Polski król rock and rolla zmarł 21 października 2023 roku po długiej i ciężkiej chorobie.
Rock and roll był w Polsce przyjęty z entuzjazmem przez powojenną młodzież, ale nie przez władzę narzuconą nam przez system pojałtański i czołgi sowieckie. Był dla tej władzy Belzebubem – jak pisał ojciec polskiego rock and rolla Franciszek Walicki. Poprzez powołane przez Franka zespoły: Zygmunta Wicharego z Bogusławem Wyrobkiem i dwa kolorowe zespoły Czerwono-Czarnych i Niebiesko-Czarnych objawiły się najwybitniejsze postacie muzyczne tamtych lat. Czas niestety ucieka, a wieczność czeka…
Odszedł niedawno do wieczności jeden z ostatnich symboli tamtej epoki – Wojciech Kędziora, zwany tak familijnie, a estradowo – Korda. Wielka postać muzyczno-estradowa rodem z Poznania (urodził się 11 marca 1944 roku), gdzie zaczynał jako chłopiec w chórze profesora Stefana Stuligrosza. Choć jego ojciec, artysta Operetki Poznańskiej, widział go w zawodzie geodety, to on jednak dał się porwać nowej muzyce.
Miał silny, lekko ochrypły głos, charakterystyczny sposób frazowania i
artykulacji. Zaczynał od śpiewania standardów jazzowych z zespołem Wicharego.
Trampoliną do kariery był Konkurs Młodych Talentów w Szczecinie w roku 1962, na
którym Wojtek zaśpiewał trzy utwory rockandrollowe: A Mess of Blues i Stuck on
You z repertuaru Elvisa Presleya i Whole
Lotta Shakin’ Goin’ On Jerry’ego Lee Lewisa. W styczniu 1964 roku przyjęty
został do zespołu Niebiesko-Czarni.
Niebiesko-Czarni 1964: Zbigniew Podgajny, Włodzimierz Wander,
Zbigniew Bernolak, Wojciech Korda, Andrzej Nebeski, Janusz Popławski
Choć zaczynał od fascynacji Elvisem
Presleyem, to wzorem dla niego stali się potem Beatlesi, Tom Jones, Jimi
Hendrix, Wilson Pickett, James Brown, ale też zagrały w nim nuty polskiej
muzyki ludowej. Hej bystra woda, Płynie
Wisła, płynie; Hej tam w dolinie czy Ondraszek
dzięki niemu znalazły swe miejsce w polskim rock and rollu. W początkowym
okresie głównym wokalistą N-C był Czesław Niemen. Łączyła ich przyjaźń i
podobne fascynacje. Śpiewali razem przeboje Beatlesów: Twist and Shout i A Hard
Day’s Night, śpiewali piosenki rosyjskie Kałakolczik, Bradiaga. Wojtek wspomagał Czesława w jego utworach: Czas jak rzeka, Ciuciubabka, Nie bądź taki
Beatles.
Niebiesko-Czarni 1966: Krzysztof Wiśniarowski, Tadeusz Głuchowski,
Zbigniew Podgajny, Janusz Popławski i Wojciech Korda
fot. Marek Karewicz
Po odejściu Czesława z zespołu Wojtek stał się frontmanem N-C. Jego największymi przebojami były: Powiedzcie jej, Niedziela będzie dla nas, Adagio Cantabile, Andrea Doria, Na betonie kwiaty nie rosną, Ty i ja i noc. Brał udział w nagraniu wszystkich dużych płyt N-C, m.in. „Niebiesko-Czarni”, „Alarm”, „Mamy dla was kwiaty”, „Twarze”.
Uczestniczył w takich eksperymentach estradowo-muzycznych jak rock-opera „Naga” czy seria koncertów o inscenizacjach psychodelicznych. Zwiedził też kawał muzycznego świata, występował w wielu krajach europejskich, w ZSRR, Kanadzie, USA.
Z Niebiesko-Czarnymi był do końca, czyli do 1976 roku wraz ze swoją małżonką
Adą Rusowicz. Potem tworzyli duet Ada-Korda i Horda – w życiu i na scenie.
Błyszczeli razem na słynnym koncercie dinozaurów polskiego rocka w Operze
Leśnej w Sopocie – Old Rock Meeting w 1987 roku. Ich karierę przerwała niestety
tragiczna śmierć Ady w wypadku samochodowym 1 stycznia 1991 roku. Wojtek cudem
ocalał. A teraz, 27 października 2023 roku, Wojtek Korda podążył za nią do
wieczności.
Ada Rusowicz i Wojciech Korda fot. Jerzy Plonski
Takimi słowami przyszło mi pożegnać Wojtka na poznańskim
cmentarzu Miłostowo:
Drogi, Kochany Wojtku!
Żegnamy Ciebie jako człowieka spełnionej misji naszego powojennego pokolenia.
Urodziliśmy się w bezwolnym kraju. Była to niby Polska, lecz jaka Polska? I
tylko nadzieje w ludziach swe niosła. Jednym z tych ludzi byłeś TY.
Tamta szara, bezbarwna, smutna, a jednak Po-ska. I wtedy pokolenie, którego
byłeś i pozostaniesz wojującym przedstawicielem znalazło swoją wolność w
muzyce.
Zaczynałeś jako grzeczny, utalentowany po ojcu chłopiec w chórze śp. profesora
Stefana Stuligrosza, by w krótkim czasie znaleźć się w świecie muzycznym zwanym
w Polsce big-beatem, a tak naprawdę wszechogarniającym cały świat rock and
rollem. To była muzyka, która miała zmienić świat i zmieniła.
Twój pierwszy, wielki przebój Niedziela będzie dla nas sprowadzał się do walki
– chociaż o tę symboliczną niedzielę wolności. Wymieniał trudy dnia
codziennego, ale chociaż niedzielę zostawiał dla nas. Niedziela była symbolem
wolności! „Ale za to niedziela, ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas”!
– śpiewałeś radośnie, a z Tobą cała Polska!
Już w latach 60. byłeś gwiazdą nowego, współczesnego formatu. Twój świat był niebiesko-czarny, bo z tym zespołem związałeś swój los. I jak pomyślę, że śpiewasz już tam na wysokościach z Cześkiem Niemenem czy Krzysiem Klenczonem, przechodzą mnie ciarki wspomnień!
Długa jest lista nieobecnych już kolegów z zespołu Niebiesko-Czarni. Ale Ty już jesteś tam z nimi. I Franek Walicki już tam z pewnością obmyśla niebiańską koncepcję Niebiesko-Czarnych.
I jest tam z Tobą też Twoja pierwsza małżonka, śpiewająca z Tobą – Ada
Rusowicz, przy boku której za chwilę zostaniesz złożony w grobie. Twój świat
był niebiesko-czarny i jest jakimś zrządzeniem losu, że Twoje ostatnie nagranie
zrealizowane w 2014 roku nosi tytuł „Mój świat niebiesko-czarny”. Zaśpiewałeś i
śpiewasz do dziś:
To był mój świat niebiesko-czarny,
mój świat szalonych lat.
Mój świat niebiesko-czarny,
mój świat tak jak mój cień
ze mną jest i trwa.
Rock and rolla powiał wiatr,
dmuchnął w skrzydła nam,
rozbudził marzeń świat,
wolny świat.
Gdy muzyka była chlebem, a głodem był jej brak,
niedziela była dla nas...
Teraz wszystkie niedziele Wojtku są Twoje!
A Twój świat pozostaje niebiesko-czarny! Ostatnie Twoje lata nie były łatwe. Zahartowany w estradowych bojach, stoczyłeś porywającą walkę o życie. O każdą jego minutę, o każdy dzień, o każdy rok.
A w tym towarzyszyła Ci Twoja wspaniała małżonka Aldona. Walczyła o Twoje życie jak oszalała. Dzięki niej przeżyłeś największe gwiazdy tamtych lat. Podziękowania za pomoc też dla Polskiej Fundacji Muzycznej i wszystkich ludzi dobrej woli, którzy nieśli wsparcie w tej nierównej walce.
Wojtku! Odprowadzamy Ciebie jakbyśmy odprowadzali naszą młodość!
Non omnis moriar! Nie wszystko umiera, gdy odchodzi tak wspaniały artysta i
przyjaciel. Do zobaczenia, Wojtku!
Andrzej Kosmala
Zobacz również
Amerykańsko-polski gitarzysta jazzowy zmarł w Krakowie 13 lipca 2024 roku. Więcej >>>
Tłumaczka, dziennikarka jazzowa, prelegentka, zmarła 6 lipca 2024 roku w Schwäbisch Hall w Niemczech Więcej >>>
Młodsza siostra Zbigniewa Seiferta zmarła w Krakowie 5 lipca 2024 roku. Więcej >>>
Weteran jazzu tradycyjnego, bandżysta, gitarzysta i wokalista, zmarł 23 czerwca 2024 roku. Więcej >>>