Festiwale

fot. Paulina Jaworek

Opublikowano w JAZZ FORUM 3/2015

Zaduszki Jazzowe w Chicago 2015

Łukasz Hernik


Chicagowskie Zaduszki Jazzowe, odbywające się na wzór tych krakowskich, po kilkunastu udanych edycjach urosły już do rangi imprezy-instytucji. I piszę to bez cienia przesady. Bo choć w Wietrznym Mieście jazz i blues słychać niemal na każdej ulicy w downtown, polonijna impreza bynajmniej nie jest (i nigdy nie była) znoszeniem drewna do lasu. Zawsze wykraczała też poza ramy zwykłego festiwalu.

Ostatnia edycja, która odbyła się na początku listopada zeszłego roku w Chopin Theater, przyniosła wybuchową mieszankę gatunków, stylów i estetyk. Po raz pierwszy w historii imprezy najważniejsze miejsce na afiszu oddano rodzimemu bluesowi, reprezentowanemu przez Piotra Nalepę i jego koncertowy projekt Breakout Tour. Ci, którzy mieli okazję widzieć zespół na żywo, wiedzą, że to dobrze naoliwiona, pędząca lokomotywa. Z początku bałem się, jak miejscowa publiczność przyjmie klasyczny repertuar Breakoutu zaśpiewany przez obce gardła. Niepotrzebnie. Sceniczny temperament Roberta Lubery’ego nie zawiódł (fantastyczny Daję ci próg na otwarcie!) i zarówno jemu, jak i śpiewającej utwory Miry Żanecie udało się uciec przed pułapką taniej wokalnej imitacji. Trzon grupy wspomagała na scenie miejscowa sekcja rytmiczna (Andy Grzelak, Jarek Łukomski).

Niezwykle ciepło przyjęto pojawienie się Macieja Fortuny, który dał aż dwa solowe minirecitale. Artysta pojawił się w Chicago w ramach promocji zrealizowanego w USA albumu „The Last Of The Beboppers”, jednak sam recital miał charakter intymny. W duchu tradycji zaduszkowej trębacz zaprezentował trzy improwizowane tematy, dedykując je nieżyjącym już bohaterom polskiej sceny muzycznej: Jarosławowi Śmietanie, Bronisławowi Kaperowi (na cześć pierwszego polskiego laureata Oscara wybrzmiał skomponowany przez niego temat z filmu „Auntie Mame”), a także Wojtkowi Juszczakowi, twórcy poznańskiego festiwalu jazzowego Made in Chicago. Szczególnie wzruszające było to ostatnie wspomnienie, gdy Fortuna zaintonował „Z popielnika na Wojtusia…”, a publiczność pomogła mu dokończyć kołysankę.

Dużą niespodzianką okazał się występ krakowskiej formacji Jazz Nonet. Ten niecodzienny ensemble, dowodzony przez saksofonistę Kazimierza Chludka, wykładowcę Państwowej Szkoły Muzycznej II st. im. Władysława Żeleńskiego, tworzą jego aktualni i byli uczniowie, dziś studenci akademii muzycznych na wydziałach jazzu w Krakowie i Katowicach. Mimo osłabionego składu (na scenie nie pojawił się jeden z saksofonistów) i niewielkich zawirowań sprzętowych młodzi krakowianie zalśnili prawdziwym blaskiem, otwierając recital energetycznym, poszarpanym metrycznie live killerem No Hables Tanto autorstwa Chludka. I nie zwolnili
nawet na chwilę. Po porywających interpretacjach standardów Griffina (When We Were One) i Coltrane’a (Moment’s Notice z pełnym inwencji solem Bartłomieja Noszki na tenorze) zespół wykonał jeszcze Lustra Janusza Bieleckiego z oryginalnymi partiami orkiestry przearanżowanymi na saksofony. Jazz Nonet to dotarty, świetnie rozumiejący się skład o wysmakowanym brzmieniu, wsparty wyborową sekcją rytmiczną (Dawid Czernik i Grzegorz Pałka). Na początku 2016 roku muzycy planują wrócić do USA na wspólne tournée z orkiestrą Filharmonii Bałtyckiej.

Pochodowi miejscowych wykonawców przewodziła eksplorująca bezdroża elektrycznego jaz­zu Antykwariat Jazz Group. Ten oryginalnie białostocki projekt, który pierwsze kroki stawiał jeszcze w latach 70., dziś jest jedną z bardziej cenionych chicagowskich formacji z pogranicza fusion (sami mówią o sobie: progressive jazz, lecz cóż to właściwie znaczy?). Polsko-amerykański zaspół (z Artem Davisem na trąbce i kompozytorem Sławomirem Bielawcem przy fortepianie) zaprezentował materiał z krą?ka ?Black Pen?, kt?ry ukaza? si? niedawno po drugiej stronie oceanu. Sporych rumie?c?w doda? imprezie wyst?p gipsy-jazzowego żka „Black Pen”, który ukazał się niedawno po drugiej stronie oceanu. Sporych rumieńców dodał imprezie występ gipsy-jazzowego Le Percolateur. Podobny efekt miał sceniczny wyczyn nieco komicznej, acz niepozbawionej interpretacyjnego kurażu miejscowej formacji Lemon Blues (muzycy nie zawahali się sterroryzować słuchaczy Szóstą zero dwie Wierzcholskiego!). Zaskakujący set zaserwował Xazz – grupa totalnych młodziaków z Highland Park odważnie balansujących między funkiem, rockiem i wszystkim, co buja.

Było dużo, mocno i szybko. Jak to w Ameryce. Ale z nienaganną krakowską gracją. Ta kom­binacja zawsze się sprawdza.

Łukasz Hernik



Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu