Festiwale
Nils Landgren i Ceacilie Norby
fot. Raymond Clement

Jazz Fest Berlin 2011

Paweł Brodowski


Czasy największej świetności ma już za sobą, ale wciąż należy do najważniejszych tego typu imprez w Europie. Jazzfest Berlin ma ambicje nie tylko rejestrowania zjawisk, ale i inicjowania nowych trendów, przyciąga kwiat europejskiej krytyki. Funkcja dyrektora artystycznego liczącego się festiwalu ma znaczenie prestiżowe. Przez długie lata, gdy odbywał się pod szyldem Berliner Jazztage, dyrektorem był jego twórca, niemiecki krytyk i pisarz Joachim Berendt, po nim pałeczkę przejął szwajcarski pianista i bandleader George Gruntz, następnie tę rolę piastował m.in. niemiecki puzonista Albert Mangelsdorff. A teraz dobiegła końca kadencja innego muzyka, również puzonisty, Szweda Nilsa Landgrena, który tę funkcję sprawował pięciokrotnie. Ta edycja była jego pożegnaniem.

W pierwszych latach, gdy Berlin Zachodni był enklawą wolności i oknem na świat, festiwal miał wagę nieporównywalną. Nasi artyści występowali tu niejeden raz, ale może warto przywołać dwa takie akcenty. W roku 1964
na pierwszej edycji grał Kwartet Zbyszka Namysłowskiego, zaś w roku 1970 sensację wywołał Kwintet Tomasza Stańki – z Seifertem, Muniakiem, Suchankiem i Stefańskim. Występowali w Berlińskiej Filharmonii tuż przed Oliverem Nelsonem i Mingusem. Kiedy wybrzmiały ostatnie dźwięki „Music for K”, wybuchła owacja. Stańko, który sądził, że to już koniec koncertu, przepadł gdzieś za kulisami. Gdy po kilkunastu minutach został odnaleziony i wrócił z kolegami na bis, publiczność wciąż biła brawa. Fama poszła w świat – to był początek międzynarodowej kariery Kwintetu i jego lidera.

Stańko kilkakrotnie powracał na festiwal berliński, był również i teraz, w składzie, a może raczej – na czele kontyngentu polskiej inwazji. Głównym hasłem najnowszej edycji było „Music From Poland – Polska jako naród jazzu”. „Polski jazz już od dłuższego czasu wywiera silny wpływ na niemiecki krajobraz muzyczny, ale także w krajach skandynawskich” – stwierdził Nils Landgren w festiwalowym programie. Te słowa to nie tylko potwierdzenie naszej obecności w Europie, ale uznanie roli, jaką nasi muzycy odegrali w kształtowaniu europejskiego idiomu. Pionierski wkład miał Krzysztof Komeda, którego pamięci, w 80. rocznicę urodzin, poświęconych było większość koncertów z udziałem polskich muzyków. Zapełnili oni więcej niż jedną czwartą całego programu, którego w dn. 2 - 6 listopada, wysłuchało w sumie ponad 8000 miłośników jazzu.

Już kilka tygodni wcześniej w słynnym berlińskim muzeum Martin-Gropius-Bau, gdzie eksponowana była wielka wystawa „Obok. Polska-Niemcy. 1000 lat historii w sztuce”, wystąpiły pod szyldem festiwalu, na rozgrzewkę, dwie nasze formacje: 15 października  IRCHA Mikołaj Trzaska Clarinet Quartet i 21 października Atom String Quartet.

Pierwszym komedowskim akcentem była projekcja filmu „Komeda – A Soundtrack for a Life” na inauguracyjnym wieczorze w środę 2 listopada. Na seansie obecna była reżyserka Claudia Buthenhoff-Duffy. W głównej sali koncertowej Haus der Berliner Festspiele wystąpiły tego dnia dwie młodzieżowe orkiestry. Big Bandem BuJazzO kierowała Maria Baptist – „niemiecka Maria Schneider”. Bardziej oryginalna, bo właściwie nieporównywalna do niczego okazała się Andromeda Mega Express Orchestra, hybryda jazzowego big bandu i orkiestry kameralnej.

W tej samej sali, na scenie Haus der Berliner Festspiele, miała miejsce następnego wieczoru nasza komedowska extravaganza – w trzech odsłonach. Pierwszy set należał do Adama Pierończyka, który przedstawił program z własnej płyty „Komeda: The Innocent Sorcerer”. Ciekawym tu zabiegiem jest wyłączenie fortepianu i zastąpienie go gitarą akustyczną (Nelson Veras z Brazylii). Obok lidera stanął na scenie z saksofonem Gary Thomas, na kontrabasie grał Max Mucha, na perkusji Łuksza Żyta. Zestaw uwtorów wykonany został w sekwencji jak w nagraniu płytowym, poczynając od Wiklinowego kosza przez Kattornę, Sleep Safe and Warm i Roman 2. Furorę zrobiła użyta w Kołysance zamiast perkusji (enerdowska) maszyna do pisania. Liryczny nastrój przecinał płaski, suchy stukot czcionki, przesuwanie wałka, szelest wyciąganej kartki papieru...

Część środkową wypełnił koncertem solowym Leszek Możdżer, zapowiedziany jako superstar w Polsce, gdzie jego płyty notowane są na listach bestsellerów muzyki pop. Recital promujący album „Komeda” zrobił duże wrażenie na publiczności, zachwyconej fantazją i rozmachem wykonania, lekkością uderzenia, inwencją improwizacji, zaskakującą preparacją fortepianu, który pod palcami Możdżera brzmiał chwilami jak dwa bądź trzy różne instrumenty, czasem nawet łkał ludzkim  głosem. Kompozycje Komedy zyskały nowy, nieznany wcześniej walor. Crazy Girl, Nighttime Daytime Requiem (zadedykowane przez Leszka amerykańskiemu pianiście Walterowi Norrisowi, który zmarł w Berlinie kilka dni wcześniej), Ballad for Bernt, Cherry, Rosemary’s Baby, Prawo i pięść, na bis Svantetic. Sala słuchała jak zaczarowana. W skupieniu przysłuchiwał się obecny na sali Siggie Loch, szef wytwórni ACT, która wydała album Leszka Możdżera.

Na kolejnym zaś secie pojawił się szef ECM-u, Manfred Eicher. To jego pomysłem była „Litania”, nagrana 15 lat temu przez Tomasza Stańkę z muzykami skandynawskimi. Było to rozliczenie Stańki z przeszłością, spłata długu wobec Komedy, rachunek sumienia. „Oto, co zawdzięczam Komedzie, oto, co Komeda zawdzięcza mnie”.

W miejsce sekcji skandynawskiej pojawiła się teraz sekcja polska: Marcin Wasilewski, Sławek Kurkiewicz i Michał Miśkiewicz, a na linii frontu obok trąbki dwa saksofony.  Z nordyckiej konstelacji gwiazd pozostał tylko Joakim Milder, jego partnerem był nowojorski tenorzysta Mark Turner.  Na płycie chłodny sound Mildera był przeciwwagą dla Bernta Rosengrena. Teraz role się odwróciły. Zaskakująco ostro i dynamicznie grający Milder był przeciwwagą dla Turnera, który ma subtelny, miękki ton. Na początek zabrzmiał posępny, tytułowy chorał, po którym muzycy weszli w rozbudowane Night time Daytime Requiem. Po chwili odprężenia w Balladzie z „Noża w wodzie” grane były Svantetic, Ballad for Bernt, Kattorna i na bis przejmująca Rosemary’s Baby.

Trzy wspaniałe koncerty, burzliwe owacje, niemilknące oklaski, krzyki, tumult na sali. Ale to jeszcze nie koniec emocji. Z nobliwego Haus der Berliner Festspiele publiczność przeniosła się kilka ulic dalej do Quasimodo, najsłynniejszego w Berlinie klubu jazzowego. Wypełnioną po brzegi, naładowaną dynamitem piwnicę rozgrzewał do czerwoności Adam Bałdych. Naszego skrzypka wspomagali w kwintecie muzycy z zespołu Soundcheck: na saksofonie Kocin Kociński, na fortepianie Krzysztof Dys, na kontrabasie Andrzej Święs, w bębny z impetem, niczym Dennis Chambers, walił Dana Hawkins. Nazajutrz niemieccy krytycy nie mówili o nikim innym. Siggi Loch nie zastanawiał się ani chwili, od razu podsunął Adamowi kontrakt.

4 listopada w hotelu Savoy Berlin odbył się wieczór poezji i jazzu „Ein Polnischer Traum”, na którym wiersze polskich poetów, m.in. Czesława Miłosza i Wisławy Szymborskiej, recytowała niemiecka aktorka Angelique Duvier, a towarzyszyli jej na fortepianie mąż Vladyslav Sendecki i na trąbce Reiner Winterschladen.

Późno wieczorem w kameralnej sali Haus der Berliner Festspiele grało okazjonalne trio Bracia Oleś & Christopher Dell. Dell, wirtuoz wibrafonu, „niemiecki Gary Burton”, dołączył do naszej sekcji w specjalnym komedowskim secie. I znów popłynęły Kattorna, Nighttime Daytime Requiem, Svantetic, Crazy Girl...

W tym samym czasie na dużej sali koncertowej swoją nową muzykę z mającej się ukazać płyty „Wasted And Wanted” (ACT) prezentował pianista Michael Wollny ze swoim triem , w którym grają na kontrabasie Eva Kruse, a na perkusji Eric Schaefer. W hołdzie dla Komedy niemieccy muzycy wykonali temat z filmu „Nieustraszeni zabójcy wampirów” (można to usłyszeć na DVD dołączonym do najnowszej płyty).

Duńska wokalistka Caecilie Norby śpiewała melancholijne utwory z płyty „Arabesque”, przetwarzając na idiom jazzu znane tematy kompozytorów muzyki klasycznej. Sala ożywiła się, gdy doskoczył z puzonem Nils Landgren grając solówkę w standardzie Beir Mir Bist du Schoen.

Richard Galliano złożył specjalny ukłon innemu (niż Komeda) słynnemu kompozytorowi muzyki filmowej, w stulecie urodzin Nino Roty (1911 - 1979).  Opracowując aranżacje pięknych melodii filmowych francuski akordeonista utworzył  La Strada Quintet, w którym oprócz lidera (acc, tb) grają: John Surman (ss, cl), Dave Douglas (tp), Boris Kozlov (b) i Clarence Penn (dr).

W sobotnie popołudnie w Instytucie Jazzu wystąpiła ze swoim polsko-niemieckim nonetem młoda pianistka, aranżerka i dyrygentka Ola Tomaszewska. Laureatka Fundacji „My Polish Heart” przedstawiła serię swoich dość skomplikowanych, ale frapujących kompozycji, przypominających brzmieniem już to Marię Schneider, już to Gila Evansa. Organizatorzy festiwalu mówili o naszej artystce: „polska Maria Schneider”. W jej nonecie, który był de facto oktetem, na gitarze grał Maciej Grzywacz.

Innych atrakcji było jeszcze co nie miara, by wspomnieć zachwycające koncerty amerykańskich wokalistów Gregory’ego Portera i Lizz Wright, specjalny program „Children of the Sun”, który przygotował pianista i kompozytor Joe Sample z Big Bandem NDR, The Swallow Quintet feat. Carla Bley, brytyjską formację Colin Towns Blue Touch Paper, a nade wszystko uduchowiony koncert Charlesa Lloyda i greckiej śpiewaczki Marii Farantouri „Amarando”.

Ostatni punktem festiwalu było jazzowe party w klubie Quasimodo, gdzie królował Big Sam’s Funky Nation. Do nowoorleańskich muzyków na pożegnalną solówkę na puzonie obowiązkowo dołączył wszędobylski dyrektor i mistrz ceremonii Nils Landgren.

„Mr Redhorn” będzie od tego roku szefem festiwalu Jazz Baltica, zaś dyrektorem artystycznym Jazzfest Berlin zostanie na trzy kolejne lata Dr Bert Noglik, słynny krytyk jazzowy z Lipska, nasz przyjaciel, przed laty redaktor niemieckiej edycji JAZZ FORUM. Jeden z niemieckich recenzentów tak zatytułował swój berliński raport: „Ciao, Nils. Hallo, Bert!”

Paweł Brodowski


Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 1-2/2012


 

 

 


Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu