Koncerty
Kurt Elling Quintet: Quincy Davis, John McLean, Clark Sommers, Lawrence Hobgood, lider
Michał Broll

Artykuł opublikowany
w JAZZ FORUM 7-8/2012

Kurt Elling w Katowicach

Vanessa Rogowska


Jestem ellingologiem. Nie kobietą odurzoną zmysłowym barytonem i staromodnymi, szytymi na miarę garniturami, ale przyjaciółką jego talentu, idei wokalnej, erudycji i przyświecającej mu duchowości. Odkąd usłyszałam suitę The Beauty of All Things/The Dance/Prayer for Mr. Davis z płyty „The Messenger”, podążam wieloma szlakami, nie tylko muzycznymi, za Kurtem Ellingiem. 7 Śląski Festiwal Jazzowy w Katowicach wyznaczył nam kolejne spotkanie i kazał odsunąć codzienność na bok.

Dzień wcześniej, w sobotę 19 maja, w tymczasowej siedzibie Filharmonii Śląskiej na Giszowcu wystąpił Adam Makowicz – świata obywatel, spadkobierca najlepszych pianistów klasyki jazzu i romantyzmu. W ponurej przestrzeni budynku z minionej epoki za fortepianem usiadł człowiek, którego poprzedni ustrój doświadczył, ale nie złamał. Swingujący fortepian odwrócił uwagę od szkaradnego miejsca dźwiękami własnych kompozycji Makowicza, a także Gershwina, Portera, Goodmana, Garnera, Benny’ego Cartera i Vernona Duke’a.

Pianista swobodnie radził sobie także jako konferansjer. Pamięć o jego rodzinnych stronach znalazła swój wyraz w Ciuchci do Ustronia, Times Square Colors opisywał Manhattan, a Kaszubskie nuty oddały piękno tej malowniczej części Polski. W Caravan J. Tizola Makowicz przypomniał, jak ogromny wpływ na jego podejście do muzyki miał Duke Ellington. Elitarny, elegancki styl Makowicza to optymizm i współczucie, romantyzm i wizja, którą posiadał już w dzieciństwie i wcielił w dorosłym życiu mimo wielu przeciwności.

W niedzielę 20 maja w auli Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego odbyły się warsztaty z Kurtem Ellingiem. Maestro udziela się śmielej jako nauczyciel (Rotterdam, Kijów, Nowy Jork), więc nie sposób ominąć spotkania z wokalistą totalnym, zaczerpnąć trochę z dwudziestoletniego doświadczenia i wiedzy croonera naszych czasów. Stąd spora ilość studentów Instytutu Jazzu AM, a także wokalistów, którzy dawno mają za sobą pierwsze kroki na jazzowej estradzie (Marta Król, Anna Szarmach, Grzegorz Karnas, Wojciech Myrczek, Adam Rymarz).

Elling rozpoczął lekcję demonstracją swoich możliwości, podzielił się kilkoma cennymi uwagami na temat wewnętrznej świadomości wokalisty, języka ciała, prowadzenia melodii, kontaktu z publicznością, a potem wciągnął podopiecznych do pracy na trzech konkretnych przykładach, w których trudno szukać klasycznych porad technicznych dotyczących emisji głosu.

Wieczorny koncert, który odbył się w wypełnionej do ostatniego miejsca sali Centrum Kultury im. K. Bochenek, rozpoczął Elling utworem Steppin’ Out, który otwiera jego ostatnią płytę „The Gate”. Już na początku dał próbkę oszałamiającej techniki scatu, przechodząc następnie w liryczną balladę Dedicated to You (Hartman/Coltrane). Za perkusją siedział Quincy Davis, na kontrabasie grał widziany już z Ellingiem Clark Sommers, na fortepianie niezastąpiony od lat, ergonomiczny Lawrence Hobgood.

Po melorecytacji Space Cowboy Elling powrócił do utworów z albumu „The Gate”. W Norwegian Wood dołączył kolorysta John McLean. You’re Nobody ’Til Somebody Loves You to część koncertowego projektu „Swings Sinatra” – Kurt tchnął nowe życie w repertuar Sinatry, który śpiewał dość zachowawczo i przewidywalnie jak na mój gust.

Niespodzianką była awangardowa wokaliza z użyciem efektu kamery pogłosowej, która niczym ciemny tunel zaprowadziła do On Broadway – tematu spopularyzowanego przez George’a Bensona, tutaj wykonanego w niepokojącej wersji. Rytm wiersza The Waking Theodore’a Roethke współgrający z akompaniamentem kontrabasu przypomniał głosem Ellinga o przemijaniu i pokonywaniu indywidualnej drogi do celu. W After the Love Has
Gone
wokalista ujął słuchaczy żalem po stracie odchodzącej miłości i pokazał, ile można wycisnąć interpretacją z przeciętnej piosenki Earth, Wind & Fire, jeśli posiada się warsztat, odwagę i doświadczenie mężczyzny w średnim wieku. W Golden Lady wokalista i gitarzysta dwugłosem wyprowadzili refren od pulsującego funky do zenitu swoich możliwości. Potem ponownie wpadliśmy w objęcia Sinatry, tym razem w Too Marvelous for Words.

Sala zahuczała aplauzem, publiczność wstała z miejsc, na scenę wyszli organizatorzy festiwalu, by w odpowiednim momencie uhonorować Kurta Ellinga nagrodą Ambasadora Jazzu za „twórcze poszukiwania i wyznaczanie standardów na światowej scenie muzycznej, poruszające interpretacje jazzowe wzbogacone poetyckimi tekstami własnego autorstwa, zdobywające serca wielbicieli na całym świecie”.

Na pożegnalny bis Elling dał nam jeszcze I Only Have Eyes for You – oniryczne, powolne trzy dźwięki fortepianu w akompaniamencie, długie nuty wokalisty, intymna fraza, czas i przestrzeń. Dźwięki utwierdzające świadomość w przeżytym doświadczeniu, pozwalające zatrzymać cenne chwile.


Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu