Festiwale
Yasmin Levy

Skrzyżowanie Kultur 2008

Marek Garztecki i Henryk Kotowski


No i pozamiatał – stwierdził stojący za mną jakiś młody człowiek po trzecim, końcowym bisie Renauda Garcii-Fonsa. Występ zespołu tego fantastycznego basisty był bez wątpienia najmocniejszym akcentem muzycznej części 4. Festiwalu Warszawskiego „Skrzyżowanie kultur”. Trzeba bowiem zaznaczyć, że impreza ta ma charakter multimedialny, gdzie obok produkcji muzycznych równie istotną jej częścią jest przegląd filmów – w tym roku poświęcony młodej kinematografii austriackiej – oraz awangardowych spektakli teatralnych, jak też wystawa obrazów,
warsztaty muzyczne i spotkania dyskusyjne. Omówienie pozostałych dyscyplin pozostawmy innym publikacjom specjalistycznym, a my skoncentrujemy się na naszej, czyli muzycznej działce, zachowując chronologię występów.

13 września, Filharmonia Narodowa
Inaugurujący festiwal koncert Tanga Świata był koprodukcją węgierskiego skrzypka Roby Lakatosa, polskiego kwintetu Tangata i orkiestry kameralnej Filharmonii Narodowej. Moda na tango drugiej fali panowała w Zachodniej Europie jakieś 10 lat temu. Do Polski, jak to z modami bywa, przyszła ze zwykłym opóźnieniem. Sala Filharmonii była więc absolutnie wypełniona, a sporo osób zostało przed budynkiem bez biletu.

Moje pierwsze wrażenie to ogromny kontrast pomiędzy elegancką salą koncertową, wraz z elegancką publicznością, a portowymi dzielnicami Buenos Aires i Montevideo, które odwiedziłem kilkanaście lat temu, a gdzie tango powstało sto lat temu. To była muzyka szemrana i do tej pory średnia klasa porteños (mieszkańców Buenos Aires) tango za taką uważa. Dziś jest ono bardziej popularne poza Argentyną i stąd z 14 utworów w programie koncertu tylko dwa pochodziły z tego kraju. Pierwszy, legendarnego Carlosa Gardela, na którego grobie, 70 lat po jego śmierci, do dnia dzisiejszego wielbicielki składają kwiaty, to Volver, klasyk pierwszej fali popularności tanga okresu międzywojennego.

Drugie argentyńskie tango to Chiquillin de Bachin autorstwa Astora Piazzolli. To właśnie Piazzolla odnowił zainteresowanie tangiem w latach 80. Pozostałe utwory to tanga pochodzenia rosyjskiego, fińskiego, greckiego, a nawet tureckiego. Nie zabrakło oczywiście przebojów autorstwa Petersburskiego takich jak To ostatnia niedziela  i Tango Milonga.
Większość aranżacji sygnował Krzysztof Herdzin, muzyk bardzo ostatnio w tej sferze produktywny. Dwudziestoosobowa orkiestra kameralna, Tangata Quintet i Roby Lakatos – wirtuoz skrzypcowy romskiego pochodzenia – to recepta na klasyczny podkład do hollywoodzkich filmów lat 60., takie też wrażenie zrobił cały koncert. Zabrakło pasji i atmosfery prawdziwego tanga. Nie tego spodziewałem się ze skrzyżowania kultur, ale ważne, że publiczności się podobało.

Trudno mi jednak przejść do porządku dziennego nad bzdurami w programie tego koncertu, którego autor pisze o afrykańskich niewolnikach na ulicach Buenos Aires, którzy z flamenco i habanery mieli ponoć stworzyć tango. W Argentynie afrykańskich niewolników były śladowe ilości, bo nie było w tym kraju gospodarki plantacyjnej, zaś tango stworzyli imigranci-klezmerzy ze Wschodniej Europy.

14 września, namiot pod Pałacem Kultury
Występ Zespołu Solistów Chińskiej Orkiestry Radiowej był dla mnie najbardziej egzotyczną częścią festiwalu. Chińska kuchnia dotarła wszędzie, ale muzyka jest albo niedocenianiana w Europie albo Chińczycy trzymają ją do „użytku wewnętrznego”, czyli dla siebie. Kilkunastoosobowy zespół zaprezentował potpourri utworów tradycyjnych i inspirowanych przez muzykę z innych kontynentów. Tradycyjnie w muzyce chińskiej słychać imitacje śpiewu ptaków i szumu potoków, odgłosów zwierząt lub zjawisk atmosferycznych. Chińscy muzycy zaprezentowali też kilka kompozycji o skocznych melodiach, o wyraźnie ludowej, ale europejskiej proweniencji, zaś jeden z utworów stanowił oczywistą imitację duetu afrykańskiej kory i bębenka.

Tym razem organizatorzy nie dostarczyli nawet szczątkowej informacji w postaci drukowanego programu – ani słowa o instrumentach, muzykach, symbolice, skalach tonalnych, ani pochodzeniu poszczególnych utworów.

Drugi z występujących, korsykański zespół I Muvrini na wstępie wykonał kilka tradycyjnych polifonicznych pieśni a cappella. Bardzo szybko wywołane nimi wrażenie zostało jednak zepsute przez banalne piosenki ze świata muzyki rozrywkowej z akompaniamentem gitary, fortepianu, perkusji i syntezatora.

15 września, namiot pod Pałacem Kultury
Trzy młode, sympatyczne dziewczyny z południowo-wschodnich Włoch występujące po prostu jako Tercet Wokalny z Salento dały przykład śpiewanych, choć brzmiących raczej jak krzyczanych, komentarzy codziennego życia wiejskiego. Przykład ludowej muzyki w najbardziej podstawowej formie.

Savinna Yannatou z zespołem Primavera en Salonica, dała najlepszy, w moim odczuciu, koncert pierwszych czterech dni festiwalu, ale przyznaję, że mam słabość do muzyki wschodniego Morza Śródziemnego. Greczynka pochodzenia sefardyjskiego, z solidnym wykształceniem muzycznym, chłonąca to, co najlepsze od Kaukazu do północnej Afryki, tworząca własną muzykę i odtwarzająca wiekowe utwory to jakby symbol tego, co potrzeba dziś ludom tego rejonu, ale nie tylko im. Koegzystencja i respekt dla innych, potwierdzenie, że w każdej kulturze są perły i nikt nie jest najlepszy.

16 września, namiot pod Pałacem Kultury
Trudno mi ocenić walory utworów klasycznej muzyki arabskiej, bo są to opowiadania z podkładem instrumentalnym, dla europejskiego ucha często dość monotonne. Takie też  były produkcje arabskiego skrzypka Nidaa Abou Mrad i zespołu Naguila. Irytuje mnie też przekonanie Arabów, że jest to najlepsza i najważniejsza muzyka na świecie, co uważam za jeden z wielu przykładów muzułmańskiej nietolerancji.

Bliskowschodnia tradycja muzyczna może jednak też owocowac bardzo zróżnicowaną, dynamiczną muzyką, o czym przekonał mnie Burhan Öcal & Oriental Ensemble. Lider - turecki perkusista grywał w formacjach jazzowych i to wywarło wpływ na jego interpretację muzyki bałkańskiej i tureckiej. W rezultacie muzyka ta, o tradycyjnym bliskowschodnim składzie instrumentów, może brzmieć też atrakcyjnie dla nieortodoksyjnej publiczności. Publiczność rozgrzała się pomimo niskich temperatur panujących w Warszawie w tym czasie.

Henryk Kotowski




17 września, namiot pod Pałacem Kultury

Cygańska rewia pod nazwą The Gypsy Kings and Queens to projekt kilku berlińskich miłośników muzyki cygańskiej, którym udało się już wprowadzić na europejskie estrady rumuńską orkiestrę dętą Fanfare Ciocarlia i utworzyć nieźle prosperującą firmę Asphalt Tango zajmującą się nagrywaniem i promowaniem tego typu muzyki. Rumuńscy muzycy z Fanfary stanowili podstawę koncertu, występując zarówno sami, jak też w roli akompaniatorów romskich gwiazd, głównie wokalnych – jak słynna Esma Radżepowa – ze wschodu i południa Europy. Jako bonus przedefilowali też następnego dnia po kilku głównych ulicach Warszawy, zbierając rzucane im z okien pieniądze.

18 września, namiot pod Pałacem Kultury
Jak sama nazwa wskazuje, Fono Folk Band to „zespół domowy” węgierskiej wytwórni płytowej specjalizującej się w korzennej muzyce ludowej. Zaprezentował on skoczną, wesołą muzyczkę, ale – tak jak potańcówka w wiejskiej remizie – obliczoną głównie na amatorów. Jeszcze węższy krąg stanowią twórcy muzyki ladino, śpiewanej w ginącym już, prastarym języku Żydów sefardyjskich. Jej odbiorcy mogą jednak już wkrótce stanowić całkiem pokaźną grupę, a to za sprawą urodziwej Yasmin Levy. Izraelska wokalistka zaprezentowała w Warszawie niesłychanie atrakcyjny program łączący ladino z elementami flamenco, czyli  ognisty temperament z rzewną nutą melancholii.

19 września, namiot pod Pałacem Kultury
Muzyka fado dość niespodziewanie zyskała sobie w Polsce wystarczającą liczbę miłośników, by jej gwiazdy były w stanie wypełnić największą nawet stołeczną salę. Tym razem zabrakło wykonawcy pierwszej, a nawet drugiej ligi fado, z powodu choroby zapowiedzianej Raquel Tavares. Zastępujący ją młody wokalista Marco Oliveira błysnął jednak wysoką kulturą wokalną, a towarzyszący mu dwaj muzycy znakomitym rzemiosłem.

To ostatnie Renaud Garcia-Fons opanował w stopniu niemal niewiarygodnym. Wystukiwanie melo-rytmu smyczkiem, jednoczesna gra arco prawą ręką i pizzicato lewą oraz cała gama efektów, jakie wydobywa on ze swego pięciostrunnego instrumentu, czynią go bowiem jednym z najciekawszych żyjących kontrabasistów. Garcia-Fons z wyraźną satysfakcją demonstruje swą niezwykłą wirtuozerię, ale nawet najbardziej karkołomne jej popisy podporządkowane są z żelazną konsekwencją logice tworzonej muzyki. Ta zaś jest na tyle indywidualna, że można co najwyżej określić ją poprzez wyliczenie jej elementów składowych, jako ethno-flamenco-jazz.

20 września, namiot pod Pałacem Kultury
Kilka utworów Ti Coca & Wanga Neges, wykonawców haitańskiej wersji merengue, można z przyjemnością posłuchać na płycie-składance. Na koncercie identyczne aranżacje ich przydługawych numerów wymiotły mnie – i nie tylko mnie – po jakimś czasie z sali. Na szczęście w drugiej części koncertu marokańscy mistrzowie transowej muzyki Gnawa dostarczyli wrażeń z naddatkiem. Wysokie, hipnotyczne głosy podbudowane grą sintiru – afrykańskiego instrumentu strunowego strojonego tak nisko, że brzmiącego czasem jak gitara basowa – mają za zadanie wywoływanie religijnej ekstazy, warszawska publiczność przyjęła ją ekstatycznie.

21 września, namiot pod Pałacem Kultury
Członkowie rumuńsko-mołdawskiego zespołu Zurgo dysponują znaczną wiedzą etnomuzykologiczną czemu dawali upust w wyczerpujących komentarzach. Ich muzyka wydawała mi się jednak tak podobna do tej, jaką już usłyszeliśmy w wykonaniu Fono Folk Band, że chwilami miałem wrażenie, iż oba koncerty zagrał ten sam zespół.

Kończący ten dzień i cały festiwal występ Dhoad Gypsy, indyjskich Cyganów z Radżastanu zamknął imprezę logiczną klamrą. Oceniając bowiem cały festiwal z dystansu widać, że w tym roku zupełnie zdominowały go akcenty cygańskie. Na szczęście akurat Dhoad Gypsy reprezentowali to, co w muzyce Romów może pociągać najbardziej – spontaniczne muzykowanie, często z elementami improwizacji oraz bogactwo tak rytmów, jak i ornamentacji melodycznych.

Marek Garztecki


Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu