Urodził się 23 czerwca 1941 roku, zmarł 18 września 2012 roku. Pogrzeb 18 września na gdańskim Srebrzysku nie zgromadził wielu muzyków, choć basista Wiesław Damięcki był jedną z najbardziej znaczących i najbarwniejszych postaci trójmiejskiego środowiska jazzowego w latach 60. XX w.
Wielu muzyków tego pokolenia już nie żyje, inni wyjechali do różnych bliższych czy dalszych krajów (jak np. jeden z najważniejszych współpracowników Damięckiego, wibrafonista Ryszard Kruza – na Węgry), niektórzy stracili kontakt ze środowiskiem. Na cmentarzu pojawili się ci, którzy należeli do pokolenia debiutującego na trójmiejskiej scenie w latach 60., a nawet nieco wcześniej: Edward Rykaczewski (cl), Piotr Nadolski (tp), Bohdan Jopyk (dr), Jan Rejnowicz (p), Przemek Dyakowski (ss). Jak zwykle bywa w takich momentach, uniosły się w powietrze dźwięki Amazing Grace czy When the Saints Go Marchin’ In, a Rykaczewski wzruszająco zapłakał na klarnecie w Petit
Fleur z repertuaru S. Becheta…
Pod każdym względem był Damięcki postacią niebanalną. Debiutował nie jako jazzman, lecz kontrabasista big-beatowej formacji Czerwono-Czarni w roku 1960. Kilkumiesięczna trasa z tym zespołem natchnęła go postanowieniem – od jesieni będę grał jazz i tylko jazz – w Żaku! I w ten sposób rozpoczął wieloletnią współpracę z Kruzą, Jopykiem, W. Nahornym (as, p), M. Królikiewiczem (dr), S. Kearneyem (dr). Przez co najmniej dziesięć lat nie miał konkurencji jako trójmiejski mistrz kontrabasu – jego klasa (zwłaszcza w dziedzinie niebanalnego kontrapunktu) była nie do pobicia, choć na pewno deptał mu po piętach Marek Strobel.
Grał więc Damięcki dużo i często. Z big bandem Jana Tomaszewskiego, w zespole Ala Musiała, sporadycznie z tradycyjnym zespołem Flamingo, przede wszystkim zaś z Kruzą. Na bazie byłych muzyków Czerwono-Czarnych utworzył niebanalny zespół Garsen Group (jazz, ale w pewnym sensie „ułatwiony” przez udział wokalistów; to¬wa¬rzyszył występom Teatru To Tu), z którym w Żaku robił furorę, fani pchali się – dosłownie – drzwiami i oknami. W latach 70. prowadził Voodoo Quartet, grał też w zespole pianisty J. Lisewskiego.
W połowie lat 60. w podziemiach budynku studenckiego klubu Żak w Gdańsku muzycy własnymi rękami odgruzowali kilka pomieszczeń i w ten sposób powstał jedyny w swoim rodzaju klub jazzowy – Piwnica u Kuzynów. Rada Polskiej Federacji Jazzowej uznała ów klub za najlepszy w Polsce w r. 1966. Damięcki był jego mistrzem ceremonii, a bywalcy klubowi mieli obowiązek w ramach „braterstwa w jazzie” zwracać się do siebie wyłącznie słowami „kuzynie – kuzynko”. Wiesław sprawował też funkcję prezesa Gdańskiego Klubu Jazzowego Alikwoty w roku 1966, o czym mało kto już pamięta.
Od roku 1964, gdy pojawił się we Wrocławiu Jazz nad Odrą, Damięcki grał w kolejnych zwycięskich składach z Trójmiasta: 1964 – Kwartet R. Kruzy (I nagroda w kategorii zespołów nowoczesnych), 1965 – Trio W. Nahornego (I miejsce w kategorii modern jazzu), 1966 – Soul Brothers (II miejsce), Trio S. Cieślaka (główna nagroda indywidualna dla lidera-puzonisty), 1967 – Kwintet P. Dyakowskiego (nagroda indywidualna dla skrzypka B. Marhuli), 1968 – zespół P. Nadolskiego i W. Nahornego (III nagroda dla trębacza P. Nadolskiego). Tymczasem wcześniej, bo w 1967 na VI Jazzowy Festiwal Amatorski w Wiedniu pojechało trio Nahornego, z Damięckim i Jopykiem. Damięcki był, można rzec, zagorzałym muzykiem środka, wpatrzonym w Raya Browna. W Wiedniu jednak trio wystąpiło w repertuarze jazzu free, przywożąc stamtąd II nagrodę. I wyróżnienie indywidualne dla basisty. Nagrody wręczał Duke Ellington…
Przedostatnim rozdziałem muzycznego życiorysu Wiesława Damięckiego stały się, trwające przez wiele lat, wyjazdy „za chlebem” do Skandynawii. Dobrze sobie radził z muzyką rozrywkową, ale najbardziej ukochał granie standardów; wizję harmonii danego utworu wyznaczał zawsze on i nie było od tego odwołania. Ostatni rozdział jednak, gdy schorowany nie był już w stanie stać przy kontrabasie, spowodował powrót do jazzu, choć najbardziej w jego życiorysie tradycyjnego. Była to współpraca (w charakterze gitarzysty basowego) z zespołem Detko Band.
Pożegnaliśmy muzyka, który sobie i innym wyznaczał wysokie standardy, który traktował jazz tak, jak na to zasługuje – z miłością i oddaniem.
Stanisław Danielewicz
Zobacz również
Legendarny szwedzki kontrabasista i kompozytor zmarł 25 lutego 2024. Więcej >>>
Saksofonista, klarnecista, założyciel i lider Playing Family, zmarł 23 lutego 2024. Więcej >>>
Kontrabasista zespołu Flamingo zmarł 26 stycznia 2024 w Żukowie. Miał 77 lat. Więcej >>>
Jeden z najwybitniejszych gitarzystów fusion jazzu zmarł 26 stycznia 2024 w Los Angeles. Więcej >>>