsku ) i The Waking – był tym, w którym scaleniu uległy wszystkie jakości. Duchowa intensywność dźwięków jaśniała najjaśniejszym światłem, wyczuwalny był ten szczególny rodzaj napięcia, najważniejszy przejaw muzyki – sacrum.

Lotny temat, rozbudowany z energetyzującym solem Hobgooda przeszedł w After the Love Has Gone z repertuaru Earth, Wind & Fire – męski lament na odejście miłości.

Soulowa Golden Lady Stevie’ego Wondera rozkołysała mnie i ukoiła. Zaśpiewałam nawet kilka razy refren mimo bliskiego sąsiedztwa sceny.

W tym momencie nastąpił przewidziany przez muzyków koniec koncertu, ale od czego jest publiczność? Na scenę został wciągnięty Bogusław Dziekański, którego ręka w zwycięskim geście poszybowała w górę.

Pierwszy bis zaskoczył mnie zupełnie – Higher Vibe, rzadko wykonywany utwór z prostym, teologicznym tekstem o żywej obecności Boga i Jego interwencji w naszym codziennym życiu. Drugi bis po głośnej interwencji publiczności to Luiza, pieśń nosząca imię córki Kurta, zaśpiewana po portugalsku. Niestety koncert dobiegł końca.

Swoim głosem, interpretacją, maniakalnym skatem, tworzoną poezją próbuje Elling oddać to, czego sam doświadczył, dotknął, odczuł, co potocznym językiem jest nieopisywalne. Porusza inną przestrzeń, przekształca ją. A zmieniając ją, zmienia nas.

Vanessa Rogowska


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu