Festiwale
Didier Lockwood, Bireli Lagrene i Richard Galliano
fot. Piotr Kłosek

Starzy i Młodzi, czyli jazz w Krakowie 2010

Bogdan Chmura


Tegoroczną, 16 już edycję festiwalu, który odbył się między 26 a 29 kwietnia, zainaugurował występ zespołu perkusisty Jacka Kochana. W składzie jego formacji znaleźli się zarówno „starzy” (szwedzki tenorzysta Karl-Martin Almqvist), jak i młodzi: basista Andrzej Święs i pianista Dominik Wania; sam lider, wiecznie młody, choć działający na scenie już od 30 lat, sytuował się gdzieś pośrodku. Muzycy wykonali utwory Kochana, pochodzące z jego dawniejszych i nowszych albumów, a muzyka była trzymana w konwencji akustycznego jazzu środka z lekkimi odjazdami w stronę free. Almqvist, grający po raz pierwszy w Polsce, okazał się sprawnym i uniwersalnym muzykiem,
nawiązującym subtelnie do stylistyki wczesnego Coltrane’a i Shortera. Bardzo podobała mi się gra sekcji, z opanowaną postawą Święsa, obłędnymi solówkami Wani oraz – działającym nieco z boku, ale trzymającym zespół pod kontrolą – liderem.

Na pewno najważniejszym wydarzeniem całej imprezy był koncert tria Galliano-Lockwood-Lagrene, który odbył się w Filharmonii Krakowskiej i zgromadził nadkomplet słuchaczy. Artyści zaprezentowali projekt, który powstał na zamówienie paryskiego Theatre du Chatelet z okazji 100 letniej rocznicy urodzin Django Reihardta. Występ w Krakowie był światową premierą tego projektu; nazajutrz trójkę wirtuozów czekał koncert w Paryżu. Styl tria  nawiązywał do klimatów legendarnego Hot Club De France, ale nie była to imitacja, lecz raczej udana próba rozwinięcia, uwspółcześnienia tego, co grali niegdyś Reinhardt i Grappelli.

W muzyce przewijały się także wątki klasyczne, estetyka Piazzolli, głównie za sprawą Richarda Galliano, oraz melodyjne motywy rodem z francuskich piosenek. Trio zachwycało zarówno jako team (zgranie, zestrój barw, krótkie improwizacje wplecione w spontanicznie kształtowaną formę utworów), jak i konstelacja gwiazd; ten drugi aspekt najlepiej zilustrowały kompozycje grane solo, gdzie każdy z muzyków mógł zaprezentować swoje możliwości improwizatora i wirtuoza.
 
Najmocniejszym akcentem był występ Didiera Lockwooda dedykowany Zbigniewowi Seifertowi. Francuski skrzypek rozwinął przed słuchaczami fantastyczny świat dźwięków, scalający w jedno koncepcje Zbiggy’ego, Coltrane’a, Bacha (nawiązania do partit na skrzypce solo), imponował rozmachem, mocno osadzonym dźwiękiem, techniką i zaangażowaniem emocjonalnym.

U Galliano podobały mi się niuanse kolorystyczne i dynamiczne (na granicy ciszy), zaś u Birelego Lagrene’a bajeczna łatwość w wykonywaniu najbardziej karkołomnych biegników, sposób operowania akcentami rytmicznymi. Imponująca była jego podzielność uwagi; wielokrotnie dostrajał struny gitary, nie przerywając gry. Lagrene (rocznik 1966) gra dziś w sposób bardziej dojrzały niż w czasach, gdy okrzyknięto go cudownym dzieckiem. Nie naśladuje już tak dosłownie Reinhardta, tworząc jakąś własną syntezę, gdzie jest miejsce na tradycję i nowsze elementy. Publiczność, z początku dość powściągliwa, pod koniec koncertu zupełnie oszalała, nagradzając wykonawców tupaniem, gwizdami i w końcu owacją na stojąco. Pierwszy bis (Autumn Leaves) tylko zaostrzył apetyty, a trójka wirtuozów, wyraźnie zaskoczona, musiała bisować po raz drugi.

27 kwietnia impreza przeniosła się do klubu Lizard King, gdzie zaprezentowała się „krakowska młoda scena jazzowa”, m.in. wokalistka Joanna Kuncewicz, grupy Kajetana Galasa i Sławka Pezdy, wsparta przez doświadczonych muzyków: Adama Kawończyka, Bartka Staromiejskiego i Tomasza Kupca. Następnego dnia zagrał International Quintet Krzysztofa Popka z Piotrem Wojtasikiem oraz muzykami z USA: pianistą Kirkiem Lightseyem, basistą Waynem Dockerym i perkusistą Johnem Betchem. Piękna, nastrojowa muzyka.

Festiwal zakończył koncert gitarzysty Kurta Rosenwinkla i jego Standards Trio, który zaprezentował zmodyfikowany program z najnowszej płyty „Reflections”. Lider pokazał, co można jeszcze wyciągnąć ze standardów (m.in. Kapera, Monka, Shortera, Larry’ego Younga), nie koncentrując się wyłącznie na tematach czy harmonii. Towarzyszyli mu: basista Eric Revis (z kwartetu Brandforda Marsalisa) oraz perkusista Hendrick Scott; muszę przyznać, że gra i solówki tego ostatniego, pełne autorskich patentów, zrobiły na mnie największe wrażenie. Bardzo też podniosły temperaturę koncertu.

To był kolejny udany festiwal, który popieram z całego serca, mając świadomość, że dla młodych muzyków nie ma lepszej nauki niż granie u boku „starych”  (działa to zresztą... w obie strony). Organizatorem imprezy była Krakowska Szkoła Jazzu i Muzyki Rozrywkowej z jej szefem Grzegorzem Motyką oraz odpowiedzialną za sprawy organizacyjne Małgosią Batko.

Bogdan Chmura

Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 6/2010
 


Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu