Festiwale
Kwintet Harrella
fot. Krystian Brodacki

Arykuł opublikowany
w Jazz Forum 10-11/2012

Ravenna 2012

Krystian Brodacki


Ravenna (16-18.7.2012)

Nie ustaje zainteresowanie jazzmanów Jimim Hendriksem, czego kolejnym dowodem jest program przygotowany przez włoski kwartet Quintorigo (saksofon tenorowy, kontrabas, wiolonczela i skrzypce). Na dziedzińcu twierdzy Rocca Brancaleone w Ravennie Quintorigo wystąpił z dokooptowanym czarnoskórym Włochem (sic!) Morisem Pradellą, który z dobrym skutkiem starał się śpiewać w stylu Hendriksa. Zresztą generalną koncepcją zespołu wydaje się być granie możliwie blisko oryginału, unikając eksperymentów. Wykonano m. in. Purple Haze, Foxy Lady i Up >From the Sky. Uderzający efekt á la przesterowana gitara Jimiego uzyskał na wiolonczeli granej smykiem Gionata Costa. Płyta „Quintorigo – Tribute To Jimi Hendrix” spodziewana jest w sierpniu.

Tegoż wieczoru z neapolitańskim Solis String Quartet i swym partnerem muzycznym od zawsze gitarzystą Gilem Dorem zaśpiewała pięknie izraelska wokalistka Noa. Dlaczego kwartet z Neapolu? Bo Achinoam Nini (prawdziwe imię i nazwisko artystki) ogarnięta podziwem dla piękna pieśni i piosenek spod Wezuwiusza, nagrała niedawno z Solisem płytę pod dowcipnym tytułem „Noapolis”, gdzie w dialekcie neapolitańskim wykonuje tak nieśmiertelne utwory, jak I’ te vurria vasa’, Tammuriata nera, czy Torna a Surriento (za interpretację tej pieśni Noa otrzymała wysoką włoską nagrodę z rąk prezydenta Republiki). Poza repertuarem neapolitańskim Noa zaprezentowała swoje oraz Dora kompozycje, przeważnie z jej pierwszej płyty autorskiej „Noa” z 1994 r., jak I Don’t Know, Child of Man i Mishaela, akompaniując sobie na kongach.

Wieczór drugi należał do Brada Mehldaua (z Larrym Grenadierem i Jeffem Ballardem). Tu znów wyrażę podobną opinię, jak o Douglasie. Mehldau jest artystą niewątpliwie zdolnym, ale przecenianym, przereklamowanym. Działa na świecie wielu pianistów jazzowych, nie tylko amerykańskich, którzy mu dorównują, a może go przewyższają. Jednak to jego „sztuka grania w trio” stawiana jest na najwyższy piedestał. Tak, zgoda, jego Trio gra wysmakowaną, wysublimowaną muzykę, mamy tu z pewnością wysokiej klasy jazzową interakcję, są ciekawe kompozycje i harmonie, ale czy rzeczywiście Mehldau przetarł jakieś nowe szlaki? Czy jest „najlepszy”? Porównuje się go często do Billa Evansa i jego sztuki gry w trio. Zgoda. To jest pewna kontynuacja, choć – tak jak to zarzucano kiedyś Evansowi – muzyka Brada niezbyt swinguje. Ale czy Miles Davis, gdyby żył, zaprosiłby Mehldaua do współpracy, tak jak to uczynił z Evansem? Odpowiedź pozostawiam Czytelnikom.

Co Brad grał w Ravennie? Przykładowo: Cheryl Charlie’ego Parkera, Alone Together Schwartza, And I Love Her Lennona-McCartneya i własną Middle Game.

Muzyczną kulminacją festiwalu był dla mnie koncert Toma Harrella. Tajemnicza to postać – wiadomo, że jest chory na schizofrenię, że granie muzyki jest jednym z lekarstw, które pozwalają mu nie poddawać się chorobie (ma w dorobku 29 płyt autorskich!), że rozmowa z nim bywa trudna. Ale udziela wywiadów, uczestniczy też w warsztatach muzycznych jako wykładowca. W czasie koncertu w Ravennie, gdy improwizował któryś z członków jego Kwintetu, Harrell drobnymi kroczkami, jakby z wysiłkiem, oddalał się na lewy lub prawy skraj ogromnej estrady i tam trwał nieruchomo z opuszczoną głową, wyglądając jak zjawa. Kiedy jednak przytykał ustnik trąbki lub skrzydłówki do ust, następowało prze¬istoczenie – grał wspaniale, z ogromnym smakiem, swingująco, jakby w tym momencie choroba traciła władzę nad nim.

Przedstawił własne kompozycje, z których dwie szczególnie mnie urzekły: Let the Children Play z płyty „Roman Nights” (2010) i Journey to the Stars z najnowszej płyty „Number Five”. Barwa jego trąbki czy fluegelhornu, klarowna i piękna zapada gdzieś głęboko w serce, a melodie jego kompozycji pamięta się po zakończeniu koncertu. Improwizacje wciągają – chce się za nimi podążać, aby dotrzeć do nieznanych krain, do których zło nie ma dostępu. Może trochę zbyt emfatycznie opisuję moje wrażenia, ale przy muzyce Harrella i jego zespołu (Wayne Escoffery - saksofon tenorowy, Danny Gissert - fortepiany akustyczny i Fendera, Ugonna Okegwo - kontrabas i Adam Cruz - perkusja) czułem się po prostu bardzo dobrze. Oto wielka „Art of Quintet”!

Czekam teraz niecierpliwie na jesień, bo wtedy Harrell przedstawi swą muzykę na trąbkę i zespół kameralny, jaką już przygotowuje – w hołdzie Debussy’emu i Ravelowi. Nie wątpię, że będzie to uczta!


Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu