Koncerty

Opublikowano w JAZZ FORUM 7-8/2015

Sylvie Courvoisier Trio

Przemek Psikuta


„To mój ulubiony skład: fortepian, kontrabas, perkusja. I nareszcie mam swoje wymarzone autorskie trio, którym władam niepodzielnie!” – mówiła z przekąsem, tuż po warszawskim koncercie 13 czerwca br. w Studiu im. Witolda Lutosławskiego Szwajcarka Sylvie Courvoisier. Jedna z najciekawszych improwizujących pianistek na świecie właśnie promuje swój najnowszy album „Double Windsor” – materiał wydany przez nowojorską wytwórnię Tzadik Johna Zorna.

Sylvie Courvoisier studiowała oraz szlifowała swój warsztat w rodzinnej Lozannie, tam nasiąkała muzyką swoich ulubieńców takich jak Olivier Messiaen, Luigi Nono, Jan Sebastian Bach, aby pod koniec lat 90. przenieść się do nowojorskiego Brooklynu. I tam odkryć i zrozumieć nowe środowisko, które w pełni otworzyło ją na jazz i współczesną improwizację. Nie sposób wyliczyć wszystkich zespołów i kooperacji tej znakomitej artystki. Ale proszę nie zapominać o tak wyjątkowych jej formacjach jak Mephista, Abaton, czy różne przykłady współpracy ze skrzypkiem, a prywatnie mężem Courvoisier – Markiem Feldmanem. We wszystkich tych przypadkach, od skrajnie improwizowanego porządku wyznaczanego przez Ikue Mori i Susie Ibarrę, poprzez współczesną messiaenowską kameralistykę, aż po jazz rdzennie amerykański Sylvie Courvoisier zachwyca swą indywidualną pianistyką popartą imponującym warsztatem, subtelnymi preparacjami, a przede wszystkim wyczuciem kolektywu – zespołu, w którym zacierają się granice pomiędzy liderką a resztą.

Te wszystkie cechy jej stylu dostaliśmy w pigułce w takich kompozycjach pianistki jak The Charlier Cut, Inscordatura albo Pendulum – w tematach dedykowanych jej wymarzonemu, w którym towarzyszyli jej Drew Gress na basie i Kenny Wollesen na perkusji. Ten ostatni tuż przed europejską trasą złamał rękę. Zastępował go młody perkusista Julian Sartorius. Przyznam, że słyszałem SC Trio w pierwotnym składzie (na ubiegłorocznym festiwalu w Saalfelden) i nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogłoby funkcjonować bez perkusyjnych czarów i fajerwerków Wollesena. Dziś już wiem, że nie miałem racji, że jednak można. Pomogła mi to zrozumieć sama Sylvie: „Sartorius nie miał dużo czasu na opanowanie tego skomplikowanego materiału. Poza nutami otrzymał ode mnie płytę i to właśnie z niej najszybciej przyswoił moje kompozycje! Jest wielkim talentem!” To prawda... I jestem przekonany o tym, że Sartorius po zakończeniu trasy koncertowej u boku Drew Gressa i Sylvie będzie już innym człowiekiem. Bo tak kompletnego tria prowadzonego przez tak mądrą liderkę nie spotyka się na co dzień.

Przemek Psikuta 



Zobacz również

Peter Brötzmann w Pardon, To Tu

Pójście na koncert Petera Brötzmanna przypomina decyzję o tym, czy chcemy skoczyć na bungee,… Więcej >>>

Adam Bałdych Sextet w 12on14

Spotkanie tych znakomitych muzyków na jednej scenie dawało szansę zarówno na ciekawą fuzję ich… Więcej >>>

Jazzmani dla bezdomnych

W warszawskim klubie Harenda odbył się 31 marca koncert charytatywny, z którego dochód w… Więcej >>>

Anna Maria Jopek & Gonzalo Rubalcaba

Koncert w warszawskim teatrze Roma (28 marca, mniej więcej w połowie całej trasy koncertowej)… Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu