Koncerty
Leszek Możdżer
fot. Marcin Wojciechowski

Magia Możdzera

Vanessa Rogowska


W upalny piątek 11 maja br. Filharmonię Łódzką wypełnił szczęśliwy tłum, który nabył bilety na koncert „Magia Broadwayu”. W programie prezentującym mozaikę amerykańskiej muzyki głównym gościem był pianista Leszek Możdżer, który zagrał Błękitną Rapsodię George’a Gershwina z towarzyszeniem orkiestry pod batutą Michała Nesterowicza.

Koncert rozpoczął chór FŁ klasyczną interpretacją pieśni negro spirituals. Po prezentacji czarnego źródła, z którego wytrysnęło nowe życie dla muzyki, nastąpiła chwila oddechu na główny punkt programu. Do orkiestry dołączył solista, wyczekany i przywitany w sposób przysługujący największym. Jazzująca orkiestra rozpoczęła Rapsodię, a potem swoim jedynym i niepowtarzalnym językiem improwizacji zaczął przemawiać Leszek Możdżer. Charakter kompozycji stwarza wykonawcy możliwość popisu, jednak spod klawiszy wirtuoza wypływały błyskotliwe dźwięki, którym można by przypisać osobne cechy – szlachetność, łaskawość, harmonia, poczucie humoru, dobro, pełnia, prawda, obfitość… Wszystkie te dary spływały na skamieniałą z wrażenia publiczność, która wypełniała salę. Bogactwo Błękitnej Rapsodii, w której Gershwin pragnął połączyć klasykę z jazzem stało się dla solisty wieczoru polem pełnym fantazji, które w przypadku Możdżera otwiera się i nie kończy.

Rapsodię Możdżer grywał już z orkiestrą Sinfonia Varsovia (dyr. Marc Minkowski) i Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Śląskiej (dyr. Jacek Błaszczyk) – z którą dokonał fonograficznego nagrania. Łódzkie wykonanie jest niepowtarzalne jak dwa wyżej wymienione, ale odmienne poprzez element improwizacji, balansowania bliskiego szaleństwu. Radości, jaka przypada słuchaczowi w momencie, kiedy pianista osiągnął fenomenalną technikę i podczas wykonania wyłącza myślenie o technicznych zawiłościach. Właśnie to połączenie techniki i wrażliwości było niezapomniane, lekkie i cudowne w odbiorze.

Szalonymi brawami i owacjami na stojąco podziękowano Leszkowi, który wrócił wykonując trzy bisy. Nie były one jedynie „umilaczami” dla wygłodniałej publiczności, ale perełkami wyłowionymi każda z innego morza. Wyróżnię Nim wstanie dzień Krzysztofa Komedy, bo chociaż słyszane przeze mnie wielokrotnie, zajaśniało zjawiskowym kolorytem. Złapało za serce intymnym i trwałym przekazem. Dodam, że artysta zrobił wszystko, by zadowolić melomanów. Do preparacji fortepianu użył marynarki, okularów w zielonych oprawkach zdjętych z własnego nosa i prawego buta…



Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu