Mistyczny koncert dla Tybetu

Henryk Kotowski

Tymon Tymański i tybetańscy mnisi zahipnotyzowali widownię na niezwykłym wieczorze, który miał miejsce w środę 21 lipca br. w Och Teatrze na Ochocie.

A więc kolejna scena teatralna Warszawy sprawdziła się jako sala koncertowa. Scena umieszczona jest w środku dawnego kina, a publiczność siedzi zarówno przed, jak i za sceną. Koncert składał się z trzech całkowicie odmiennych bloków.

Polski zespół o nazwie The Band of Endless Noise wprowadził atmosferę medytacyjno-refleksyjną. Brzmienie formacji zdominowane jest przez elektronikę. Przy bardzo ascetycznym oświetleniu zapowiadało się na prawdziwe misterium. Prawdziwe misterium nastąpiło dopiero w trzecim bloku, czyli w clou programu.
 
Drugi blok był bardzo barwnym i dynamicznym przerywnikiem. Smyczkowy kwintet dwurodzinny o odmiennych korzeniach zaserwował piękny zestaw utworów ludowych. Wołosi i Lasonowie – tak się nazywa ta konstelacja – rozbudzili widownię całkowicie.

Główny punkt programu to Tymon Tymański Yass wraz z sześcioma mnichami z Tybetu. Omotali widownię hipnotyzującym dźwiękiem instrumentów i głosów. Atmosfera zrobiła się naprawdę mistyczna. Regularny rytm i niskie, gardłowe śpiewy wprowadziły publiczność niemal w trans. Saksofony i trąbka wzmacniały efekt, dodawały barwy.

Całość była absolutnie niejazzowa, ale w końcu nie samym jazzem człowiek żyje. Po raz kolejny udokumentowano jak wielu zdolnych i wszechstronnych muzyków jest w Polsce, ignorowanych przez rodzime media. Podziwiam też ludzi, którzy potrafią się angażować w sprawy geograficznie bardzo odległe. Choć zastanawiam się, jakie są praktyczne efekty różnego rodzaju zbiorowych koncertów na rzecz głodującej Afryki, okupowanego Tybetu lub chorych na AIDS.

Henryk Kotowski