Coda
Wayne Shorter fot. Robert Ascroft

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM
4-5/2023


Wayne Shorter

Paweł Brodowski


Geniusz jazzu, legendarny saksofonista i kompozytor, zmarł 3 marca 2023 roku.

Wydawało się, że żyć będzie wiecznie, stał się ponadczasowym mędrcem, filozofem, mistykiem, otaczanym kultem wizjonerem jazzu, który wciąż wybiegał myślami w przyszłość. Jeszcze w ostatnich miesiącach pracował nad swoim najbardziej ambitnym dziełem, operą „Iphigenia”. Krążyły w Internecie fotografie kompozytora i aranżera przy rozłożonej, drobiazgowo rozpisanej, wielostronicowej partyturze.

I oto nagle 3 marca br. światem jazzu wstrząsnął lakoniczny komunikat: „Dziś o 4.00 rano Wayne Shorter spokojnie kontynuował swoją wielką podróż w nieznane. Był otoczony kochającą rodziną. Mówiąc jego słowami: Nadszedł czas, by przyjąć nowe wcielenie i kontynuować misję. Nam Myoho Renge Kyo”. 

Odszedł geniusz jazzu, jeden z największych i najbardziej wpływowych, uwielbianych i podziwianych muzyków naszych czasów, mistrz saksofonu, największy kompozytor współczesnego jazzu. Jego kariera obejmowała ponad sześć dziesięcioleci. 

Wayne Shorter wypłynął na początku lat 60. w sztandarowym zespole hard bopu Jazz Messengers Arta Blakeya, kolejne etapy jego muzycznej odysei to Drugi Wielki Kwintet Milesa Davisa, najważniejszy zespół fusion jazzu Weather Report, autorskie zespoły i nagrania, i wreszcie przez ostatnie dwie dekady Wayne Shorter Quartet, z którym przekraczał „barierę dźwięku”. 

Był jednym z najwybitniejszych saksofonistów jazzu nowoczesnego, ale przede wszystkim pozostawił ślad jako fenomenalny kompozytor, który swoimi utworami wzbogacił Księgę Jazzowych Standardów. 

Przyszedł na świat 25 sierpnia 1933 roku w Newark, w stanie New Jersey. Już w dzieciństwie i wczesnej młodości pasjonował się literaturą sci-fi, komiksami, filmem, malarstwem. Przylgnął do niego wówczas pseudonim Mr Weird (pan Dziwak), nazywano go również „Mr Gone” (Panem nieobecnym). Uczył się w Newark w szkole sztuk pięknych. Mając 14 lat usłyszał w radiu muzykę koryfeuszy bebopu. Jego idolami stali się Thelonious Monk, Dizzy Gillespie, Charlie Parker i Bud Powell. Opuszczał w szkole lekcje, by chodzić na ich koncerty. I ta fascynacja zmieniła jego życie. 

Chwycił za klarnet, wkrótce przerzucił się na saksofon tenorowy. Założył zespół z bratem Allanem, który grał na saksofonie altowym i trąbce. Od 1952 do 1956 roku studiował muzykę na New York University. Przez dwa lata służył w wojsku, nie tracąc kontaktu z saksofonem. Po zakończeniu służby zaczął pojawiać się w klubach Nowego Jorku. W Minton’s Playhouse usłyszał go John Coltrane, który właśnie zamierzał odejść od Kwintetu Milesa Davisa i próbował namówić Shortera, by zajął jego miejsce. Ale Wayne nie był jeszcze gotowy.

W 1960 roku dołączył do Jazz Messengers – obok niego stał z trąbką Lee Morgan, a po jego odejściu Freddie Hubbard. Ówczesny lineup wyniósł ten gatunek jazzu na wyżyny. Wayne Shorter grał jak Coltrane porywające, pełne furii solówki, przejął funkcję kierownika muzycznego, do repertuaru Messengerów wniósł własne kompozycje: Lester Left Town, Ping Pong, Children of the Night.

Po czterech latach współpracy z Messengersami, w 1964 roku Wayne dołączył do Kwintetu Milesa Davisa, w którym obok lidera grali: Herbie Hancock na fortepianie, Ron Carter na kontrabasie i Tony Williams na perkusji. Wszedł na miejsce, które wcześniej zajmowali John Coltrane, George Coleman i (krótko) Sam Rivers. Pierwszy występ nowego składu, w 1964 roku na Berliner Jazztage, wydany został na płycie „Miles In Berlin”. Kwintet Davisa grał w niezmiennym składzie przez sześć lat, zachowując kierunek głównego nurtu jazzu nowoczesnego (post bop), rozluźnił jego struktury, wprowadził elementy muzycznej abstrakcji i free. Członkowie zespołu wspominali, że Miles nigdy nie robił żadnych prób. Muzyka nabierała kształtu podczas koncertów na żywo przed publicznością. Każdy szanujący się jazz fan potrafi wymienić tytuły płyt: „E.S.P”, „Miles Smiles”, „Sorcerer”, „Nefertiti”, „Miles In The Sky”, „Filles De Kilimanjaro”…


fot. Blue Note

Równolegle Shorter podążał własną ścieżką. W okresie 1964 - 70 nagrał dla firmy Blue Note 11 płyt pod własnym nazwiskiem (na fortepianie przeważnie grał Herbie Hancock). „Night Dreamer”, „JuJu”, „The Soothsayer”, „Speak No Evil”, „The All Seeing Eye”, „Adam’s Apple”, „Super Nova” – albumy te zawierały prawie wyłącznie jego kompozycje. Nagrywał też jako sideman u takich liderów jak Donald Byrd, McCoy Tyner, Freddie Hubbard, Lee Morgan, także z Hancockiem i  Williamsem.

W Kwintecie wytrwał do końca dekady. Pozostał jeszcze w zespole w okresie przejściowym, kiedy powstawały pierwsze płyty elektrycznego Milesa: „In A Silent Way” i „Bitches Brew” (na tej drugiej jest jego kompozycja Sanctuary). W tym czasie zaczął coraz częściej grać na saksofonie sopranowym, żeby się przebić przez ścianę dźwięku. „Wayne – nadszedł czas, żebyś założył własny zespół” – szepnął  mu do ucha Miles. I wtedy zakiełkował pomysł Weather Report.


Weather Report fot. Columbia

Austriacki mag instrumentów klawiszowych Joe Zawinul, mistrz saksofonu Wayne Shorter i czeski wirtuoz kontrabasu Miroslav Vitous utworzyli zespół, który będzie dominować na scenie fusion jazzu przez następne 15 lat. Jego nazwa – Prognoza Pogody – sugerowała, że muzyka będzie zmienna jak pogoda, zmieniała się tylko obsada zespołu. Od początku do końca jego dwoma filarami, głównymi kompozytorami byli co-leaderzy – Zawinul i Shorter. Kolejne płyty wyznaczały kolejne fazy ewolucji tej super-grupy – „Weather Report”, „I Sing The Body Electric”, „Sweetnighter”, „Mysterious Traveler”, „Tale Spinin’”, „Black Market”. Apogeum wyznaczył album „Heavy Weather” z geniuszem gitary basowej Jaco Pastoriusem. Tytuł albumu „Mr. Gone” miał charakter symboliczny, gdyż odzwierciedla malejącą rolę Shortera. W końcu, w połowie lat 80., WR wyczerpał swoją misję i zawiesił działalność. 

W międzyczasie, począwszy od 1977 roku, Wayne współtworzył super-formację V.S.O.P. – okazjonalnie działający akustyczny kwintet alumnów dawnego Kwintetu Milesa Davisa z lat 60. (bez Davisa, którego rolę pełnił Freddie Hubbard). Pojawiał się też z saksofonem na sesjach nagraniowych wielkich gwiazd rocka. Uczestniczył w nagraniu wszystkich dziesięciu płyt Joni Mitchell, wydanych w latach 1977 - 2002, w tym na jej słynnym albumie „Mingus” z 1979 roku. „Kocham Wayne’a Shortera” – napisała po jego śmierci Joni. „Moim zdaniem był największym saksofonistą wszystkich czasów. Miles też tak uważał. Cenię go nawet wyżej niż Coltrane’a i innych saksofonistów, którzy byli bardziej sławni niż Wayne. Naprawdę. Wszystko wokół niego było magią”.

Shorter współpracował również m.in. z Carlosem Santaną i grupą Steely Dan („Aja”). Jeszcze w 1974 roku nagrał pod własnym nazwiskiem album „Native Dancer” z brazylijskim wokalistą Miltonem Nascimento. Rok wcześniej, prawdopodobnie za namową Hancocka, zaczął praktykować buddyzm Nichirena. 


fot. Piotr Klosek

W latach 70. Weather Report było chyba jednym z najbardziej wyczekiwanych u nas zespołów, ale w Polsce nigdy nie wystąpił. Gdy w końcu udało się zaprosić Shortera i Zawinula, obaj muzycy pojawili się na Jazz Jamboree ’85, ale osobno. Magii już nie było. Zawinul grał solo, Shorter ze swoim nowym kwartetem. Tuż przed wyjściem na scenę Sali Kongresowej Wayne dowiedział się o śmierci swojej 14-letniej córki (jej mamą była Ana Maria). Iska cierpiała na uszkodzenie mózgu. 

Kolejna tragedia dotknęła Shortera kilkanaście lat później. W 1996 roku żona Shortera Ana Maria oraz jego kuzynka Dalila Lucien zginęły w katastrofie lotniczej. Były wraz z 230 innymi pasażerami na pokładzie samolotu TWA Flight 800, który rozbił się nad oceanem tuż po starcie z lotniska w Nowym Jorku.

Wydany w 1985 „Atlantis” był jego pierwszą autorską płytą od 10 lat. Album „1+1” z 1997 roku nagrany w duecie z Hancockiem przyniósł Shorterowi nagrodę Grammy za najlepszą kompozycję (Aung San Suu Kyi). Przełom wieku otworzył nowy wielki etap Shortera, który praktycznie trwał przez kolejne dwie dekady do śmierci. Zawiązał się Wayne Shorter Quartet, w którym Danilo Perez grał na fortepianie, John Patitucci na kontrabasie i Brian Blade na perkusji. Jego słynne dawne kompozycje, jak Footprints czy JuJu, grali w taki sposób, że trudno było je rozpoznać. Powstawał też nowy materiał. Podobnie jak niegdyś Kwintet Davisa, Kwartet Shortera charakteryzował się tym, że nigdy nie robił prób. „Jak można próbować coś, co jest nieznane?” – mawiał Shorter. Podczas zapierających dech koncertów, które stawały się czymś w rodzaju misterium, muzycy osiągali niemal telepatyczne porozumienie. 

Wszystkie płyty nagrywane były podczas koncertów na żywo: „Footprints Live” (wyd. 2001), „Beyond The Sound Barrier” (2002 - 2004), „Without A Net” (2013, to jego powrót po 42 latach do wytwórni Blue Note), potrójny album „Emanon” (2018). Na tym ostatnim doszła sesja studyjna 34-osobowej Orpheus Chamber Orchestra. Shorter pisał większe dzieła na obsadę orkiestrową, np. Pegasus. Pod koniec życia nawiązał bliską współpracę z basistką i wokalistką esperanzą spalding, z którą stworzył pełnowymiarową operę „Iphigenia”.

Zdobył w sumie 12 nagród Grammy. Ostatnią w tym roku za najlepsze improwizowane solo jazzowe w utworze Endangered Species na płycie „Live At The Detroit Jazz Festival”, nagranej w kwartecie z esperanzą spalding, argentyńskim pianistą Leo Genovese i perkusistką Terri Lyne Carrington.


Wayne Shorter Quartet w NOSPR Bielska Zadymka 2015 fot. Dorota Koperska

Od wspomnianego Jazz Jamboree 85, gościł w Polsce wielokrotnie, na festiwalach w różnych miastach, najbardziej pamiętnym był chyba jego koncert na Bielskiej Zadymce Jazzowej w 2015 roku, podczas której wystąpił w katowickim NOSPR ze swoim kwartetem, esperanzą spalding jako solistką i Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia pod dyrekcją Clarka Rundella. Zaprezentował wówczas swoją symfoniczną kompozycję Gaia. 

Jedynym znanym mi polskim muzykiem jazzowym, który współpracował z Shorterem, był legendarny kontrabasista Roman „Gucio” Dyląg, który wraz ze skandynawską sekcją rytmiczną współtworzył Wayne Shorter Quartet na festiwalu w Molde w Norwegii w 1966 roku (jest nagranie na YouTube).

Wayne Shorter chętnie udzielał wywiadów, kilka opublikowaliśmy na przestrzeni lat w JAZZ FORUM, ale ostatnio coraz rzadziej mówił o muzyce („Muzyka to tylko kropla w oceanie, którym jest życie człowieka”), posługiwał się swoim tajemniczym kodem, który czasem było trudno rozszyfrować, zabierał rozmówców w nieznane, w rozważania o wszechświecie i sensie życia, zachęcał do pokonywania nieśmiałości („Jazz means I dare you”) i realizacji marzeń.

Enigmatyczny gigant jazzu zmarł po długiej chorobie 2 marca w Los Angeles. Miał 89 lat. Drugiego Wayne’a Shortera nie będzie.

Paweł Brodowski



Zobacz również

Georg Riedel

Legendarny szwedzki kontrabasista i kompozytor zmarł 25 lutego 2024. Więcej >>>

Janusz Nowotarski

Saksofonista, klarnecista, założyciel i lider Playing Family, zmarł 23 lutego 2024. Więcej >>>

Stanisław Zubel

Kontrabasista zespołu Flamingo zmarł 26 stycznia 2024 w Żukowie. Miał 77 lat. Więcej >>>

Dean Brown

Jeden z najwybitniejszych gitarzystów fusion jazzu zmarł 26 stycznia 2024 w Los Angeles. Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu