Wywiady

fot. Joanna Stoga

Opublikowano w JAZZ FORUM 10-11/2015

Piotr Turkiewicz: Jazztopadowe Forum 2015

Piotr Bartyś


12 edycja Jazztopadu odbywać się będzie w tym roku we Wrocławiu od 21 do 29 listopada. Do tej pory wystąpili na tym festiwalu m.in. Wayne Shorter, Gary Peacock, Wadada Leo Smith, William Parker, Kenny Wheeler, Manu Katché, Sonny Rollins, John Surman, Marc Copland, Uri Cane. ECM wydał zarejestrowany na wrocławskim festiwalu występ Terje Rypdala, Blue Note opublikował nagrania na żywo Charlesa Loyda, a w sierpniu tego roku ukazał się album Williama Parkera. Też jazztopadowy.

O programie tegorocznej edycji rozmawiamy z jego dyrektorem artystycznym festiwalu, Piotrem Turkiewiczem.

– Podejrzewam, że pierwszy koncert wzbudza w tobie silne emocje…

– Kenny Wheeler był pierwszym artystą, którego zapraszałem na Jazztopad siedem lat temu. Zmarł w ubiegłym roku i dlatego teraz chciałem poświęcić mu wieczór. Organizuję ten projekt wspólnie z London Jazz Festival. Wystąpią m.in. Dave Holland, Evan Parker, Norma Winstone i Gwilym Simcock w różnych konfiguracjach. To będzie taki przegląd muzyki Wheelera. Będą jego kompozycje wokalne, na kwintet jazzowy, na kwartet smyczkowy. Á propos! Zamówiłem u niego przed siedmioma laty na wrocławski występ dwa kwartety smyczkowe, ale Wheeler wówczas się rozchorował, koncert się nie odbył i ten materiał nigdy nie został wykonany. Staram się odnaleźć nuty i włączyć te dwie kompozycje w program wieczoru.

– Tego samego dnia Paul Rogers…

– …wirtuoz kontrabasu 7-strunowego, niesamowity muzyk. Przyjedzie z triem Whahay i gośćmi, wystąpi w Sali Czerwonej.

– Utwory premierowe, zamawiane przez ciebie specjalnie na Jazztopad, to jeden z najważniejszych wyróżników wrocławskiej imprezy.

– Zaplanowaliśmy w tym roku pięć wydarzeń premierowych i one będą osią festiwalu. Z roku na rok tych premier jest coraz więcej, procentują poprzednie edycje festiwalu i to, że nasze koncerty wydały takie wytwórnie, jak Blue Note czy ECM.

Mark Feldman, jeden z najciekawszych improwizujących skrzypków, przyjeżdża ze swoją żoną, genialną pianistką, Sylvie Courvoisier. Po Eriku Friedlanderze, Williamie Parkerze, czy Nacie Wooleyu to kontynuacja obecności awangardowej sceny jazzowej z dolnego Manhattanu, którą już u nas gościliśmy. Pierwsza część koncertu to duet, na drugą Feldman napisał premierowy utwór, który wykona wspólnie z muzykami z formacji Lutosławski Quartet.

Kolejnym artystą, na którego występ bardzo się cieszę, bo chciałem go od wielu lat zaprosić i przekonać, żeby przyjechał z nowym dziełem, jest legenda awangardy Anthony Braxton. Przyjedzie z zupełnie nowym projektem na dwie harfy, tubę i inne instrumenty. Następny koncert to podwójna premiera. Triloka Gurtu od dawna chciałem połączyć z naszym multiinstrumentalistą, klarnecistą Wacławem Zimpelem. Trio uzupełnia Maallem Mokhtar Gania, marokański mistrz gimbri. To też, oczywiście, premiera. A w pierwszej części tego wieczoru wystąpi Szwed Anders Jormin, znaczący artysta ECM, którego też od lat chciałem zaprosić. On z kolei stworzył dużą rzecz, bo skomponował utwór na chór, orkiestrę symfoniczną i kontrabas. Zainteresował się już tym Manfred Eicher i ma być z tego kolejne wydawnictwo na CD zarejestrowane na żywo podczas Jazztopadu.

Wacław Zimpel wystąpi również na osobnym koncercie ze swoim kwintetem Saagara i na tę okazję pisze premierowe kompozycje.

– Zależy ci zawsze na tym, żeby wizyta we Wrocławiu była dla gwiazdy czymś więcej niż kolejnym z szeregu koncertów granych na trasie. Żeby chciała tu trochę pobyć, poczuć atmosferę miasta, poprowadzić warsztaty. Jak jest w tym roku?

– Feldman i Courvoisier będą prawie tydzień, podobnie Jormin. Trilok Gurtu zostanie przez cztery dni. Projekt Kenny’ego Wheelera zakłada w sumie trzydniową obecność artystów we Wrocławiu. Będą przygotowywali się do koncertów i poprowadzą warsztaty. Uważam, że to jest dobre też dla lokalnych muzyków. Jest czas, żeby się spotkać, porozmawiać, zagrać jam session. Ta sytuacja generuje też inny rodzaj energii dla publiczności. Jeżeli ktoś najpierw dwa lata pisze coś specjalnie na ten wieczór, a potem jest tu pięć dni podczas prób, to na estradzie jest wyjątkowa magia.

– Tradycją Jazztopadu są występy zaczynających dopiero swoją karierę muzyków z Europy, których wypatrzyłeś jeżdżąc na różne festiwale.

PT: Poniedziałek i wtorek to trzy takie występy. Z Portugalii przyjeżdża genialna trębaczka Susana Santos Silva, u nas jeszcze zupełnie nieznana. Ze Słowenii pianistka Kaja Draksler, fenomenalna improwizatorka. A owocem moich zainteresowań sceną francuską jest przyjazd duetu Donkey Monkey (perkusja, fortepian i elektronika). Mocna awangarda, ale bardzo ciekawie podana. Pojawi się ponadto Red Trio z Portugalii, które wystąpi wspólnie z Piotrkiem Damasiewiczem i Gerardem Lebikiem. Oczywiście, tradycyjnie odbędą się także projekcje filmów, koncerty w mieszkaniach i ciemnościach. Finał festiwalu uświetni Abdullah Ibrahim, który jako kolejna legenda przyjedzie do Wrocławia po raz pierwszy!

– Dwa koncerty to polski showcase. Czytałem wywiad z Maćkiem Obarą, który mówił, że dzięki takiej prezentacji ruszył w świat.

PT: Po raz trzeci zapraszamy do nas około dwudziestu dyrektorów festiwali jazzowych z całego świata. I to przynosi efekty. Maciek Obara i Marcin Masecki otrzymali propozycje koncertów po showcasie. W Polsce mamy się czym pochwalić. Jest dobrze. A znajomość polskiego jazzu do niedawna nie wykraczała poza Stańkę. Potem długo nie było nic. Czasami jeszcze Możdżer.

– Jazztopad jest aktywny cały rok.

PT: I to jest dla mnie niezwykle ważne. Po pierwsze, organizujemy Melting Pot, laboratorium improwizacji, w ramach którego co trzy miesiące we Wrocławiu spotykają się artyści z pięciu europejskich krajów. Po drugie, od czterech lat robimy zagraniczne edycje naszego festiwalu pod hasłem „Jazztopad Presents”. Byliśmy już w Korei Południowej, Japonii i Turcji. W czerwcu tego roku odbyły się koncerty w Nowym Jorku i Kanadzie. W przyszłym roku wracamy na kilka dni do Nowego Jorku.

– Rozmawiamy w świeżo oddanym do użytku budynku Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu, który przez lata był wyczekiwaną siedzibą Jazz­topadu. Tegoroczna edycja wreszcie odbywa się tutaj. Jak zmieniło się twoje podejście do przygotowania programu imprezy, kiedy wiedziałeś, że jej miejscem będzie nowa siedziba?

– Przede wszystkim mamy w końcu idealne warunki do robienia koncertów. Zapraszając artystów, nie muszę się zastanawiać, czy projekt nie jest zbyt rozbudowany i czy publiczność nie usłyszy jednej trzeciej tego, co zostanie zagrane, bo resztę dźwięków zabije zła akustyka. To z jednej strony. Przechodzimy z sali, która miała do 450 miejsc, do takiej, która ma miejsc 1820. Mogę zapraszać artystów, na których wprawdzie nie mam pieniędzy w budżecie, ale wiem, że dzięki wpływom z biletów koszt koncertu się zwróci. Przy okazji, dzięki większej sali część biletów będzie trochę tańsza niż do tej pory.

Z drugiej strony jednak pamiętam, że musimy sprzedać prawie dwa tysiące biletów. Największym wyzwaniem jest trzymanie się kierunku programowego i estetycznego, a jednocześnie sprofilowanie koncertów w dużej sali tak, aby miały potencjał sprzedażowy. Ja od prawie 8 lat staram się klarownie wyznaczać linię programową festiwalu, mam sprecyzowaną wizję tego, co na nim być powinno, a co – nie.

Plan jest taki, żeby zaistnieć w całej przestrzeni Forum. Chciałbym, żeby ktoś, kto będzie wchodził do tego budynku, poczuł, że on żyje festiwalem. Nie będziemy się zamykać w poszczególnych salach. Przed samymi koncertami będą się odbywać spotkania z artystami, zorganizujemy też działania edukacyjne, warsztatowe na różnych poziomach budynku. Jeden z projektów będzie realizowany w holu głównym – mam tu na myśli kolejną odsłonę Melting Pot.

Duża sala ma niewiarygodne możliwości technologiczne i akustyczne. Podczas niektórych koncertów będę chciał wykorzystać komory akustyczne, które są przestrzenią otaczającą salę. Niektórzy muzycy będą grać właśnie w tych komorach. Ale nie rezygnujemy też z koncertów w mieszkaniach prywatnych. Na dobre bowiem wpisały się one w tradycję festiwalu. Zależy nam przy tym na przeniesieniu domowego mikroklimatu do nowego wnętrza. W końcu to nowy dom
Jaz­ztopadu.

Muszę jeszcze dodać, że już teraz przygotowujemy się do dużej konferencji jazzowej, która odbędzie się we wrześniu przyszłego roku. European Jazz Conference to największa tego typu impreza na kontynencie. Przyjedzie około 300 dyrektorów festiwali i też, oczywiście, będzie miał miejsce wielki showcase jazzowy. A zarząd tej organizacji zawita już w tym roku na Jazztopad. I będą słuchali polskiego jazzu.

Rozmawiał: Piotr Bartyś



Zobacz również

Artur Dutkiewicz: Okno na nieskończoność

Ambasador polskiego jazzu na świecie, szczodrze dzieli się medytacyjną trasą koncertową, zapraszając do szczególnego przeżywania… Więcej >>>

Theo Croker: Świat się zmienia

Dorastał w domu, w którym jazz rozpalał emocje w takim samym stopniu, jak dyskusje… Więcej >>>

Irek Dudek – 40 lat minęło

8 października w katowickim Spodku odbędzie się 40. edycja Rawy Blues. Z Ireneuszem Dudkiem,… Więcej >>>

Dominik Strycharski: nie boję się żadnej sytuacji

Kompozytor, eksperymentator, autor jedynej na świecie jazzowej płyty solowej na flet prosty Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu